“Uratować coś z czasu, w którym się już nigdy nie będzie” – do tego przede wszystkim dąży Annie Ernaux w swojej autobiograficznej powieści “Lata”. Chce zatrzymać – zanim znikną we mgle niepamięci – obrazy, słowa, twarze ludzi, zmieniające się mody, obyczaje, przekonania, slogany reklamowe, cały zgiełk czasów. W rezultacie powstaje dzieło napisane w trzeciej osobie, w czasie przeszłym niedokonanym, które opowiada o życiu jednostki nierozerwalnie splecionym z epoką, w której przyszło jej żyć.
Powieść Annie Ernaux, która przyniosła jej międzynarodowy rozgłos, bywa określana poszukiwaniem straconego czasu na miarę dwudziestego pierwszego wieku. Autorka, jak pisze, z pomysłem na nią nosiła się przez wiele lat. Chciała stworzyć powieść totalną, w której zdoła “liczne obrazy siebie, rozdzielone, niezsynchronizowane, połączyć nicią opowieści o swojej egzystencji w czasie II wojny światowej aż do dzisiaj”, opowieść o “istnieniu poszczególnym, lecz jednocześnie wtopionym w historię pokolenia”. Ernaux bowiem wie, że nasze poczucie tożsamości jest nierozerwalnie związane z naszym doświadczeniem czasu; gdy czas zwalnia, przyspiesza, “wypada z ram” tracimy grunt pod nogami. Wie, że jakkolwiek silne byłoby nasze pragnienie osobistego szczęścia, nie uciekniemy przed historią. Że jakkolwiek silnymi indywidualistami byśmy się czuli, naszą wrażliwość i nasze wybory kształtują mody i panujące w naszych czasach przekonania. Czuje wreszcie, że istnieje coś takiego jak wspólnota doświadczenia – tak jak w jej wspomnieniu z dzieciństwa, w którym zaraz po wojnie leży na szpitalnej sali razem z innymi słabowitymi dziećmi, którym usunięto migdałki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS