LAS na Powiślu. Po skroniach spływają strużki potu, oczy płoną dziko. Czy nadejdzie czas uspokojenia rozfalowanych zmysłów?
Nie ma lepszego momentu do odwiedzenia tego lokalu niż złota polska jesień u szczytu swej smętnej potęgi. Podłużny pawilon zawieszony nad Powiślem wzdłuż nasypu linii średnicowej cały tonie w żółtych płomieniach liści. Jak w skrzydlatych frazach piosenki Skaldów. W sobotę, w środku dnia, wejść tu niełatwo, lokal jest pełen, a pani na bramce odnosi się do przybyszy z surowością konduktorki radzieckich wagonów sypialnych. Warto jednak przetrzeć na nowo szlak wiodący do środka.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS