Anna Wendzikowska po 15 latach pracy odeszła ze stacji TVN. Dziennikarka za pośrednictwem mediów społecznościowych oskarżyła stację o mobbing. Stacja przeprasza, wskazując, że takie historie nie powinny mieć miejsca.
Dziennikarka Anna Wendzikowska, która przez ostatnie 15 lat w redakcji “Dzień dobry TVN” zajmowała się produkcją materiałów o kinie oraz wywiadów z osobistościami filmowymi, podzieliła się swoją historią za pośrednictwem konta na Instagramie. W długim i emocjonalnym wpisie Wendzikowska oskarża stację o to, że w trakcie pracy była przez przełożonych stacji wielokrotnie mobbingowana.
Jak podkreśla “była poniżana, gnębiona, codziennie drżała o pracę”. Przykładami mobbingu miały być ciągłe uwagi do produkowanych przez nią materiałów czy wymuszanie terminów oddania swoich materiałów na 48h przed publikacją, przy czym inne osoby w redakcji oddawały je na ostatnią chwilę. Problemem był również brak wsparcia ze strony przełożonych.
– Kiedy zdjęto z anteny moje wejścia w studio, usłyszałam: sorry, Anka, „nie oglądasz się”. Pomyślałam, cóż, trudno, chodzi o dobro programu. Ale coś mnie tknęło i sprawdziłam wyniki oglądalności z ostatnich tygodni. W momencie mojego wejścia wykres oglądalności pikował w górę. Wtedy usłyszałam: oglądalność nie jest najważniejsza – opisała Wendzikowska.
– Prosiłam o pomoc, żebym nie musiała sama montować materiałów, żebym nie musiała robić tłumaczeń sama. Albo żebym przynajmniej mogła robić montaż z domu, zdalnie. Nie wyrabiałam się ze wszystkim przy dzieciakach. Byłam z nimi sama. Usłyszałam: nikt tu nie ma specjalnych praw. Ja chyba miałam „specjalne prawa”, ale takie represyjne. Jeśli mój materiał nie był gotowy na 48h przed emisją, z nagranym tłumaczeniem, podpisami, to spadał z emisji, a ja nie ile dostawałam pieniędzy. Dla porównania inni reporterzy kończyli swoje materiały w ostatniej chwili, czasami późno w nocy, tuż przed porannym programem – stwierdziła dziennikarka.
W podsumowaniu Wendzikowska stwierdziła, że te i podobne historie, których doświadczyła, to przykład mobbingu i zrozumiała to dopiero po latach. Jednym z efektów tych przeżyć jest również choroba dziennikarki, która przyznała się, że cierpi na depresję. Jednocześnie wskazała w swoim poście, że dzięki jej wiadomości mailowej i zgłoszeniu problemu pracodawcy, w stacji zaczęły się zmiany.
– Wtedy poczułam, że to muszę być ja. Napisałam więc mejla. Nie dla siebie, dla kolegów, którzy może się bali, a może nie czuli, że ich działania mogą coś zmienić. Bo status quo trwało latami. Tak, to ja zapoczątkowałam dochodzenie, które zakończyło się zwolnieniami – podsumowuje Wendzikowska.
Pod postem Wendzikowskiej znalazła się odpowiedź oficjalnego konta TVN, a w niej przeprosiny. Możemy przeczytać, że w opinii pracodawcy “w redakcji DD TVN zdarzały się niestety zachowania, które nie powinny były mieć miejsca w dobrze zarządzanej, przyjaznej firmie, jaką chcemy, żeby był TVN”. Jednocześnie stacja podjęła odpowiednie kroki wobec osób, które dopuszczały się nieodpowiedniego zachowania wobec pracowników.
Aniu, Twój wpis poruszył bardzo wiele osób.
W
redakcji DDTVN zdarzały się niestety zachowania, które nie powinny były
mieć miejsca w dobrze zarządzanej, przyjaznej firmie jaką chcemy, żeby
był TVN.
Po otrzymaniu Twojego listu, wprowadziliśmy sporo zmian organizacyjnych i personalnych.
Przytoczone przez Ciebie sytuacje nie powinny były się nigdy zdarzyć i zrobimy wszystko, żeby się nie powtórzyły – tak TVN odpowiada Anne Wendzikowskiej.
Mobbing to duży problem
Jak wynika z badania UCE REASERCH we współpracy z platformą ePsycholodzy.pl, blisko co trzeci polski pracownik nie zrobiłby nic, gdyby w jego miejscu pracy dochodziło do przypadków mobbingu, z czego większość nie wie, jak miałaby się zachować w takiej sytuacji. Odpowiednie kroki zapowiedział podobny odsetek badanych, a ich reakcjami byłoby m.in. zgłoszenie sprawy do Państwowej Inspekcji Pracy czy zmiana pracodawcy.
Jednocześnie przypadek Wendzikowskiej nie jest odosobniony, jeżeli chodzi o branżę medialną. A nawet o TVN jako pracodawcę. W 2015 r. bowiem specjalna wewnętrzna komisja ustaliła, że Kamil Durczok dopuścił się “nieodpowiednich zachowań” wobec trzech ofiar, które otrzymały zadośćuczynienie. Tuż po publikacji postu przez Wendzikowską swoją historię opowiedział również Sebastian Wątroba, były aktor serialu kryminalnego W-11, emitowanego w TVN. Wskazał on, że do podobnych przypadków dochodziło na planie serialu, w którym grał.
W ostatnim czasie pojawiły się również podejrzenia wobec byłego dziennikarza TVN, Tomasza Lisa. Ten, pełniąc obowiązki redaktora naczelnego w tygodniku “Newsweek”, zdaniem niektórych pracowników również miał się dopuścić mobbingu. O efektach kontroli w tej sprawie na razie nic nie wiadomo. Jednak, jak wskazał w rozmowie z serwisem wirtualnemedia.pl nowy szef pisma, Tomasz Sekielski, praca urzędników PIP odbyła się i dotyczyła procedur antymobbingowych w redakcji, które nie wzbudził zastrzeżeń kontrolujących.
Rysę na wizerunku TVN-u jako pracodawcy pozostawia również przypadek Kamila Różalskiego, jednego z byłych operatorów stacji. Na wniosek byłego pracownika Główny Inspektorat Pracy dokonał kontroli w strukturach amerykańskiego nadawcy i stwierdził, że w przypadło Różalskiego doszło do ukrytego stosunku pracy. To oznacza, że był on zatrudniony w oparciu o umowę cywilnoprawną, zaś zakres jego obowiązków odpowiadał pracy w oparciu o umowę o pracę. Zdaniem byłego pracownika stacji taki problem mógł dotyczyć nawet 1,8 tys. osób. Na przestrzeni ośmiu miesięcy w 2021 r. TVN zredukował liczbę pracowników zatrudnionych na “śmieciówkach” przyznając blisko 800 etatów.
Alan Bartman
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS