Starcia Podbeskidzia z Zagłębiem Sosnowiec od zawsze były emocjonujące. Górale do 99-tej minuty prowadzili 2:1, a praktycznie pewne zwycięstwo dali sobie wyrwać w ostatniej akcji meczu.
Podopieczni Dariusza Żurawia po niespełna kwadransie gry objęli prowadzenie za sprawą tria Goku, Simonsen, Biliński, które poklepało na lewy skrzydle. W końcówce pierwszej części sędzia wskazał na wapno i mogłoby być 2:0, jednak akcję tę zweryfikował VAR i ostatecznie zamiast jedenastki dla gospodarzy, goście otrzymali rzut wolny za zagranie ręką.
W pierwszej akcji po zmianie stron przyjezdni doprowadzili do wyrównania. Strzał głową Sobczaka wydawał się być banalny do wyłapania, ale z pomocą napastnikowi Zagłębia przyszła nierówna murawa. Piłka odbiła się w dosyć dziwny sposób i wpadła do siatki. W 60 minucie do siatki znów trafił Biliński i choć początkowo sędzia odgwizdał spalonego to decyzję tę zweryfikował VAR i przy Rychlińskiego mieliśmy 2:1. Końcówka była nerwowa, a dramaturgii dodała druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka dla Bonifacio, która była zwyczajnie głupia.
Na zegarze była 99-ta minuta, mecz od dwóch minut powinien już być zakończony, bo sędzia do drugiej części dorzucił 7. Pozwolił on jednak goście wykonać ostatni rzut rożny, który przyniósł gola dla gości. Fatalnie zgubione krycia i Jończy głową wpakował piłkę do siatki ratując remis.
TS Podbeskidzie 2:2 Zagłębie Sosnowiec
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS