Debiut Thomasa Thurnbichlera w roli trenera polskich skoczków w zawodach Pucharu Świata przebiegł idealnie: punktowało sześciu jego zawodników, a najlepszy, Dawid Kubacki, wygrał cały sobotni konkurs w Wiśle.
Jakub Balcerski: W piątek po kwalifikacjach oceniłeś start Polaków na “2+”, oczywiście w niemieckiej skali, więc ta “dwója” odpowiada polskiemu “4+”. To, jak jest po pierwszym zwycięstwie, “Weltklasse”?
Thomas Thurnbichler: Może wciąż to “2+”, bo musimy się wciąż rozwijać. Dam “1”, tę klasę światową, tylko w przypadku wszystkich zawodników skaczących na najwyższym poziomie.
Czyli musi być całe polskie podium?
Chyba tak, ha, ha. Ale mówiąc poważnie, musimy być zadowoleni. Były trudne warunki, zmienny wiatr, a my mamy czterech zawodników w najlepszej piętnastce zawodów. To było trochę jak taki wymarzony start, zawsze chce się, żeby tak wypadł. Jednak na koniec musisz pracować bardzo ciężko, żeby to osiągnąć. I cały nasz zespół właśnie tak teraz działa. To świetnie, że tak zaczynamy sezon.
Te zawody pokazały jednak, że macie silne towarzystwo. Rywale – Norwegowie, czy Stefan Kraft – pokazali się z dobrej strony i nie brakowało im dużo do Dawida, prawda?
Tak, ale w sumie wiedzieliśmy, że tak będzie. Że wszyscy inni pracowali tak samo ciężko. I że to świetni, utalentowani zawodnicy, a także trenerzy. W tym sezonie walka pomiędzy nami będzie naprawdę zacięta.
Serce stanęło na chwilę, gdy zobaczyłeś, że Kamilowi Stochowi odpięło się wiązanie i prawie runął na zeskok po lądowaniu?
Pewnie. Widziałem, że ma kłopoty i serce mi się zatrzymało, ale na szczęście chwilę później minął linię i się nie przewrócił. To było trudne i nerwowe. Najtrudniejsza sytuacja, odkąd jestem trenerem. Ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
Użyliście dziś po raz pierwszy pełnej kwoty startowej, z grupą krajową – skakało łącznie trzynastu zawodników. Drugi raz dokonacie tego jutro, choć zazwyczaj czas na to przychodził dopiero w Zakopanem. Po pierwszym konkursie wciąż uważasz tę decyzję za słuszną?
Do jutra się nie dowiemy. Może nawet do Zakopanego, nigdy nic nie wiadomo. Ale to była decyzja podjęta wspólnie, przez cały nas zespół. Także z trenerami z kadry B, czy juniorów. Ma pewne zalety, ale jakieś wady też. Jedno i tak się nie zmieni: czy w Wiśle, czy w Zakopanem i tak skakaliby najlepsi polscy skoczkowie. Liczę, że spiszą się dobrze.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS