Dzisiaj, 10 października (10:45)
Polscy fani mają wielkie serce i są niezwykle pomysłowi. Jeśli jeszcze część z nich dostrzeże specyfikę tenisa, będzie wspaniale.
Rodzi się nowe zjawisko, a właściwie już się narodziło. Przeżyłem coś podobnego dwa razy. W 1996 roku pojawiła się Citkomania w związku z piłkarzem Markiem Citko (kto pamięta bramkę wbitą Atletico Madryt z kilkudziesięciu metrów), a w 2000 roku – Małyszomania w związku ze skoczkiem Adamem Małyszem. W kilku dniach w Ostrawie wiem, że Świątkomania jest w pełnym rozkwicie. Wiadomo, że sukcesy przyciągają fanów i wiadomo, że… nie ma w tym wcale nic złego.
CZYTAJ TAKŻE: Wymowny wpis Igi Świątek. Opublikowała go w środku nocy
Polscy kibice kochają własnych sportowców, uwielbiają kiedy rozsławiają oni kraj, dają zwycięstwa i ogromne emocje. Fani wielokrotnie dawali im upust podczas turnieju tenisowego w Ostrawie. Byłem na trzech meczach Igi Świątek w trakcie tych zawodów i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem ich oddania oraz pomysłowości, w tym jak zwrócić na siebie uwagę.
a) sympatia polskich fanów wobec Igi Świątek. Widać, że autentycznie ją podziwiają jako tenisistkę i tak po ludzku lubią jako człowieka. Zagrzewają ją w trakcie meczów jak mogą, chcą żeby czuła, że są z nimi. Wrzawa momentami była ogromna;
b) zupełny brak wrogości wobec przeciwniczek naszej tenisistki. To oczywiście powinien być standard, ale w innych dyscyplinach, w których Polacy są silni – nie zawsze jednak obowiązują te reguły;
c) że Świątkomania łączy pokolenia. Na trybunach siedziały całe rodziny; dziadkowie, rodzice i ich małe dzieci. Widać było, że wydarzenia na korcie autentycznie ich interesują, przeżywają to, cieszą się i smucą. Byli też rodzice z niemowlakami na ramionach, którzy… wychodzili z hali gdy te zaczynały płakać;
a) kiedy mężczyźni starsi nawet ode mnie w przerwach między gemami wymachiwali jak szaleni tekturami z napisami wychwalającymi Igę pod niebiosa. Patrzyli w tym momencie na telebim mając nadzieję, że się zobaczą. Niektóre akcje były zdumiewające, zaskakujące pomysłowością. Mnie mogę odjęło kiedy w drugim secie meczu finałowego nagle na trybunach pojawił się fan przebrany za Batmana. Trzymał w rękach tekturę z napisem: “Iga: call me, if you need me!”. Nie wiem czy polska tenisistka go widziała, ale zaraz potem doprowadziła do remisu 4-4. Hala szalała!
a) że jeszcze nie wszyscy polscy kibice rozumieją specyfikę tenisa (a może nie chcą rozumieć). W tym nie ma wcale żadnej filozofii, którą trzeba klarować. To proste: w trakcie gry musi być cisza, bo hałas rozprasza zawodniczki. A cisza jednak nie zawsze była… Widać to było choćby przy piłkach meczowych kiedy natychmiast pojawiało się głośne skandowanie znane z siatkówki: “os-tat-ni, os-tat-ni!”. Jak w siatkówce tumult jest mile widziany, wodzirej do niego nawet zachęca i nawet gwizdy czy buczenie przy serwisach przeciwników nie robią takiego wrażenia, tak w tenisie – jest to niedopuszczalne. Sędziowie wielokrotnie musieli prosić o spokój. Nie tylko zresztą sędziowie. Pani spiker w pewnym momencie powiedziała specjalnie po polsku: “Prosimy o ciszę między pierwszym, a drugim serwisem. To z szacunku dla zawodniczek”.
CZYTAJ TAKŻE: Iga Świątek: “Jestem z siebie dumna. Nie przeszkadza mi, że przegrałam
Iga Świątek też odnosiła się do impulsywnego zachowania polskich kibiców, którzy podczas meczu z Aleksandrową często pokrzykiwali, sędzia musiał ich prosić o ciszę. – Nie krzyczcie między pierwszym a drugim serwisem. Nie chcę takiej presji. To nie jest mecz piłki nożnej – mówiła do fanów … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS