To prawda: polskie siatkarki pokonały jedną z najlepszych drużyn na świecie, złote medalistki igrzysk olimpijskich w Tokio, Amerykanki. I to nie po męczarniach, a wręcz gładko: w trzech setach do 23, 22 i 18.
Polki odmieniły swoją grę o 180 stopni w 24 godziny. Kluczowe zebranie w hotelu
Przemiana Polek w 24 godziny jest wręcz nie do opisania. Przecież jeszcze we wtorek o tej samej porze był smutek po przykrej, brutalnej porażce 0:3 z Serbią. Dzień później kadra trenera Stefano Lavariniego zupełnie odwróciła sytuację, ogrywając jednego z najpotężniejszych rywali.
– Po prostu wróciłyśmy do takiej szaleńczej euforii, którą prezentowałyśmy w meczach w Gdańsku – wyjaśniała tuż po spotkaniu kapitan reprezentacji Polski, Joanna Wołosz. – Napędzałyśmy się własną pozytywną energią. Wczoraj trochę tego zabrakło. Miałyśmy nawet takie własne zebranie wczoraj w hotelu po kolacji. Mówiłyśmy, że na dobrą sprawę nie mamy nic do stracenia i najważniejsze jest to, żebyśmy zostawiły to, ile mamy, serce i wszystko w tych ostatnich meczach w Łodzi. I niech się dzieje – dodała zawodniczka.
Wołosz: Podeszłyśmy do tego meczu na aferze. I poszło
– Dzisiaj nawet w trakcie spotkania śmiałyśmy się, że podeszłyśmy do tego meczu na aferze. I poszło. Jesteśmy wszystkie w szoku, ale takie zwycięstwa na pewno budują. Oby to dało wiele na przyszłość, bo nic jeszcze nie wygrałyśmy, ale z drugiej strony wygrać z mistrzem olimpijskim to coś, co może się już w życiu nie powtórzyć. Mamy nadzieję, że to nas popchnie w dobrym kierunku, bo widać, że ten zespół się buduje – wskazała Joanna Wołosz.
Wołosz pochwaliła grę całego zespołu. – Nasze środkowe zagrały dzisiaj kawał meczu, naprawdę bardzo dobrze. W ogóle pełna kadra, wszystkie dziewczyny zagrały na świetnym poziomie. I oby tak dalej – podsumowała rozgrywająca Polek.
Co powiedział Polkom trener Lavarini? “Zostawiamy to dla siebie. Podziałało”
Po przytoczeniu słów Magdaleny Stysiak, że jej brat trafił wynik i żałuje, że go nie obstawił, sama w żartach przyznała, że chciałaby to zrobić. – Pewnie ktoś tak wygrał. Szkoda, że ja tak nie postawiłam – śmiała się Wołosz.
Nie chciała jednak mówić o drugiej sprawie, którą zdradziła mediom Stysiak – przemowie motywacyjnej Stefano Lavariniego sprzed meczu. – Nie wiem, czy można o takich rzeczach mówić. One są wewnątrz zespołu i to jak trener stara się nas pobudzić przed meczem, przemówić do rozsądku. Niech to zostanie tajemnicą. “Męskie słowa”? Nie, nie było ich, była normalna rozmowa, ale zostawiamy to dla siebie. Podziałało – zapewniła Wołosz.
“Cały czas mamy głowę nad wodą, trzymamy się nad nią”
Przed Polkami teraz jeden dzień bez gry na MŚ, a potem dwa kluczowe spotkania w kontekście możliwości awansu do ćwierćfinału, jaka teraz się przed nimi pojawiła. – To, że dzisiaj wygrałyśmy jest super sprawą. Cały czas mamy głowę nad wodą, trzymamy się nad nią. Teraz wydaje mi się, że to będzie ogromne wyzwanie, żeby z zespołami typowo w naszym zasięgu, z którymi wygrywałyśmy w tym sezonie, po prostu potwierdzić swoją formę – przekazała kapitan kadry.
Zawodniczki Steafano Lavariniego zmierzą się najpierw z Kanadyjkami, a potem z Niemkami. – Kanadyjki grają bardzo dobrze w tym turnieju, ale może szwankuje im trochę przyjęcie, więc musimy spróbować to wykorzystać. A z Niemkami? Zawsze jest dramaturgia. Nie grałyśmy przeciwko nim jeszcze spokojnego meczu. Tu musimy wyjść z charakterem i chłodną głową. Dzisiaj nic się nie wydarzyło. Tylko otworzyłyśmy sobie pewną furtkę. Resztę musimy potwierdzić w piątek i sobotę – oceniła Joanna Wołosz.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS