Wielokrotnie zwracałem uwagę, jak niewiedza radnych Rady Miejskiej w obszarze transportu i infrastruktury komunikacyjnej, w połączeniu ze skłonnością do medialnego zaistnienia i płomiennymi wystąpieniami okraszonymi dużą dawką populizmu, jest źródłem późniejszych problemów.
Tak było w roku 2013, gdy kętrzyński establishment bezrefleksyjnie afirmował przebudowę ulicy Traugutta – z jednej strony szkodliwą w założeniu poprowadzenia tranzytu przez centrum miasta, a z drugiej obarczoną wieloma błędami. Pomimo opublikowanej analizy mojego autorstwa, jednoznacznie wskazującej zagrożenia, kętrzyńscy samorządowcy aż „klaskali uszami” na myśl otwarcia przebudowanej wadliwie ulicy. Rok później ulica była już wskazywana, jako punkt największej liczby kolizji nie tylko w mieście, ale i powiecie kętrzyńskim, a moje opracowanie cytowała prasa ze słusznie postawionym pytaniem w tezie, dlaczego mimo uwag przeforsowano przebudowę. Dodam tylko, że byłoby jeszcze gorzej, gdyby ZDW nie poprawił w ostatniej chwili części błędów, które wskazałem w opracowaniu.
Ta sytuacja, do dziś przypominająca o sobie kierowcom pokonującym feralny odcinek, nie przyniosła jednak żadnej refleksji i nie ostudziła rozpalonych fatalnymi pomysłami umysłów kętrzyńskich samorządowców. Wkrótce pojawił się kolejny bubel – czyli ciąg ulicy Limanowskiego. Na Placu Słowiańskim dostało się też rowerzystom i transportowi publicznemu, zaś geometria przebudowanej ulicy oraz nowa organizacja ruchu u zbiegu z Krótką, obnażyła niekompetencję ówczesnego starosty (nota bene starosta Michał Kochanowski pomimo wielu moich publicznych wystąpień oraz wskazanego sposobu eliminacji problemu, również nie podjął się wprowadzenia proponowanego przeze mnie rozwiązania). Niewiele później za sprawą fatalnej organizacji ruchu prowokującej kierowców do szybkiej i niebezpiecznej jazdy ulicą Limanowskiego na wprost, doszło do poważnego wypadku z udziałem pieszej. I znowu brak refleksji.
Fatalna organizacja ruchu przyczyniła się również do śmiertelnego wypadku, jaki niedawno miał miejsce w Alei Pileckiego. Teraz – dziwnym zbiegiem okoliczności, w krótkim czasie po tym zdarzeniu – burmistrz Niedziółka informuje pismem kierowanym do przewodniczącego Rady Miejskiej o kontrowersyjnej inicjatywie Rejonu Dróg Wojewódzkich, polegającej na ograniczeniu prędkości na ulicach miasta leżących w ciągach dróg wojewódzkich do 40 km/h. Przy okazji, wspólnie z Zarządem Dróg Powiatowych oraz Komendą Powiatową Policji, rozważane jest rozszerzenie ograniczenia na pozostałe kategorie dróg – czyli na wszystkie ulice miasta. Argumentem ma być redukcja hałasu i poprawa bezpieczeństwa. Czyżby podzwonne ostatniego wypadku? Sprawą mają się zająć miejscy radni – czyli ludzie bez jakiejkolwiek udokumentowanej wiedzy z obszaru inżynierii ruchu i właściwości w odniesieniu do sprawy, za to znani z podejmowania złych decyzji dotyczących szeroko rozumianego transportu. Tymczasem w moim odczuciu, jest to sprawa polityczna, mająca przykryć nieudolność samorządu i jego instytucji w zakresie rozwiązywania problemów komunikacyjnych i bezpieczeństwa ruchu drogowego. Trudno jest mi także zgodzić się z argumentacją przytaczaną przez burmistrza Niedziółkę.
Źródłami hałasu komunikacyjnego generowanego przez ruch pojazdów drogowych, jest praca układów napędowych w tym silnika, kół samochodu w miejscu ich styku z nawierzchnią (przy dużych prędkościach), a także turbulentne przepływy powietrza związane z aerodynamiką (przy bardzo dużych prędkościach). Redukcja prędkości – co do zasady – zmniejsza hałas, ale jest to sposób skuteczny przy dużych prędkościach. Jak wykazano w Programie Ochrony Środowiska Przed Hałasem dla miasta Poznania, redukcja prędkości z 60 do 50 km/h zmniejszyła hałas o 1,5 dB (!). W Kętrzynie mówimy o zmniejszeniu prędkości z 50 do 40 km/h więc przy odczuwaniu hałasu niejako wykładniczo, efekt będzie symboliczny. Skuteczniejszym instrumentem w walce z hałasem jest właściwy dobór nawierzchni i wcale nie chodzi o tzw. cichy asfalt. Ten bowiem ogranicza emisję hałasu generowaną przez koła pojazdów przy wysokich i bardzo wysokich prędkościach. Ma więc zastosowanie na drogach szybkiego ruchu, ale nie w mieście na zwykłych ulicach. Tu stosuje się inne paradygmaty – choćby taki, że w przypadku ulic o charakterze lokalnym i w zabudowie o funkcji mieszkaniowej, nie należy jako nawierzchni wykorzystywać betonowej kostki brukowej. Jaką świadomość w tym obszarze mają kętrzyńscy samorządowcy (w tym Ryszard Niedziółka), którzy niemal wszystkie ulice w centrum i na większości osiedli wyłożyli koszmarną – również pod względem estetycznym – kostką brukową. Panie Niedziółka i dziś Pan mówi o potrzebie redukcji hałasu?
Hałas można znacznie obniżyć poprzez właściwie prowadzoną politykę transportową miasta – w tym poprzez redukcję natężenia ruchu oraz zmianę jego struktury modalnej, zwłaszcza eliminując tranzyt ciężarowy z ulic miasta na obwodnicę. Jakie to proste – prawda? Do tego jednak trzeba mieć obwodnicę. Burmistrzu Niedziółka, Zarządzie Dróg Wojewódzkich, jak tam obejście drogowe miasta Kętrzyn? Robi się? Czy ciągle nie może wyjść ze słusznie oprotestowywanych przez Mieszkańców planów? Czy konieczne było forsowanie przebiegu w sposób, który musiał się spotkać z uprawnionym oporem społecznym i ostatecznie droga na kolejnym koncepcyjnym szkicu trafiła na drugą stronę rzeki, tak jak w koncepcji mojego autorstwa z 2013 roku ??? Czy teraz muszę stoczyć kolejną batalię, żeby dla władz miasta, powiatu, dróg wojewódzkich i kogo tam jeszcze stało się jasne, że forsowane przez ZDW rozwiązanie jest wadliwe w założeniu i należy od niego bezzwłocznie odstąpić? Czy Zarząd Dróg Wojewódzkich raz jeszcze jak z Traugutta i rondami musi zrealizować złe rozwiązanie i zaliczyć wizerunkową wpadkę, aby przekonać się że forsowany bubel jest bublem? Czy starosta Michał Kochanowski nie mógł od 2018 roku stosownie do swoich obowiązków skorygować organizacji ruchu na Pileckiego? Czy musiało dojść do śmiertelnego wypadku? Z całą pewnością nie, ale dzisiaj skutki wieloletnich zaniechań lub indolencji osób decyzyjnych i instytucji, najbardziej odczuwają Kętrzynianie. Mam nieodparte wrażenie, że teraz ta wyciągnięta niczym królik z kapelusza „czterdziestka” mająca obowiązywać w całym mieście – włącznie z Pileckiego, na której po właściwej korekcie można byłoby podnieść prędkość nawet do 70 km/h – jest elementem marketingu politycznego. Niestety również wylaniem dziecka z kąpielą, co w żaden sposób nie przybliża do systemowych rozwiązań.
Pan M.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS