A A+ A++

Stosownie do tytułu moja teza również jest prosta niczym konstrukcja cepa: dopóki w reprezentacji prym wiodą postaci w typie Glika, Krychowiaka czy Bednarka, nasza reprezentacja będzie grała futbol w stylu mistrzów łopaty, młota i przecinaka. Nie może być inaczej w sytuacji, gdy nastawieni jesteśmy z góry na obronę Częstochowy albo zgoła parkingu, na którym zaparkowaliśmy autobus. 

Weźmy takiego Glika. Nikt mu nie odmówi waleczności, twardości czy niezłomności. Tyle że w grze, w której z góry wykluczamy atak, w zamian licząc na szczęśliwy traf, błąd  lub inną jednostkę chorobową u rywala, Glik musi być waleczny, twardy i niezłomny niczym młot pneumatyczny w łapach brukarza. Nikt zresztą od niego subtelności w grze nie oczekuje. Glik nie ma napędzać ataków, on ma trwać przed naszym polem karnym niczym ruska zapora przeciwczołgowa.

Albo Krychowiak. Po nim nie możemy spodziewać się kluczowych ani tym bardziej prostopadłych podań, które siałyby popłoch  we francuskiej defensywie. Krychowiak ma przecinać podania przeciwnika, obalać go na glebę w razie potrzeby i strzec się  żółtej kartki od sędziego. Koniec kropka. O Bednarku już nie wspomnę. 

I proszę mi tu nie wyjeżdżać, że grają albo grali w świetnych klubach. Jeśli w futbolu liczy się wyłącznie wynik i tabela, to trzeba posługiwać się łopatą, młotem i przecinakiem, wystawiać do gry nawet najlepszych zawodników w charakterze drwali, brukarzy i piaskarzy. Jeśli po trenerze Michniewiczu spodziewacie się, że na dzisiejszy mecz z Francją zmieni tę strategię  ciężkozbrojnego betonu, to jesteście w mylnym błędzie.

Nasze orły, jak piszą o polskiej reprezentacji media aż do bólu patriotyczne, są zatrwożone samą myślą o ataku, bo tak zostali zaprogramowani. W tym programie atak oznacza bowiem utratę punktów i odpadnięcie z rozgrywek. Z góry im zapowiedziano, że nie mają szans z Argentyną, więc tym bardziej świadomi są, że nie mają szans z Francją, jeśli nie pomoże im boskie zrządzenie losu. Zapewne ze zdumionym rozdziawieniem obserwowali poczynania zespołów, które z Argentyną, Niemcami czy Belgią walczyły bez oglądania się na ich historię, renomę czy wartość poszczególnych zawodników  w brzęczącej monecie. 

Liczy sią zatem wynik i tabela, które mówią nam, że wyszliśmy z grupy. Wyjście z grupy było celem postawionym przed polską reprezentacją i ten cel został osiągnięty. Nikt nawet nie śmiał napomknąć naszym orłom, że Mundial to jest turniej o mistrzostwo świata i że dopóki piłka w grze, to oni też mają szansę na mistrzostwo świata. To nie wchodziło w ogóle w rachubę, takie fanaberie, jak strzelanie goli światowym potentatom, to może sobie wyprawiać Arabia Saudyjska, Kostaryka, Australia, Maroko albo Japonia. Trener Michniewicz jest poważnym fachowcem, Wielkim Kalkulatorem Futbolu i nie da się nabrać na jakieś trele morele.

W futbolu spod znaku młota i przecinaka nie ma miejsca na pięknoduchostwo, gdyż liczy się wyłącznie wynik i tabela. Że co, że świat się z nas śmieje? Że futbol jest do oglądania, a nie do kalkulowania, że niby  ma cieszyć oczy, a nie budzić niesmak?! W takim razie przypomnijcie sobie,  kiedy to ostatni raz cieszyliśmy się wyjściem z grupy naszej reprezentacji na Mundialu? Otóż trzydzieści sześć lat temu. A teraz sobie obejrzymy za sprawą Wielkiego Kalkulatora Futbolu. A że chce nam się rzygać od tego oglądania, to już jest całkiem inna historia.

PS Obiecuję solennie, że odszczekam to wszystko, jeśli dzisiaj pokonamy Francję…

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZmieniający się krajobraz dystrybucji paliw: Jak technologia rewolucjonizuje branżę
Następny artykułTalarczyk: Barbórka to jest ciągle ważne święto na Śląsku i staramy się je honorować