Przygotowania do wcielenia samolotów bojowych Dassault Rafale do służby w indonezyjskich siłach powietrznych (TNI-AU) nabierają tempa. Generał Fadjar Prasetyo, szef sztabu TNI-AU, poinformował, że na szkolenie do Francji oddelegowano sześciu pilotów i ośmiu techników, którzy następnie staną się instruktorami i będą uczyć rodaków w kraju.
8 listopada czternastu oficerów przybyło do Mérignac, gdzie znajduje się zarówno fabryka Dassaulta, jak i ośrodek szkoleniowy. Ich pobyt we Francji potrwa zaledwie trzy miesiące, co sugeruje, że będzie to tylko wstępne szkolenie zapoznawcze, a nie pełen kurs przygotowujący do pracy z zupełnie nowym typem statku powietrznego.
Dżakarta zamówiła w lutym tego roku czterdzieści dwa francuskie myśliwce wielozadaniowe (w tym dwanaście dwumiejscowych). Wartość transakcji ma wynieść 8,1 miliarda dolarów. W skład tej kwoty wchodzi również szkolenie, wsparcie logistyczne i utworzenie ośrodka szkoleniowego z dwoma symulatorami. Pierwsza faza dostaw, która obejmie sześć maszyn, miała być sfinalizowana jeszcze w tym roku, ale jak to bywa, zwłaszcza przy tak ambitnym harmonogramie, sprawa się przeciągnęła.
Opóźnienie w dostawach wynikło z opóźnienia w płatnościach. Francuska La Tribune dopiero we wrześniu poinformowała, że Dżakarta uiściła pierwszą ratę, co nadało bieg pierwszej fazie transakcji. Indonezja stała się w tamtym momencie oficjalnie siódmym zagranicznym nabywcą Rafale’i, po Egipcie, Katarze, Indiach, Grecji, Chorwacji i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Wcześniej przez kilka lat wydawało się niemal przesądzone, że Indonezja zamówi rosyjskie Su-35S. Rafale pojawił się na scenie jako ich potencjalny konkurent w grudniu 2020 roku, gdy La Tribune ujawnił, że Dżakarta jest zainteresowana szybką finalizacją umowy na czterdzieści osiem maszyn tego typu. Paryż już od lat promował Rafale’a w Azji, a Indonezyjczycy mieli okazję zapoznać się z nim podczas wspólnych ćwiczeń z lotniskowcem Charles de Gaulle w roku 2019. Pewną rolę w decyzji mógł też odegrać sentyment ministra obrony Prabowo Subianto do Francji – były generał sił specjalnych spędził tam kilka lat, mówi po francusku i uchodzi za frankofila.
Notabene możliwe, że opóźnienia w realizacji kontraktu wynikły z tarć między Prabowo a prezydentem Joko Widodo. Ten pierwszy ma przemyślaną, ale bardzo ambitną, a więc i kosztowną wizję kompleksowej modernizacji sił zbrojnych. Dżakarta nie ma pieniędzy na realizację tej wizji, budżet resortu obrony musiałby w tym celu wzrosnąć z poziomu 9,3 miliarda dolarów ponaddwukrotnie i utrzymać się na tym poziomie przez wiele lat.
Jako że Prabowo i „Jokowi” należą do rywalizujących ze sobą partii, a ten pierwszy zamierza nawet ubiegać się za dwa lata o urząd prezydenta, obserwatorzy indonezyjskiej sceny politycznej sądzą, że obecna głowa państwa mogła blokować fundusze na Rafale’e, aby postawić Prabowo w niezręcznej sytuacji politycznej. Kto przekonał Joko Widodo do zmiany stanowiska? Ponoć sam Emmanuel Macron, który odbył rozmowę z indonezyjskim prezydentem podczas szczytu G7 w Alpach Bawarskich w czerwcu tego roku.
W najbliższym czasie w Indonezji służbę rozpocznie jeszcze co najmniej jeden typ samolotu ze stajni Dassaulta, a coraz więcej wskazuje, że nawet dwa. Przede wszystkim TNI-AU otrzyma Falcona 7X do przewozu VIP-ów. Jest to używany egzemplarz, który pierwotnie trafił do Meksyku i latał w barwach Aerolineas Centrales, a następnie wrócił do Francji i był czarterowany klientom pod rejestracją F-HJCP przez Dassault Falcon Service. W Indonezji otrzyma numer burtowy A-0707.
New Falcon 7X for Indonesia Air Force, at Lelystad Airport today after painting #Indonesia #Falcon7X #Lelystad #Aviation pic.twitter.com/QAJxEnBXMW
— The holy sick (@holy_sick) November 4, 2022
Indonezja jest również zainteresowana myśliwcami Mirage 2000 używanymi obecnie przez Katar. Emirat szykuje się do ich wycofania, właśnie na rzecz Rafale’i, a także Typhoonów i F-15QA Ababilów. W 2015 roku zamówił dwadzieścia cztery francuskie myśliwce, a rok później kolejnych dwanaście. Pierwsza piątka Rafale’i dotarła do Kataru w czerwcu 2019 roku, a w tym roku Katarczycy odebrali pierwszego Typhoona. Po zakończeniu piłkarskich mistrzostw świata stare Mirage’e staną się zbędne.
Przez dłuższy czas faworytem do ich przejęcia była firma Ares (Advanced Redair European Squadron), chcąca za ich pomocą oferować na europejskim runku usługi „agresorów”. Niektóre źródła podawały, że dostawa może być zrealizowana już wiosną tego roku.
W sprawę wmieszała się jednak Indonezja, poszukująca rozwiązania pomostowego do czasu sfinalizowania dostaw Rafale’i. Dwanaście katarskich Mirage’ów uznano za atrakcyjną opcję, głównie dlatego, że są to płatowce są mało zużyte, a ich francuska proweniencja dałaby okazję do wdrożenia się do współpracy z Dassaultem, zanim do Indonezji trafią nowe samoloty bojowe. Dżakarta mogłaby też wycofać ze służby wszystkie samoloty rodziny Su-27/30, których utrzymanie w stanie pełnej sprawności technicznej nawet przed napaścią Rosji na Ukrainę było utrudnione ze względu na problemy z dostawami części. Z tego też powodu szanse Su-35 spadły kilka lat temu praktycznie do zera.
Stan posiadania indonezyjskiego lotnictwa
Indonezyjskie siły powietrzne dysponują eklektyczną mieszanką samolotów bojowych. Najliczniej reprezentowanym typem samolotu bojowego jest F-16 Fighting Falcon w wersjach od A do D – łącznie trzydzieści dwie sztuki, w tym siedem dwumiejscowych. Do tego dochodzi szesnaście maszyn z rodziny Su-27 (pięć Su-27SK i jedenaście Su-30MK2) oraz dwadzieścia trzy lekkie samoloty uderzeniowe Hawk 209. Indonezja posiada też samoloty szkolno-bojowe produkcji brazylijskiej (EMB-314 Super Tucano – piętnaście) i południowokoreańskiej (T-50I – czternaście).
Indonezja rozważała zakup szesnastu Su-35 w celu zastąpienia floty również szesnastu F-5E/F Tigerów II. Maszyny te de facto wycofano ze służby około piętnastu lat temu, ale są trzymane w rezerwie. Trudno jednak sobie wyobrazić, żeby wciąż były w stanie wznieść się w powietrze, a przynajmniej nie bez kapitalnego remontu.
Docelowo Indonezyjczycy chcą wprowadzić do służby samolot bojowy KF-21 Boramae opracowywany we współpracy z Koreą Południową. W myśl porozumienia z 2019 roku Dżakarta ma sfinansować 20% kosztów rozwoju, lokalnie nazwanego IF-X, lecz stale zalega z opłatami. 1 listopada przelała wprawdzie 9,4 miliarda wonów (31,6 miliona złotych), lecz nieoficjalnie wiadomo, że indonezyjskie zaległości przekroczyły już 800 miliardów wonów. Indonezja chce kupić pięćdziesiąt IF-X, które częściowo zostałyby wyprodukowane na miejscu i tym samym przyczyniły się do rozwoju krajowego przemysłu lotniczego.
Ze względu na charakter indonezyjskiej geografii (kraj leży na 17 tysiącach wysp; z północnego krańca Sumatry do granicy z Papuą Nową-Gwineą jest ponad 5 tysięcy kilometrów) ogromnego znaczenia nabiera flota transportowa. Indonezyjczycy posiadają dwadzieścia trzy Herculesy różnych wersji (plus jeden KC-130B), czternaście samolotów CN-235/C-295 i dziesięć C-212 Aviocarów. Dżakarta zamówiła także pięć C-130J Super Herculesów i dwa A400M. 30 czerwca 2015 roku w katastrofie K-130B na Sumatrze na skutek awarii silnika zginęło 139 osób osoby, w tym siedemnaście na ziemi. W grudniu 2016 roku w kolejnej katastrofie Hercules, tym razem C-130H, życie straciło trzynaście osób.
Zobacz też: Cywilne promy odgrywają ważną rolę w logistyce ChALW
US Air Force / Senior Airman Joshua A. Hoskins
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS