Listopad w Kościele katolickim otwiera Uroczystość Wszystkich Świętych.
Święty, czyli doskonały, bezgrzeszny, “… całe życie na kolanach i ręce złożone, a facet zastygnięty jak na obrazku. Być może tacy święci również byli – Szymon Słupnik mi się przypomina – natomiast większość świętych to normalni ludzie, którzy oczywiście mają szczególną relację z Panem Bogiem” – tłumaczy ks. Kieniewicz.
Na czym polega ta niezwykła relacja z Bogiem, która staje się świętością? Wyjątkowość tej sytuacji polega na tym, że zdecydowana większość relacji z Panem Bogiem się nie przejmuje. To trochę tak jak z samochodami na naszych ulicach. Stanem normalnym i pożądanym jest, żeby każdy samochód był czysty, ale, powiedzmy sobie szczerze, większość z nich jest brudna – podkreślił rozmówca Tomasza Terlikowskiego.
Zdaniem ks. Kieniewicza, świętość nie jest zarezerwowana dla ludzi niezwykłych. Przywołał też słowa swojej chrzestnej, która zwykła mawiać, że “świętość to nie jest przywilej dla nielicznych, tylko nasz psi obowiązek”.
Kto zatem może być świętym? Jedną grupę stanowią ci wyniesieni przez Kościół na ołtarze. To ludzie, których w dosyć długim i uciążliwym, wielostopniowym procesie rozpoznano. Potwierdzono, że ich relacja z Bogiem była prawdziwa, żywa, głęboka, że zostawili dobre świadectwo. To też znalazło potwierdzenie w znakach, które nazywamy cudami. Dla nich Ewangelia nie była jakąś teorią, ale na niej zbudowali swoją codzienność – mówił ks. Kieniewicz.
Zaznaczył jednak, że stosunkowo niewielu jest tych “potwierdzonych”. Druga grupa to “ogromna rzesza takich, o których czasem mówimy, że zmarł w opinii świętości. Zwykły człowiek, który nie był ‘przebadany’ kanonicznie w sensie procesu kanonicznego, a jednak zostawia żywe świadectwo w sercach ludzi” – dodał, przywołując choćby postać Jacka Krawczyka, kandydata na ołtarze, który zmarł młodo w 1991 roku.
Popularny dziś włoski młodzieniec Carlo Acutis został beatyfikowany w 2020 roku. Zmarł w 2006 roku w wieku zaledwie 15 lat. Na pozór niczym się nie wyróżniał, grał na komputerze, jeździł na nartach, bawił się… Ale jednocześnie swojej matce napisał: mamo, cieszę się, że umieram, nigdy nie zmarnowałem chwili w życiu na coś, co było przeciwne Bogu. Miał świadomość tego, że gra, ale nie w każdą grę, że się bawi, ale nie każdą zabawą, że to życie jednak musi być poukładane – zaznaczył ks. Kieniewicz.
Pokazał swoim rówieśnikom, że można być normalnym, a jednocześnie wierzącym. Mogę być świętym, pracując w radiu, telewizji, nawet w polityce. Świętość zawsze domaga się, żeby Bóg był pierwszy. Pewnych rzeczy nie zrobię, nie na wszystko się zgodzę, nie jestem na sprzedaż – mówił gość Radia RMF24.
Wśród świętych Kościoła katolickiego są i postaci zdecydowanie bardziej kontrowersyjne. Tomasz Terlikowski przywołał postać św. Hieronima. Jak mówił, był to wyjątkowy choleryk, krzykacz, człowiek często bardzo nieprzyjemny dla innych, który za pokutę zadawał sobie uczenie się kolejnych języków. Wykłócał się ze wszystkimi, zmieniał miejsca pobytu, a równocześnie był całkiem oddany słowu.
Z każdą świętością jest tak samo, że pierwszy jest Pan Bóg. Głosił go sobą, był taki, jaki był. Charakteru sobie nie wybrał. O wielu ludziach, których czasem ponoszą nerwy, możemy powiedzieć, że jest w nich bardzo mocno działający Bóg. Znam takich księży, którzy “fukają” na prawo i lewo, a jednocześnie oddają serce Ewangelii i swoim wiernym – powiedział ks. Kieniewicz.
Z dzieła “Wyznania” św. Augustyna dowiadujemy się, że miał burzliwą młodość. Tak, jak wielu ówczesnych młodzieńców z bogatych rodzin, miał nałożnicę, lubił sobie wypić, był manichejczykiem.
To też tłumaczy, dlaczego jego mama, św. Monika, ze łzami się modliła. Widziała, że jej największa miłość – Chrystus – jest zupełnie nieprzyjęta przez syna. Modlitwa może wiele zmienić – podkreślił ksiądz.
Zdumiewające jest, jak głęboką przemianę – zarówno w sposobie życia jak i myślenia – przeszedł Augustyn. To, co zostawia potem w swoich pismach, traktatach, homiliach, pokazuje człowieka, który nie przekreśla siebie jako grzesznika, a przeciwnie wydobywa moc Boga, który przemienia ludzkie życie. Jest w stanie docenić moc działania łaski. Augustyn jest przykładem świętego, który wrócił z dalekiej podróży, ponieważ pozwolił Panu Bogu działać w swoim życiu – mówił nasz gość.
Św. Ignacy Loyola wywodził się z rodziny religijnej, potem został żołnierzem i żył jak żołnierz. Walczył, nie stronił od kobiet, został bardzo ciężko ranny. Miał świadomość, że może zginąć. Czytał “Żywoty świętych” i jednocześnie romanse rycerskie. W końcu doszedł do wniosku, co dla niego jest lepsze.
To jest początek rozeznawania duchów, poszukiwanie tego, co dobre. Są takie rzeczy, które są dobre w sposób trwały i takie, które tylko dobro udają. To jest wybór tego, co mnie bardziej zbliża do Boga. Jednego bardziej zbliża do Boga życie w małżeństwie, a innego życie w zakonie – podkreślił ks. Kieniewicz.
Aktorzy, muzycy, sportowcy, politycy. Wspominamy tych, którzy odeszli w minionym roku
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS