Wiktor Majka (rzuca) zdobył w meczu z KKS Tarnowskie Góry 2 punkty. Ale to nie ma żadnego znaczenia. Miał swoje zadania do zrealizowania i zrobił to bardzo dobrze. W tym zespole uniwersalność jest w cenie.
Ekipa Radosława Kucińskiego w zeszłym sezonie należała do ścisłej czołówki tej ligi. W tym, przy nieco przebudowanym, pewnie słabszym składzie, już tak kolorowo chyba nie będzie, ale to zespół, który absolutnie ma pojęcie o grze w basket. Niezwykle mobilne, pomysłowe i skoczne podkoszowe trio: Jakub Czyż – Nikodem Kowalski – Marcin Majcherek wsparte doświadczeniem z obwodu przez 20 minut wcale nie zamierzało się bać przemyślan. Postawiło kilka znaków zapytania, co na tym etapie rozgrywek podopiecznym Daniela Puchalskiego… potrzebne jest jak tlen.
Kiedy w 6. min na 8:13 trafił M. Majcherek, nie zrobiło to na gospodarzach większego wrażenia. Zdyscyplinowanie, realizowali taktyczne założenia. Szybko znaleźli odpowiedź na strefę gości. Może nieco przysypiali w defensywie, ale różnorodność rozwiązań w ofensywie zdecydowanie to bilansowała. Już minutę później, po „trójce” Kacpra Majki, przejęli inicjatywę (14:13), którą zaczęli konsekwentnie budować. Z minuty na minutę poprawiali jakość akcji i – co ważne – spora rotacja w składzie wcale nie zaburzała konceptu. Po kwadransie gry wykonywana praca zaczęła przynosić pierwsze efekty. Spory wpływ na zmianę obrazu gry miała uniwersalność poczynań Macieja Puchalskiego (12 pkt w I połowie). Będąc takim stretch player’em, rozciągającym obronę rywala, katował ich udanymi penetracjami. Mogła imponować bilardowa wręcz wymiana piłki z szukaniem wolnych stref do oddania rzutu. Siła, motoryka, antycypacja wydarzeń przez Niedźwiadki zaczęła być elementem dominującym tej rywalizacji. Prawdę powiedziawszy z „niczego” przewaga po I połowie urosła do 14 pkt – 52:38.
W II połowie nie było już czego zbierać. Bezsilność gości rosła wprost proporcjonalnie do podkręcania tempa gry przez gospodarzy. Z czterema przewinieniami na koncie mecz z ławki rezerwowych obserwowali: J. Czyż, M. Majcherek i Szymon Podgórski. Po raz kolejny – co jest znakomitym prognostykiem przez dalszą fazą sezonu – sporo jakości w przemyskim zespole dali zmiennicy. Ale zmiennicy tylko z nazwy. W tym zespole widać, że nie ma znaczenia pojawienie się w wyjściowej „piątce”. To cenne. Każdy z graczy, który dostał od D. Puchalskiego minuty na parkiecie, dołożył swoją część do tego tortu, który na koniec spotkania wyglądał niczym weselne arcydzieło. Efekt? Wszyscy z protokołu zanotowali punktową zdobycz, a zespołowy przelicznik evaluation (wskaźnik efektywności gry) znowu wywindował na poziom kosmiczny – 162. Po pół godzinie gry było 74:52, ale prawdziwa egzekucja rywala nastąpiła w finalnej ćwiartce. Wejście smoka zanotował Karol Complak, który rozegrał swój pierwszy mecz w sezonie. Z double-double (12 pkt; 11 asyst) na koncie spokojnie z boku prowadzenie gry przez Bruno Chalickiego mógł obserwować Kacper Majka. A ten ponownie udanie wpisał się w piękny obraz, który z minuty na minutę malowały Niedźwiadki. To on w 38. min sprawił, że po raz trzeci z rzędu w hali POSiR pękła „setka”. Trafił na 101:64. Wówczas przyjezdni już chcieli schować się do szatni…
Niedźwiadki Chemart Przemyśl – KKS Tarnowskie Góry 111:64 (22:18, 30:20, 22:14, 37:12)
Punkty: M. Puchalski 22 (2×3), J. Kucharski 12 (4×3), K. Majka 12 (1×3), Ł. Uberna 12, B. Bal 10, R. Kulikowski 10, K. Strzępek 10, K. Complak 7 (1×3), R. Serwański 6, B. Chalicki 4, R. Skubiński 4, W. Majka 2 (N); J. Czyż 15, N. Kowalski 15 (1×3), D. Weiss 11 (3×3), M. Majcherek 8, F. Skarbek 4, M. Bełdycki 3 (1×3), M. Grocholewski 2, O. Panek 2, Sz. Podgórski 2, A. Wilkin 2, J. Baran 0 (KKS).
Sędziowali: Michał Kurcz i Maria Tattar (oboje z Krakowa). Widzów: 500.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS