Wrześniowa stopa bezrobocia rejestrowanego okazała się
znacznie wyższa od oczekiwań ekonomistów, ale zarazem niższa niż przed
miesiącem. Jak to możliwe? Po prostu GUS zrewidował dane historyczne w oparciu
o wyniki… spisu rolnego.
Stopa bezrobocia rejestrowanego za wrzesień 2022 roku
wyniosła 5,1% – poinformował we wtorek Główny Urząd Statystyczny. Było to spore
zaskoczenie, ponieważ jeszcze na początku miesiąca Ministerstwo Rodziny i Polityki
Społecznej informowało o stopie bezrobocia na poziomie 4,8%, chwaląc
się najniższym bezrobociem od 32 lat.
Żeby było śmieszniej, dodajmy, że wrześniowa stopa bezrobocia
(5,1%) była niższa od sierpniowej (5,2%). Prawdopodobnie była też faktycznie najniższa
od 1990 roku, gdy zaczął się proces ujawniania bezrobocia ukrytego
odziedziczonego po systemie gospodarki centralnie planowanej. Wyjaśnienie tego
fenomenu jest stosunkowo proste i zostało zawarte w osobnym komunikacie GUS-u.
Jak spis rolny wywrócił statystyki bezrobocia
Rządowi statystycy przypominają, że stopa bezrobocia rejestrowanego
jest ilorazem liczby osób zarejestrowanych w urzędach pracy (nie mylić z
bezrobotnymi!) oraz liczby osób aktywnych zawodowo. Do tych ostatnich
statystyka zalicza osoby pracujące (nie mylić z zatrudnionymi) oraz bezrobotne
(czyli aktywnie poszukujące pracy i gotowe ją w miarę szybko podjąć). Nie
uwzględnia natomiast osób biernych zawodowo, czyli niepracujących zarobkowo i niezainteresowanych
pracą.
– Do obliczenia stopy bezrobocia rejestrowanego Główny Urząd
Statystyczny wykorzystuje dane o liczbie osób zarejestrowanych w powiatowych
urzędach pracy jako bezrobotne (według stanu w końcu poprzedniego miesiąca)
oraz dane o liczbie osób pracujących w gospodarce narodowej (na podstawie wyników
badań GUS, dostępnych w danym okresie) – informuje GUS.
O ile rejestry bezrobotnych zasadniczo nie podlegają
rewizjom, to liczba osób pracujących w gospodarce narodowej już tak. Nie
istnieje bowiem jakiś jeden centralny rejestr pracowników. Liczba pracujących
szacowana jest co kwartał, ale dane dotyczące mianownika stopy bezrobocia
rewidowane raz w roku (we wrześniu). Ponadto raz na 10 lat aktualizowane są
dane o pracujących w rolnictwie, sporządzane na podstawie Powszechnego Spisu Rolnego
(PSR).
I właśnie z taką rewizją mieliśmy do czynienia tym razem.
Przeprowadzony w 2020 roku PSR ujawnił znaczący spadek liczby gospodarstw
rolnych i tym samym liczby pracujących w rolnictwie. Według danych z 2020 roku
liczba gospodarstw rolnych była o 195 tysięcy mniejsza niż dekadę wcześniej, a
liczba „pracujących” w rolnictwie zmalała o przeszło 1,23 mln (tj. z 2,26 mln w
roku 2010 do 1,03 mln 10 lat później). W
rezultacie stopa bezrobocia poniosła się o ok. pół punktu procentowego.
– Wyniki PSR 2020 pozwoliły na urealnienie liczby
pracujących w gospodarce narodowej (zwłaszcza w gospodarstwach indywidualnych w
rolnictwie), stanowiąc istotną podstawę do dalszych badań sytuacji na rynku
pracy. Warto zaznaczyć, że zanotowane na podstawie spisów z 2010 i 2020 r.
zmiany w rolnictwie indywidualnym są zgodne z obserwacjami dokonywanymi w
reprezentacyjnym badaniu aktywności ekonomicznej ludności (BAEL), w którym to
pomiędzy analogicznymi okresami również zanotowano zmniejszanie się liczby
pracujących w rolnictwie indywidualnym – informuje Główny Urząd Statystyczny.
Rolnicza fikcja pracy
Problem w tym, że od lat mówi się, że zatrudnienie w rolnictwie
jest w znacznym stopniu fikcyjne. Po części przyczynia się tego uprzywilejowany
status rolnika w Polsce, który nie podlega pod przymusowy ZUS, opłacając
znacznie niższe stawki na KRUS.
– Zestawienie danych BAEL i danych KRUS wskazuje na
potencjalny wzrost szarej strefy w sektorze rolniczym. W 2020 r. według danych
BAEL liczba osób […] pracujących w rolnictwie wzrosła o 100 tys. (z 1504 tys.
na koniec 2019 r. do 1604 tys. na koniec 2020 r.). Tymczasem dane z rejestru
KRUS wskazują na spadek liczby osób objętych ubezpieczeniem społecznym KRUS o
27 tys. (z 1190 tys. na koniec 2019 r. do 1163 tys. na koniec 2020 r.) – wiosną
2021 roku zauważyli analitycy Państwowego Instytutu Ekonomicznego.
– Nowi pracownicy w rolnictwie,
którzy utracili w 2020 r. pracę w innych sektorach, pracowali wcześniej głównie
w przemyśle, budownictwie i handlu, czyli sektorach silnie dotkniętych epidemią
COVID-19. Rolnictwo stało się przechowalnią dla osób, które w normalnych
warunkach pracowałyby w innych sektorach – tak dane z 2020 roku tłumaczyli
ekonomiści z Instytutu Badań Strukturalnych.
Stopa bezrobocia nie jest
najlepszą miarą rynku pracy
Wrześniowa rewizja danych
statystycznych jest dobrym przyczynkiem do powrotu do starej dyskusji o tym,
dlaczego stopa bezrobocia nie jest najlepszym miernikiem kondycji rynku pracy.
Zdaniem ekonomistów na cały rynek pracy należy patrzeć szerzej, wykorzystując
całe spektrum wskaźników makroekonomicznych. Sama – nawet niska – stopa bezrobocia
jeszcze nie oznacza, że pracy jest w bród i że gospodarka kręci się na wysokich
obrotach, wykorzystując pełny potencjał populacji.
Lepszymi wskaźnikami pozwalającymi zdiagnozować siłę krajowego rynku pracy są miary aktywności zawodowej ludności.
Przede wszystkim są to wszelakie miary odsetka pracujących w danej populacji. Na koniec 2021 roku parametr ten w przypadku Polski
wyniósł 75,4% – wynika z danych Eurostatu. Oznacza to, że pracowało 3 na 4
mieszkańców Polski w przedziale wiekowym 20-64 lata. Pozostałe 24,6% stanowiło
populację bezrobotnych lub (częściej) biernych zawodowo.
Taki wynik stawia Polskę w środku
europejskiej stawki. To rezultat nieco lepszy od średniej dla całej Unii
Europejskiej (73,1%), ale też wyraźnie słabszy od liderów. Przykładowo, w Niemczech
wskaźnik zatrudnienia wyniósł 79,6%, w Czechach 80%, w Szwecji 80,7%, a Szwajcarii
81,8%. Z drugiej strony polski rezultat jest znacznie lepszy od wyników Grecji
(62,6%), Włoch (62,7%) czy Hiszpanii (67,7%).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS