Podczas spotkania z mieszkańcami Ełku prezes PiS Jarosław Kaczyński obwinił alkohol spożywany przez młode kobiety za to, ze w Polsce rodzi się mało dzieci. Jeżeli na przykład utrzyma się taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie – dodawał prezes PiS.
Swoje teorie promował także dość dosłownymi sformułowaniami. Pamiętajcie, że mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, to musi pić nadmiernie przeciętnie przez 20 lat. Jeden krócej, drugi dłużej, bo to zależy od cech osobniczych, a kobieta tylko dwa – zaznaczył.
Prezes PiS powiedział, że w latach 80., jeszcze w podziemiu pracował z “najlepszym specjalistą od alkoholizmu w Polsce”. Ten, opisując swoje doświadczenia z pracy jako ordynator na oddziale dla alkoholików mówił, że udało mu się wyleczyć z alkoholizmu “1/3 mężczyzn i żadnej kobiety”.
Kaczyński zaznaczył, że nie jest zwolennikiem “bardzo wczesnego macierzyństwa”, bo “kobieta musi dojrzeć do tego, aby być matką”. Ale jak do 25. roku życia daje w szyję to, trochę żartuję, ale nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach – ocenił.
Traktuję wypowiedź pana Kaczyńskiego jako raczej anegdotyczną, a nie bazującą na faktach – tak komentuje w radiu RMF24 prof. Monika Mynarska, demografka społeczna i psycholog, kierowniczka Centrum Badań nad Biegiem Życia Człowieka i Rodziny w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jesteśmy straszeni depopulacją, katastrofą demograficzną. Myślę, że ta wypowiedź wpisuje się w tę narrację – dodaje.
Ekspertka od demografii przypomina, że problem małej liczby dzieci jest skomplikowany i wymaga szczegółowej analizy, a nie uproszczeń.
Ja się śmieję, ale to naprawdę nie jest zabawne, jeżeli ze strony rządzących i to osób, które są słuchane, cytowane, słyszymy takie wypowiedzi. (…) Oczywiście wiemy, że alkohol spożywany długo nadmiernie może powodować niepłodność, ale to zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Więc nie rozumiem, dlaczego tutaj kobiety miałyby być jakoś szczególnie winne. (…) Pozwolę sobie na przytoczenie mema, że podobno alkohol zaowocował większą liczbą ciąż niż jakikolwiek program rządowy. Ale to są naprawdę żarty.
Prof. Monika Mynarska podkreśla, że narzędzia prorodzinne – takie jak świadczenie “500 plus” – przynoszą efekt tylko w pierwszych latach po wprowadzeniu. Potem niestety ich siła skłaniająca do decyzji o potomstwie maleje.
Co działa długofalowo?
Przede wszystkim poczucie stabilności. To jest taki czynnik, który zachęca do tego, żeby decydować się na dzieci, wśród tych osób, które dzieci chcą mieć. Oczywistym jest, że nie każdy chce. Praca, mieszkanie, ale również kwestia po prostu poczucia pewnego bezpieczeństwa w kraju. To jest kwestia odpowiedniej jakości opieki dla dzieci, odpowiedniej dostępności żłobków, przedszkoli, odpowiedniej jakości służby zdrowia, odpowiedniej jakości edukacja. Można tak długo wymieniać – analizuje ekspertka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS