A A+ A++

Do polskich sklepów trafiało mięso zwierząt, które były karmione paszą z dodatkiem komponentów do produkcji paliwa. Czołowi potentaci w kraju kupowali ją od małej poznańskiej spółki, na czele której stali małżonkowie Maciej i Monika J. Para najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. W tym tygodniu prokuratura i Główny Inspektorat Weterynarii mają otrzymać szczegółowe badania sfałszowanych produktów. Jak powiadomiła Prokuratura Krajowa, dostawcy komponentów dla pasz usłyszeli zarzuty.

W ubiegłym tygodniu na terenie całego kraju miała miejsce ogromna akcja Centralnego Biura Śledczego Policji. Jego funkcjonariusze przeprowadzili kontrole w kilkudziesięciu zakładach produkujących paszę do karmienia m.in. kurczaków, indyków i kaczek. Śledczy pozyskali dowody na to, że drób, który trafiał na krajowy rynek, otrzymywał pożywienie zawierające oleje techniczne przeznaczone do produkcji smarów i biopaliw. O sprawie poinformowały m.in. Onet i Wirtualna Polska.

W 2021 roku przychody czterech największych z odwiedzonych przez CBŚP zakładów sięgnęły łącznie ok. 15 miliardów złotych. 

Afera drobiarska. Poznańska spółka miała handlować sfałszowanymi produktami. Trwa śledztwo

Z ustaleń WP wynika, że podejrzaną karmę mogło nieświadomie stosować co najmniej 66 zakładów należących do kilku największych koncernów produkujących m.in. paszę dla zwierząt w Polsce. Wszystko za sprawą mało znanej spółki z Poznania, od której rynkowi potentaci kupowali produkty.

Mowa o polskim oddziale niemieckiej firmy Berg+Schmidt, prowadzonej przez poznańskie małżeństwo: Monikę i Macieja J. 

“Berg+Schmidt jest jedną z wiodących firm europejskich wyspecjalizowanych w produkcji i dystrybucji olejów i tłuszczów paszowych. 50 lat funkcjonowania na rynku upoważnia pracowników firmy do nazwania się “Specjalistami od lipidów”. Firma dostarcza standaryzowane tłuszcze płynne i w formie proszku. Obecnie jest czołowym światowym wytwórcą lecytynowanych tłuszczy paszowych, które docierają do odbiorców na całym świecie” – czytamy na stronie internetowej polskiego oddziału firmy, w której 90 procent udziałów ma niemiecki koncern o tej samej nazwie.

Ze sprawozdania niemieckiej spółki za 2020 r. wynika, że jej poznański oddział zanotował przychód ze sprzedaży tłuszczów w wysokości ponad 90 mln złotych. Zdaniem śledczych, większość tej kwoty pochodziła ze sfałszowanych produktów, które nie powinny znaleźć się w pożywieniu dla drobiu, trafiającego później na polski rynek.

Komponenty do produkcji paliwa w karmie dla zwierząt. Zatrzymano cztery osoby

Eksperci podkreślają, że drób trafiający na polskie stoły, musi być hodowany w odpowiednich warunkach. Zwierzęta hodowlane takie jak m.in. kurczaki i kaczki powinny otrzymywać w pożywieniu tłuszcze, które zapewnią większy dzienny przyrost masy, a u niosek zwiększają liczbę znoszonych jaj. Mogą być one dodawane zarówno w postaci sypkiej, jak i płynnej. 

Wspomniane tłuszcze produkuje się m.in. z oleju rzepakowego, słonecznikowego, palmowego i kokosowego. Podczas ich tworzenia niezbędne jest zachowanie norm. Wśród nich wymienia się przede wszystkim pozyskiwanie produktów z pełnowartościowych komponentów. Jak wynika ze śledztwa, proces ten miał okazać się dla szefów poznańskiej spółki zbyt kosztowny i postanowili oni sprowadzać z m.in. z Rosji, Ukrainy Malezji i Rumunii fałszywe zamienniki – techniczne kwasy tłuszczowe.

Importowane komponenty były odpadami z produkcji bardziej szlachetnych produktów lub też wytwarzano je z zastosowaniem mniej bardziej prymitywnej technologii, niż tej stosowanej w przemyśle spożywczym. W związku z tym składniki te były bardziej zanieczyszczone i w żadnym wypadku nie spełniały norm dla produktów spożywczych. Powinno się je stosować np. do produkcji biopaliw, smarów i olejów technicznych.

Z informacji udostępnionych w śledztwie wynikało także, że w powyższych substancjach wykryto znaczną ilość pestycydów, które mają potężny wpływ na zwiększenie ryzyka zachorowania na raka prostaty, nowotworu płuc oraz białaczki. Powodują one także m.in. choroby Alzheimera i Parkinsona oraz uszkadzają układ nerwowy.

WP podaje, że techniczne tłuszcze trafiały do poznańskiej firmy z wyraźnym oznaczeniem, że nie nadają się do wykorzystania w produkcji spożywczej. Na terenie zakładu w Pomarzanowicach należącego do poznańskiej spółki, były one mieszane z tłuszczami spożywczymi, a następnie sprzedawane producentom pasz.

Okazuje się, że proceder ten mógł trwać od co najmniej 2017 roku. Jak dotąd funkcjonariusze z CBŚP zatrzymali cztery osoby: małżeństwo Macieja i Monikę J., księgowego i prokurenta oraz laborantkę z poznańskiej spółki. Na razie, zarzuty obejmują okres od stycznia 2020 r. Z informacji przekazanych przez Wirtualną Polskę wynika, że część podejrzanych przyznała się do winy, złożyła wyjaśnienia i wyszła na wolność.

Prokuratura postawiła Maciejowi i Monice J. zarzuty prania pieniędzy i uzyskania korzyści ze sprzedaży tłuszczów ze sfałszowaną dokumentacją na co najmniej 176 mln złotych. Małżeństwo trafiło w czwartek do aresztu. Zatrzymani spędzą w nim trzy następne miesiące.

Niebezpieczna pasza. GIW wydał ostrzeżenia

Tzw. afery drobiarskiej nie chce komentować zarówna prokuratura, jak i Główny Inspektorat Weterynarii. Głos w sprawie, w imieniu największych polskich firm, które pozyskały produkty ze sfałszowanymi certyfikatami i badaniami, zabrał natomiast Dariusz Goszczyński, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa. 

“W związku z działaniami prowadzonymi przez organy skarbowe w sprawie podmiotu wchodzącego w skład niemieckiej grupy kapitałowej, dostarczającego kompon … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTARNAWA GÓRNA. Pożar piwnicy w zamieszkałym domu (ZDJĘCIA)
Następny artykułDzień Chłopaka w żłobku