– Jestem zaborcza, mam osobowość autorytarną, taka prawda, moje dzieci często mi to wypominają – przedstawia się bezwstydnie Veronique Rabiot. Jest milionerką, agentką, mąciwodą, prowokatorką, awanturniczką, postrachem trenerów, dyrektorów i prezesów, a także matką Adriena Rabiota, wokół którego kręci się całe jej życie. To obsesja pełna skandali i kontrowersji, dalece wykraczająca poza klasycznie pojmowaną matczyną miłość.
Sam początek lipca 2019 roku. Upalne lato. „L’Équipe” publikuje okładkę na wzór kultowego kadru z „Rzymskich wakacji”, na którym Audrey Hepburn wtula się się Gregory’ego Pecka na Vespie. Francuscy dziennikarze namieszali jednak przy najważniejszych elementach grafiki. W miejscu Colosseum – Allianz Stadium. W roli Joe Bradley’a – Adrien Rabiot. W roli księżniczki Anny – Veronique Rabiot. Nienaruszony pozostał tylko charakterystyczny skuterek.
Nie będą zjadać mojego syna
Adrien Rabiot przechodzi z PSG do Juventusu. Leci samolotem z Paryża do Turynu. Aeroplan ląduje na lotnisku, na terminalu czekają kibice i dziennikarze, przywitanie jak przywitanie, normalna sprawa w przypadku popularnego piłkarza. Veronique Rabiot patrzy przez pokładowe okienko i spostrzega kamery. Wznosi raban, krzywi się, burzy, nie podoba jej się taki układ. Kto ma czelność karmić się moim synem? Nie będą go zjadać! Kilka słów, kilka zdań, kilka spojrzeń. Veronique zabrania Adrienowi wyjścia na płytę, a ten nie ma w tej kwestii nic do gadania. Matkę uspokajają dopiero ludzie związani z Juventusem, którzy przekonują, że jej syna nagrywają ludzie odpowiedzialni za klubowe media społecznościowe.
I, że nikt nie chce zjeść jej syna.
Nie odstępuje go ani o krok, gdy fani strzelają sobie z nim selfie i biorą od niego autografy. Jest jego cieniem w J-Medical i głosem w rozmowie z Fabio Paraticim. – Kto będzie wykorzystywał te zdjęcia? – pyta ówczesnego dyrektora sportowego Juventusu, gdy turyński fotograf cyka fotki do prezentacji Adriena Rabiota w biało-czarnej koszulce Starej Damy.
Veronique Rabiot naprawdę wierzy, że wszyscy chcą zjeść jej syna.
Dominująca figura matki
– Nie doradzam mu w kwestiach sportowych. Nie tłumaczę mu, jak kopać piłkę, bo jest w tym wyśmienity. Zajmuje się wszystkim na zewnątrz. Kiedy był dzieckiem czy nastolatkiem, na moją głowę spadało dużo więcej obowiązków, ale teraz wciąż czuwam nad jego wygodą, podróżami, przeprowadzkami, codzienną logistyką – mówiła Veronique Rabiot w wywiadzie dla Ouest-France i dodawała: – Tak naprawdę nie rozdzielam roli matki z rolą doradcy i roli doradcy z rolą matki. Mieszkamy razem w Turynie. Zawsze mieszkaliśmy razem, to naturalny układ. Mamy do siebie całkowite zaufanie. I ten sam charakter. Bardzo rzadko mówię do niego: „Teraz nie mówi do ciebie twoja matka, a twój doradca”. Jeśli rozmawiamy o piłce nożnej, to w rodzinnej atmosferze z domieszką profesjonalizmu. Mamy świetne relacje matka-syn.
Latami pełniła rolę menadżerki swojego syna i dorobiła się miana środowiskowego postrachu. Przeszła szkolenie w mediacjach i podczas kolejnych negocjacji w gabinetach największych klubów świata wszelkimi dostępnymi sposobami usiłowała udowodnić, że „kobieta może rządzić w grze przeznaczonej dla mężczyzn”. Czy jest w tym wyobrażeniu skuteczna? Niby tak, bo w tandemie z utalentowanym dzieckiem dorobiła się niebagatelnej fortuny i prawie zawsze stawiała na swoim, ale z drugiej strony na stałe przylgnęła do niej łatka toksycznej, zrzędliwej, kłótliwej i zaborczej matki. Bo nie ma przypadku w tym, że Adriena Rabiota – zdolnego, bystrego, grzecznego, miłego, kulturalnego i posłusznego młodego piłkarza w oczach większości swoich futbolowych kolegów i przełożonych – aż tak często imają się skandale przeróżnej maści.
Matka wycofała go z akademii Manchesteru City, bo klub „nie respektował pewnych umów” i nie chciał nastolatkowi zapewnić profesjonalnej umowy. Matka urządziła karczemną awanturę włodarzom PSG za jakąś drobną aktywność medialną z udziałem jej syna. Matka pakowała się do samolotu PSG do Kataru, a kiedy usłyszała, że lecieć mogą partnerki zawodników, a nie ich rodzicielki, wymiksowała z podróży nie tylko siebie, ale też swoje właściwie już dorosłe dziecko. Matka wymusiła jego wypożyczenie do Tuluzy. Matka uczestniczyła w jego wszystkich treningach w Oksytanii. Matka straszyła dyrektora sportowego Waltera Sabatiniego, domagała się rozmowy w cztery oczy z trenerem Rudim Garcią, a w konsekwencji zablokowała jego transfer do Romy.
Matka chciała bić Laurenta Blanca i trzeba było wzywać ochronę. Matka skonfliktowała się z Leonardo i domagała się regularnych prywatnych audiencji u Nassera Al-Khelaïfiego. Matka potrafiła powiedzieć: „Mój syn jest zakładnikiem klubu, wkrótce będzie żył w więzieniu o chlebie i wodzie”. Matka zerwała negocjacje z Barceloną. Matka nie zgodziła się na koronawirusową obniżkę pensji w Juventusie. Matka namówiła syna do zbojkotowanie treningów Starej Damy. Matka wychodziła mu grube miliony. Matka walczy o nowy kontrakt syna w wysokości dziesięciu milionów – w Juventusie albo w Manchesterze United.
Matka.
Matka.
Matka…
– Mam silną osobowość. Lubię mieć ostatnie słowo. No i popełniam błędy. I będę popełniać je przez całe życie, jak każdy, nie jestem wyjątkiem. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że piłkarze są nastolatkami, kiedy zaczynają swoje kilkunastoletnie kariery, a w międzyczasie muszą dorosnąć i stać się mężczyznami. Mężczyznami, a nie robotami, to ważne. Prasa sugeruje, że Adrien Rabiot jest zły. Jego to nie obchodzi. Gra w piłkę i robi to świetnie. Chciałabym, żeby wszyscy zrozumieli, czego naprawdę potrzeba profesjonalnemu piłkarzowi, ale nie wiedzą i już się chyba nie dowiedzą. Mówią tylko: „płacą im miliony”. Sugerują, że są przepłacani. Tak gadają. Ale nie wiedzą, ile to wymaga poświęcenia i wytrzymałości psychicznej. Nasz obraz, obraz matki z dzieckiem, w ogóle nie oddaje rzeczywistości. Jestem zaborcza, autorytarna, to prawda, ale nie w takim stopniu, jak chciałyby to widać media. Myślę, że ma to związek z tym, że tak mało rozmawiamy z dziennikarzami. W konsekwencji lamentują nad nami. Ale mam grubą skórę – tłumaczy się Veronique Rabiot w wywiadzie dla Ouest-France.
Afera na Euro
Najgrubsza afera z udziałem Veronique Rabiot wybuchła podczas Euro 2020. Francja biła się ze Szwajcarią na Stadionie Narodowym w Bukareszcie. Szalony mecz. Od sensacyjnego trafienia Harisa Seferovicia na 0:1, dwóch goli Karima Benzemy i pięknego uderzenia Paula Pogby na 3:1, przez jeszcze bardziej niespodziewaną bramkę Mario Gavranovicia na 3:3 w doliczonym czasie gry, po serię rzutów karnych i nietrafioną jedenastkę Kyliana Mbappe. Na boisku działo się chyba wszystko, wrzało do granic możliwości, a gorąca i nerwowa atmosfera udzieliła się też rodzinom francuskich gwiazdorów w loży VIP.
Kontynent obiegły obrazki furii Veronique Rabiot, która najpierw kłóciła się z bliskimi Pogby o jego stratę przy trzecim golu dla Helwetów, a następnie zrugała ojca Mbappe słowami: – To żenujące, tragicznie, jak uderzył tę piłkę, zbyt lekko, zbyt słabo, wstyd. Mam nadzieję, że go opierdzielisz, bo zrobił się zbyt arogancki.
Wcześniej ktoś ponoć burknął, że Adrien Rabiot nie rozgrywa najlepszego meczu…
Podczas Euro 2020 rozmawiałem z Julianem Tadrowskim, który kumpluje się z całym szeregiem francuskojęzycznych piłkarzy i twierdzi, że jednym z wyróżników tamtego środowiska są bliskie relacje gwiazdorów z ich familiami: – Słuchałem sobie audycji w RMC Sport. Było tam w studio paru gości, na przykład Jerome Rothen. Łączyli się przez telefon z gościem, który był na trybunie z rodzicami piłkarzy i relacjonował, co tam się wydarzyło. W trakcie karnych, kiedy Kylian Mbappe nie trafił jedenastki, mama Adriena Rabiota, Veronique Rabiot, odwróciła się do taty Mbappe i powiedziała, żeby nauczył się temperować swojego synka, bo jest przesadnie arogancki. Ludzie wokół byli w szoku. To był jednak karny, czysta loteria. Czasami wyjdzie, czasami nie wyjdzie. Później się zaogniło. Veronique Rabiot miała też kłócić się z rodziną Paula Pogby. Pomyliła też jakiegoś zwykłego człowieka z jego kuzynem. Awanturowała się, działo się, to nie jej pierwsza taka kontrowersja, to znana skandalista. I kolejny przykład zresztą, jak rodzic jest w stanie mocno wpływać na karierę syna.
Nikogo to nie dziwiło. Dominique Severac z „Le Parisien” tłumaczył, że Adrien Rabiot jest pod tak silnym wpływem swojej matki, że nie tylko sugeruje się jej opiniami i pozwala sobie narzucać jej wolę, ale też jest od niej uzależniony w jakiś absurdalnie niewytłumaczalny i niezdrowy sposób.
W imię ojca
Aktualnie Veronique Rabiot trzyma się z dala od reprezentacji Francji. A nie zawsze tak było, bo kiedy Didier Deschamps umieścił Adriena Rabiota na liście rezerwowej przez rosyjskimi mistrzostwami świata w 2018 roku, to ona pierwsza krzyczała, że selekcjoner Trójkolorowych nie zna się na piłce nożnej i namówiła swoje dziecko do zbojkotowania znajdowania się na liście oczekujących na ewentualne kontuzje czy wykluczenia innych piłkarzy. Po Euro jednak nawet ona zrozumiała, że pewna granica żenady została przekroczona. I udała się na wakacje, podczas których mąci przy nowym kontrakcie lub transferze Rabiota, który całkiem obiecująco lideruje środkowi pomocy Francuzów na mundialu w Katarze i niedawno zebrał pochwały od Hugo Llorisa za dojrzałość.
Chłop ma 27 lat.
I trochę niezrozumiałe, dlaczego wciąż pozostaje pod tak silnym wpływem matki.
Czy jest jakieś wytłumaczenie dla jej skrajnej wręcz toksyczności i zaborczości? Niektórzy twierdzą, że tragiczna postać męża Veronique i ojca Adriena – Michela, kibica PSG, fanatyka futbolu, który tchnął w syna pasję do piłki nożnej, ale nie zdążył powiedzieć mu o swojej dumie z oglądania go w barwach ukochanego klubu, bo w 2007 doznał udaru mózgu, który przerodził się w zespół zamknięcia – stan, w którym chory jest w pełni przytomny i świadomy, lecz nie jest w stanie poruszać się z powodu całkowitego paraliżu niemalże wszystkich mięśni szkieletowych, a przy tym nie dochodzi do uszkodzenia zdolności myślenia ani kojarzenia, ale jedyną możliwością porozumiewania się przez niego jest mruganie powiekami oraz poruszanie oczami.
Nie istnieje żaden sposób leczenia zespołu zamknięcia.
To przerażający rodzaj świadomej agonii. Spekulowano, że Michel mruga jakoś dziwnie żywiej, gdy Rabiot gra dobry mecz. Na zdjęciach z meczów leży pod kocami na wózku inwalidzkim w otoczeniu rodzinki. Wygląda na nieprzytomnego. Zmarł w 2019 roku. I to podobno strata męża sprawiła, że Veronique Rabiot nie chce, żeby ktokolwiek karmił się jej synem.
Czytaj więcej o reprezentacji Francji:
Stan Mundialu:
Fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS