A A+ A++

Donald Tusk jest jak pewna armia, która zawsze wycofywała się „na z góry upatrzone pozycje”. Tak dzieje się i tym razem, kiedy były premier ukrywa się przed mediami i nie chce szczerze porozmawiać o blamażu, którego doświadczył w związku z zeznaniami Mariusza W. Ten kumpel pana Falenty opowiada rzeczy barwne i nośne, ale prawie zupełnie pozbawione waloru prawdy. Ten medialny trup, jakim jest temat z „Newsweeka” jest dziś ochoczo reanimowany przez media służące Tuskowi, ale jego nerwowość i coraz liczniejsza błędy wskazują na ogromne zniecierpliwienie. Komisja śledcza pogrążyłaby byłego premiera jeszcze bardziej.

CZYTAJ TAKŻE:Komisja śledcza? Wąsik: ”Czy opozycja chciałaby znów usłyszeć te taśmy? Zobaczyć i posłuchać Marcina W. przed kamerami w Sejmie?”

Najwyraźniej Marcin W. nie jest już „kluczowym świadkiem” dla Donalda Tuska. Co się stało? Ujawniono słowa skruszonego przestępcy, który najpierw twierdził, że Falenta mógł sprzedać taśmy Rosjanom, a innym razem oskarżał Michała Tuska o przyjęcie łapówki w plastikowej torbie z popularnego dyskontu. Co łączy obie tezy? Całkowity brak wiarygodności, zwykłe kłamstwo. Nie ma w tym logiki, nie ma sensu, ale ta rosyjska teza, tak bardzo podobała się Tuskowi, że postanowił walczyć nią z rządem Prawa i Sprawiedliwości. Skąd ta prorosyjskość byłego premiera, „człowieka Moskwy w Warszawie”? Na to pytanie dobrze odpowiedział dziś Maciej Wąsik, sekretarz Kolegium do Spraw Służb Specjalnych.

Atak Putina na Ukrainę przeraził polityków opozycji. To był lider, na którego stawiali od zawsze. Przypomnijmy sobie działania Tuska, Sikorskiego i innych, którzy od końca 2007 roku, mówili o „resecie”, o „nawiązywaniu nowych relacji”, mówili „nasz człowiek w Moskwie, a Rosjanie mówili „nasz człowiek w Warszawie”. Przypomnijmy sobie tego bandytę Ławrow na odprawie z polskimi ambasadorami i niedawne słowa Sikorskiego wykorzystane przez propagandę Putina.To dlatego Donald Tusk uznał, ze jest to dla niego niebezpieczne i postanowił odwrócić narrację. Dlatego wyciągnął artykuł z „Newsweeka”. To mu jednak nie wyszło*

– przekonywał dziś minister Wąsik na antenie telewizji wPolsce.pl.

Sprawa ma też drugie dno. Donald Tusk doskonale wie, że wkrótce rozpocznie się proces Sławomira Nowaka, „złotego dziecka Platformy Obywatelskiej, nigdyś najbliższego współpracownika byłego premiera. Nowak lojalnie nikogo nie sypie, ale materiał dowodowy jest tak potężny, że już niedługo żyć nim będzie świat polityczny i dziennikarski. Na ławie oskarżonych zasiada już Sławomir Neumann, na swoją kolej oczekuje „Stachu”, czyli Stanisław Gawłowski. Te procesy mogą bardzo mocno nadszarpnąć i tak już wątłą reputację aspirującej do rządu partii Tuska. Ustaleń prokuratury we wszystkich tych powyższych przypadkach nie zdezawuuje nawet najbardziej upolityczniony aktywista sędziowski. Ustalenia śledczych przedrą się do mediów. Dlatego były premier „ucieka do przodu”, jak trafnie zauważyła Marzena Nykiel, red. naczelna portalu wPolityce.pl.

Lider Platformy Obywatelskiej zwołał konferencję prasową, na której domagał się zwołania komisji śledczej w sprawie prorosyjskiej polityki energetycznej PiS. Brzmi jak żart. Zupełnie jakby prostytutka miała rozliczać kościelnego z wierności małżeńskiej

– napisała red. Nykiel w portalu wPolityce.pl.

CZYTAJ TAKŻE:Ucieczka do przodu? Tusk skręca narrację ws. afery taśmowej i oskarża PiS o prorosyjskość. Tyle że nie taśmy, a ich treść obaliła rząd PO

Ucieczka do przodu ma swoje konsekwencje. Platforma Obywatelska złożyła jednak wniosek o powołanie komisji śledczej, która ma „wyjaśnić” to co wyjaśnił już prawomocnie niezawisły sąd, skazując pana Falentę. Ale ok, chcecie zagrać w to jeszcze raz? To zapraszam ponownie do wojny polsko-polskiej i to w momencie agresji Putina na Ukrainę. Znów usłyszymy występy Sikorskiego, Bieńkowskiej, Nowaka, Sienkiewicza i innych tuzów dawnego rządu. Melodia pogardy dla Polski Wschodniej znów trafi pod strzechy. Obrzydliwe i pełne brudu pogaduszki członków PO wybrzmią jeszcze mocniej.

W tle tego bałaganu widzimy nieustraszonych czyścicieli z „Wyborczej”, „Newsweeka” i innych medialnych kanałów dystrybucji. Tam zmienia się słowa ministra Ziobry tak, by pasowały do tezy i mozolnie tłumaczy się, że w zasadzie Donald Tusk ma zawsze rację. To dość pocieszne, ale przecież do niczego nowego nie prowadzi. Tusk płynie na kursie kolizyjnym z rzeczywistością i popełnia błędy, których najważniejszym był ten oparty na wycinku „rosyjskim” z „Newsweeka. Spieszy się, poci i denerwuje.

Czy prawdą jest, a tak słychać na dziennikarskim bazarku, że Tusk domagał się wyjaśnień od swojego sztabu, w sprawie wpadki z materiałem „Newsweeka”? Bardzo możliwe, ale to zniecierpliwienie „lidera opozycji” musi mieć racjonalne wytłumaczenie. Możliwe, że jego mocodawcy zaczęli się denerwować? Szklany sufit nad sondażami PO nadal jest faktem (mimo kilku sondaży „ku pokrzepieniu serc”), PiS, pomimo kłopotów, także tych, za którymi nie stoi, radzi sobie przyzwoicie. Jeśli okaże się, że zima będzie dla nas wszystkich łagodna, a wiosną wróci naturalny optymizm polityczny, to koncepcja „haratacza w gałę” może się rozpaść jak domek z kart.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKierowcy porozmawiają z FIA o Suzuce
Następny artykułWyremontowana droga w Dulczy Małej