Część mieszkańców Zawoi uważa, że myśliwi sypią karmę dla dzikiej zwierzyny w zbyt bliskim sąsiedztwie ich domów. W efekcie dziki, sarny i jelenie podchodzą pod domy i niszczą przydomowe ogródki.
Mieszkańcy zwrócili się w tej sprawie do radnych i sołtysów, z nadzieją, że pomogą. Najwięcej szkód wyrządzają dziki. Mieszkańcy przekonują, że koła łowieckie powinny bardziej przykładać się do odstrzału tych zwierząt. Radni poruszyli temat podczas jednego z posiedzeń komisji połączonych. Na spotkanie zaprosili przedstawicieli Koła Łowieckiego Knieja z Zawoi. Radny Kazimierz Pająk zaapelował, aby myśliwi zwiększyli limit odstrzału na jelenie.
– Przychodzą i obgryzają młode jodły, które potem wymierają. Skala tego jest tak duża, że obawiam się, iż w niedługim czasie jodła w naszych lasach przestanie istnieć – powiedział radny Kazimierz Pająk.
Wiceprzewodniczący Rady Gminy Zawoja Sławomir Kudzia poprosił, aby zachować wzmożoną czujność przy indywidualnych polowaniach, aby nie doszło do nieszczęścia, bo w lasach jest dużo grzybiarzy.
– Jeśli chodzi o zbyt bliskie podchodzenie dzikiej zwierzyny pod domy, to problemem jest fakt, że z drzew w ogrodach i sadach spada duża ilość owoców, które są dla nich swoistym wabikiem. Poza tym, pola na wzniesieniach nie są uprawiane, a w górach jest sporo wilków. I to jest jedna z głównych przyczyn schodzenia dzikiej zwierzyny z gór – tłumaczył Michał Ficek, łowczy z zawojskiego koła Knieja.
Dodał, że, aby odstrzelić dziki, które rujnują ludziom działki, wpierw trzeba je czymś zwabić w jedno konkretne miejsce.
Dyskusja na ten temat, która w Zawoi toczy się już nie po raz pierwszy, kłopotu nie rozwiąże. Problem z dziką zwierzyną jest coraz poważniejszy. W dodatku coraz śmielej podchodzi ona pod domy mieszkalne, a w niektórych częściach Zawoi, jak na przykład w Wełczy, przez spacerujące dziki ludzie boją się nawet wychodzić z domu po zmroku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS