Pochodzi z Pszczonowa – niewielkiej, malowniczej miejscowości położonej w powiecie skierniewickim. Wychowała się w rodzinie, w której sztuka była bardzo ważna. – Mój tata miał zdolności manualne i potrafił zrobić coś z niczego. Wyplatał ze słomy pojemniki na zboże i koszyki. Oprócz tego lubił śpiewać i uczył mnie pieśni patriotycznych i ludowych – wspomina Maria Wójt.
Od zawsze żyła blisko przyrody, dlatego darzy ją ogromną sympatią. Swoją prostotą oraz pięknem zachwycają ją kwiaty, zboża, trawy i zioła. – One również ukształtowały moją wrażliwość – podkreśla.
Nauczycielka z pasją
Jej artystyczna historia rozpoczęła się wiele lat temu. Kształciła się w kierunku wychowania plastyczno-technicznego, ale ukończyła także bibliotekoznawstwo. Po studiach pracowała w szkole podstawowej z uczniami młodszych klas. Bardzo angażowała się w pracę ze swoimi wychowankami, za co otrzymywała wyróżnienia. – Najbardziej cenię sobie order „Serce dziecku”, który przyznano mi w 1989 r. To symbol szczególnego uznania za miłość, pracę i poświęcenie dla dzieci. Z niektórymi swoimi uczniami mam nawet kontakt do dzisiaj – dodaje z dumą.
Maria chętnie przygotowywała szkolne dekoracje, robiła plakaty i malowała na tynku sceny z książek. Uwielbiała tworzyć, ale nie za bardzo w siebie wierzyła. Jak twierdzi, w szkole poznała osobę, która odkryła jej zdolności i zainspirowała ją do dalszych działań. – Dyrektor SP 45 malował kwiaty, a jego obrazy bardzo mi się podobały. To właśnie on zachęcał mnie do tworzenia i proponował, że mi pomoże – mówi łodzianka.
POLECAMY
W świecie natury
Maria próbowała swoich sił w malowaniu pejzaży, obrazów religijnych i, w głównej mierze, kwiatów. – Szczególnym sentymentem darzę malwy, irysy, róże i peonie, ale tak naprawdę kocham wszystkie kwiaty. Zachwyca mnie ich urok, koloryt i zapach. Są częścią mojego życia – podkreśla.
Co ciekawe, farbami olejnymi zaczęła malować dopiero po przejściu na emeryturę. Na samym początku nie miała żadnych podstaw warsztatu, ale kupiła kilka książek i czerpała z nich potrzebne wiadomości. A jednocześnie przez to, że tworzyła, nabierała coraz większego doświadczenia.
– Wiem, że moje pierwsze obrazy na pewno nie są poprawne. Tym ostatnim też trochę brakuje do doskonałości, ale to nie ma żadnego znaczenia. Najważniejsze jest to, że są wytworem moich fantazji i potrzeb – przyznaje.
Podczas malowania łodzianka całkowicie odcina się od rzeczywistości i w 100 % skupia się na pracy. – Gdy mam problemowy dzień, tylko malowanie jest w stanie mnie uspokoić i uszczęśliwić. Zapominam wtedy o kłopotach i zmęczeniu. To lekarstwo na wszelkie troski, bo tworząc, odpoczywam psychicznie – dodaje Maria.
POLECAMY
Wystarczy po prostu zacząć
Stara się malować codziennie! W jej dorobku artystycznym znalazło się bardzo dużo dzieł – kilkaset, blisko tysiąc. – Tworzę kilka obrazów jednocześnie. Czasem cztery, a nawet pięć. Nie jestem w stanie namalować dzieła za jednym posiedzeniem. Po nałożeniu poszczególnej warstwy farby olejne muszą przeschnąć i dopiero potem wraca się do pracy – tłumaczy malarka.
Swoimi obrazami artystka często obdarowuje znajomych. Tworząc, myśli o konkretnej osobie, której dedykuje dany obraz. Lubi malować z myślą o tym, że uszczęśliwi drugiego człowieka. – Myślę, że do malowania trzeba mieć predyspozycje, ale każdy może spróbować swoich sił – zaznacza Maria Wójt. – Tworzenie nie jest trudne, jeżeli kocha się to robić. Wystarczy po prostu zacząć. Sama mam 87 lat i chciałabym malować tak długo, jak tylko będzie to możliwe – podkreśla.
Do 22 listopada w Ośrodku Wyspa Kultury przy ul. Stawowej 28 w Łodzi potrwa wystawa „Bliżej natury – słońcem malowane”. Chętni mogą zobaczyć tam niektóre obrazy Marii Wójt.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS