A A+ A++

Publikujemy wywiad, który “Panorama Oleśnicka” przeprowadziła z Marcinem Kasiną, wójtem gminy Oleśnica.

Panie wójcie, jak Pan ostatnio sypia?

Dziękuję, bardzo dobrze. Szczególnie po tym, jak zdecydowałem się na operację wyprostowania przegrody nosowej. Teraz jest dużo lepiej.

Pytam, bo ostatnie kilka, a nawet kilkanaście miesięcy, to nie jest spokojny czas w zarządzanej przez Pana gminie. Co się stało po dekadach, kiedy to gmina Oleśnica była oazą politycznego spokoju?

W gminie Oleśnica nie mamy złych, czy gorszych, czasów, o czym świadczy choćby terminowe oddawanie inwestycji mieszkańcom i, co najważniejsze, skuteczne pozyskiwanie zewnętrznych środków na ich realizację. Jak zawsze na bieżąco realizujemy wszystkie zadania we wszystkich obszarach działania. Dlatego z pewnością jesteśmy oazą spokoju, ale, niestety, już nie politycznego. Pamiętajmy,  że zbliżają się wybory. Może u niektórych chęć zbicia szybkiego kapitału politycznego powoduje, że nad wspólne dobro i pracę na rzecz gminy przedkładają własny interes? Mówienie nieprawdy, przeinaczanie faktów, prowokowanie konfliktów – wszystko to psuje dotychczas bardzo dobrą atmosferę współpracy, nadszarpując przy tym zaufanie mieszkańców do samorządu.

Gmina Oleśnica była pierwszą w powiecie, która tak mocno włączyła się w pomoc uchodźcom. Jaka była jej skala? W jaki sposób pomagaliście?

Przede wszystkim mieszkańcom naszej gminy należą się raz jeszcze wielkie podziękowania za to, co zrobili na rzecz uchodźców z Ukrainy i walczących na wojnie Ukraińców. Dzięki ich ofiarności szybko zorganizowaliśmy zbiórki niezbędnych do życia produktów, uruchomiliśmy zbiorowe miejsce zakwaterowania, wysłaliśmy pomoc humanitarną i militarną dla walczących na froncie. W Urzędzie Gminy zapewniliśmy  Ukraińcom pomoc przy nadawaniu numerów PESEL poprzez zapewnienie tłumaczy, co spowodowało, że PESELE nadawaliśmy też uchodźcom przyjeżdżającym do nas z Wrocławia. Nie ma co licytować, kto zrobił więcej. I tak uważam, że najwięcej zrobili mieszkańcy. Jako urzędnicy koordynowaliśmy działania i zapewnialiśmy wsparcie lokalowe, merytoryczne i techniczne, a jako ludzie, też pomagaliśmy, jak wszyscy.

Teraz pojawiły się zarzuty, że niektórzy urzędnicy, w tym Pana zastępca, dostali dodatki i zwroty delegacji za swoją pracę na rzecz uchodźców. Co Pan na to?

Życzę wszystkim burmistrzom i wójtom naszego powiatu takich zastępców i prezesów spółek! Dobrowolnie, na ochotnika i z narażeniem własnego życia dostarczyli w głąb kraju ogarniętego wojną pomoc humanitarną i militarną od naszej gminy dla walczącej Ukrainy. Zrobili to, czego nie podjął się nikt zawodowo zajmujący się transportem. A stawiającym zarzuty diety ze służbowej delegacji w wysokości 164 złotych i 25 groszy powiem krótko – mogliście brać i jechać!

Panie wójcie, gdzie Pan naprawia swój samochód?

Służbowy jest serwisowany w Kia. Prywatny żony i syna na razie się nie psuje.

Bo myślałem, że może w Spolmocie… Jak Pan skomentuje próbę wywołania w gminie kolejnej „afery gruntowej”? Czy po złożeniu wniosku o wykup terenu przez Spolmot popełniliście jakieś błędy, skoro teraz wycena będzie weryfikowana?

Myślę, że niektórym zabrakło  chęci i dobrej woli, by rzetelnie zapoznać się ze sprawą… Spolmot został użytkownikiem wieczystym działki już za moich poprzedników, w 1994 roku, na 99 lat. Rocznie płaci gminie 1349 złotych. Za 71 lat działka wróci do gminy, a Spolmotowi będzie przysługiwało wynagrodzenie za wzniesione przez niego budynki. Trzeba pamiętać, że nieruchomość oddana w użytkowanie wieczyste może być  sprzedana wyłącznie użytkownikowi wieczystemu! I nie ma przetargów w tej procedurze. Cóż, chyba nie każdemu uda się wytłumaczyć, co to jest użytkowanie wieczyste. Nie zostały popełnione żadne błędy. Spolmot złożył wniosek o wykup działki. Urząd sprawdził zasadność wniosku i nadał bieg sprawie. Uprawniony rzeczoznawca wycenił wartość rynkową działki. Projekt uchwały został przedstawiony radnym. Tylko Rada Gminy może wyrazić zgodę na sprzedaż tej działki Spolmotowi. Ale nie musi. Może poczekać 71 lat i wystawić tę działkę na sprzedaż nawet za 100 milionów. Decyzja w tej sprawie należy wyłącznie do radnych. I taką mamy w gminie „aferę gruntową”…

Stoi Pan twardo po stronie swoich współpracowników. Bronił Pan zastępcy w sprawie podpowiedzi dla przewodniczącego

Rady Gminy. Do tego doszło wulgarne słowo wypowiedziane w emocjach, poza protokołem, przez przewodniczącego Rady

Gminy. Ten incydent pozwoliłem sobie określić nieparlamentarnie jako “gównoburzę”. A Pan jaki ma pogląd na tę sprawę?

Zawsze twardo stoję po stronie moich współpracowników, gdy jest to uzasadnione. Oczywiście na sali obrad nie powinny pojawić się wulgaryzmy, nawet wypowiadane szeptem, ale takie i wiele gorsze rzeczy zdarzają się często nawet w Sejmie. Przewodniczący przeprosił i temat uważam za zamknięty.

Swoją drogą coś tych, bądźmy bardziej parlamentarni, burz w szklance wody ostatnio dużo w kontekście gminy… Jak Pan to sobie tłumaczy? Może po tych latach spokoju wkradła się w poczynania samorządu jakaś rutyna, zaczęliście popełniać błędy? Czy może niektórzy radni stali się nagle bardziej radykalni sami z siebie, a może ktoś nimi steruje?

Rzeczywiście, wcześniej zawsze moja współpraca z radnymi układała się wzorowo. Problem w tym, że nigdy nie toleruję prywaty u radnych, obojętnie czy z mojego komitetu, czy nie. To, niestety, miało niedawno miejsce i zapewne z tego wynikają te bezpodstawne ataki na mnie i na moich współpracowników. Przy braku merytorycznych argumentów, oczywiście mamy burzę w szklance wody. I to, o dziwo, tylko w jednym medium. Co do sterowania atakami przez kogoś spoza Rady, wnioski pozostawiam czytelnikom.

A wybory już za 1,5 roku. Będzie w gminnej polityce coraz goręcej? Nie obawia się Pan tego? Czy po prostu robi Pan swoje?

Jestem urzędującym wójtem i skupiam się na rzetelnym wykonywaniu moich obowiązków oraz realizacji moich pomysłów, dzięki którym mieszkańcy naszej gminy wybrali mnie na wójta. Krytykę, tę uzasadnioną zawsze przyjmuję z pokorą i staram się uczynić moją pracę jeszcze bardziej wydajną. Ale z pomówieniami i kłamstwem, a przede wszystkim z chamskim hejtem w sieci, będę stanowczo walczył w każdym przypadku, niezależnie od tego, czy dotyczy mnie, czy radnych, czy pracowników gminy. Hejt dotyka nie tylko nas, ale i naszych najbliższych, wpływa na życie rodzinne, relacje w pracy lub w szkole, samoocenę i zdolność do normalnego funkcjonowania. Ochrona tych dóbr jest jak najbardziej uzasadniona. A brak podpisu pod chamskim komentarzem wcale nie oznacza, że hejter pozostanie bezkarny.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak zabezpieczyć iPhone’a przed uszkodzeniem?
Następny artykułOd jutra w Wieruszowskim Domu Kultury wystawa „Z pieniądzem przez świat”