A A+ A++

Na opozycji chcą jeszcze wspólnej, czteropartyjnej listy? Czy ktoś w nią jeszcze wierzy?” – pytają Agnieszka Kublik i Iwona Szpala na portalu Wyborcza.pl.

CZYTAJ WIĘCEJ:

– TYLKO U NAS. Koniec marzeń o wspólnej liście? Sawicki: Nie da się zamknąć całej opozycji w jednym „froncie jedności antypis”

– Kierwiński wzywa do jednej listy i uderza w liderów pozostałych partii opozycyjnych: Zwyciężają wśród nich partykularyzmy

Tusk traci cierpliwość?

Z tekstu dziennikarek „GW” wynika, że politycy Platformy powoli tracą cierpliwość.

Tusk wyraźnie powiedział, że dla wspólnej listy jest skłonny poświęcić wiele, także partykularne dobro Platformy. (…) Chodzi oczywiście o miejsca na listach. Nie wiadomo, czy będziemy się musieli posunąć, by dać miejsca pozostałym partiom. W takim zawieszeniu tkwimy od miesięcy. Ludzie się niecierpliwią, chcą od Tuska i jego ludzi deklaracji, co dalej

— mówi jeden z polityków PO, który pozostaje anonimowy.

Jednocześnie przyznaje, że im Platforma ma większe poparcie, tym „plan wspólnej listy staje się bardziej odległy”. Z kolei inny z rozmówców Kublik i Szpali przekonuje, że Tusk nie widzi już sensu w „czekaniu na decyzje liderów Polski2050, Lewicy i PSL”.

Z kim pójdą ludowcy?

W tekście czytamy również o ludowcach, którzy puszczają oko do Szymona Hołowni.

Jak twierdzi jeden z polityków od Szymona Hołowni, poważne rozmowy są dopiero planowane, nie ma żadnych ustaleń. Przy czym nie kryje, że to drugiej stronie, czyli ludowcom, bardziej zależy na politycznym aliansie i to oni czynią zabiegi o przychylność drużyny Hołowni

— piszą dziennikarki.

Z kolei inny z rozmówców Kublik i Szpali narzeka, że Platforma nie przedstawiła żadnych programowych konkretów, co jest ważne dla polityków PL2050. W samej zaś partii Hołowni, ma dominować przekonanie, że do wyborów należy iść samodzielnie.

Polskę2050 budowali i w znakomitej większości tworzą ludzie, którzy nie funkcjonowali w polityce. Mają mocne poczucie niezależności i niezbyt wiele przekonania do wyborczych aliansów ze starymi partiami. Szczególnie wtedy, gdy ma się to odbywać na ich warunkach

— mówi jeden z polityków tej partii.

CZYTAJ WIĘCEJ: Mucha torpeduje koalicję Polski 2050 z PSL? Posłanka wściekła na artykuł Onetu: „To wyglądało jak jakiś tekst napisany na zamówienie”

Opozycja wygrywa, ale co dalej?

Na koniec dziennikarki zastanawiają się, która z drug przyniesienie zwycięstwo opozycji? Kublik i Szpala przywołują tutaj badania Andrzeja Machowskiego.

Jego teza jest prosta: żeby przełamać weto prezydenta i rozwiązać problem kontrolowanego przez PiS Trybunału Julii Przyłębskiej, nie wystarczy zwykła większość. Opozycja musi mieć 307 mandatów. To realne. Warunek – wspólna lista

— czytamy.

Wnioski? – Bez jednej listy opozycja nawet nie odbije z rąk PiS telewizji zwanej publiczną, bo albo prezydent Duda skutecznie zawetuje ustawę, albo Julia Przyłębska uzna ją za niekonstytucyjną – komentuje dr Machowski

— kończą Kublik i Szpala.

kk/Wyborcza.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDawny rosyjski ośrodek nad Zegrzem przejęty przez Straż Leśną. Zdewastowany jak warszawskie “Szpiegowo”
Następny artykułTurniej ATP w Paryżu: Hurkacz wyeliminowany i bez szans na mastersa