Poddali się więc eksperymentowi na własnej skórze. Wybrali 12 obszarów rozwoju. W styczniu pracowali nad efektywnością, w lutym nad ciałem. Wiosną zaczęli usprawniać mózg, relacje, duchowość. Latem doskonalili się w seksie, odczuwaniu przyjemności, kreatywności. Na jesieni optymalizowali swoje finanse, moralność i uważność. Ostatni miesiąc spędzili na poszukiwaniu znaczenia, co miało też wesprzeć podsumowanie projektu. Poświęcili tysiące godzin i mnóstwo pieniędzy. Przeznaczyli je na poradniki modnych guru, opaski monitorujące zdrowie, optymalizujące medytację, sen, odżywianie. Przy pomocy technik asocjacyjnych zwiększali możliwości zapamiętywania. Przeszli przez zabiegi kosmetyczne, treningi podnoszenia ciężarów, poradnik pisania bestsellerów, warsztaty finansowej wolności i wiele innych. Testowali też postępy, np. Carl Cederström poprowadził w radiu na żywo godzinny wywiad po francusku, po ukończeniu superintensywnego kursu, a Andre wystąpił jako stand-uper w Edynburgu, by sprawdzić, jak mu idą wystąpienia publiczne. Najtrudniejszy był chyba miesiąc poświęcony życiu seksualnemu. Warsztaty seksu tantrycznego nie były aż tak stresujące, jak samo rozmawianie o intymnych sprawach.
– Choć mnóstwo ze sobą gadamy, zdaliśmy sobie sprawę, że to właściwie jedna rzecz, o której tak naprawdę wcześniej nie rozmawialiśmy – mówili w jednym z internetowych wywiadów.
Wybierali poszczególne metody i narzędzia ze względu na popularność, a nie reputację naukową, żeby sprawdzić, czym tak naprawdę ludzie się wspierają. Doszli do wniosku, że obsesyjne dążenie do samorozwoju jest znakiem szczególnym naszych czasów. To rodzaj nałogu. Oferta jest tak szeroka, że ludzie próbują już innej metody, zanim ta pierwsza przyniesie efekty. Produkty i najmodniejsze obszary samorozwojowe się zmieniają, starych guru wypierają nowi, ale wszyscy obiecują to samo – że jeśli będziemy się stosować do ich recept, nasze życie się zmieni. I to szybko. Ugruntowała się narracja, że ciągle musisz przekraczać swoje granice, żeby coś osiągnąć.
– Często te metody to rodzaj samobiczowania się, graniczącego niemal z masochizmem. To niezła dawka bólu –tłumaczy Carl Cederström.
Eksperyment wpisuje się w popularną dziś opinię, że życie zaczyna się poza strefą komfortu. Mówią o tym poradniki, książki o samorozwoju, eksperci na TEDx, afirmacje w social mediach. Coraz więcej książek i podcastów tworzą ludzie, którzy stawiają przed sobą ekstremalne wyzwania. Weźmy dwie, niedawno wydane, modne amerykańskie publikacje. Naukowiec, dziennikarz i podróżnik Michael Easter opisał w „Comfort Crisis” m.in. swoją wyprawę w odległe zakątki Arktyki, gdzie w całkowitej dziczy przetrwał 30 dni, ocierając się n … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS