Podczas studiów miałem okazję gospodarzyć w schronisku Hawiarska Koliba, które później zmieniło nazwę na Gorczańska Chata, powyżej przysiółka Jamne w Ochotnicy Górnej. Teraz budynek, który był częścią historii górskiej turystyki w Polsce, doszczętnie spłonął.
Po sobotnim pożarze, w którym Gorczańska Chata (taką nadano jej nazwę po zmianie właściciela) doszczętnie spłonęła, turystom zostały tylko wspomnienia.
Gaździna zaprzyjaźniona z obsługą schroniska
Raz do schroniska zaszło dwoje turystów. Zanocowali. Na drugi dzień wybrali się na spacer. Wrócili niedługo ze stosami rydzów. Grzyby nie mieściły się im w plecakach, więc popakowali je jeszcze do kurtek, z których związali prowizoryczne worki. Całe schronisko objadało się tymi rydzami. Uczta była, że hej. Zapach smażonych rudzielców, roznoszący się po gorczańskiej hali, wywabił też z pobliskiej chałupy miejscową gaździnę. Była zaprzyjaźniona z obsługą schroniska, można było u niej dostać jajka i mleko. Zaszła do Hawiarskiej Koliby, pochwaliła obfity zbiór i zapytała, gdzie grzyby zostały zebrane. Turyści szczerze odpowiedzieli, że nieopodal, tuż powyżej schroniska, na polanie przy lesie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS