A A+ A++

Stało się to, czego każdy się spodziewał. Neostalinowskie „referenda” na okupowanych terytoriach Ukrainy stanowiły podkładkę do – najpierw – uznania ich niepodległości, a następnie inkorporowania ich do Federacji Rosyjskiej. Zgodnie z przewidywaniami rzecznik Putina Dmitrij Pieskow ogłosił, że ukraińskie ataki na nowo przyłączone terytoria Rosji będą uznane za akt agresji. Oczywiście cały cywilizowany świat potępił aneksję, ale Kreml, ogarnięty rasistowską, ludobójczą manią, już dawno przestał się przejmować opiniami cywilizowanego świata.

Putin miał tupet wezwać Ukrainę do zaakceptowania wyników referendów. Najzabawniejsze w tym zbrodniczo-groteskowym obrazie jest to, że Rosjanie nawet nie kontrolują obszarów, które teoretycznie właśnie zaanektowali. Czy to oznacza, że według logiki Kremla Ukraina już teraz dokonała agresji na rosyjskie terytorium, skoro „okupuje” jakąś jego część? Czy Kreml zażąda „oddania” tych ziem? Czy mamy się teraz spodziewać „proporcjonalnej” odpowiedzi na ukraińską „agresję”?

—REKLAMA—

Co Kijów ma to?

Władze ukraińskie zareagowały z właściwym sobie kontenansem: Wołodymyr Zełenski zapowiedział zwrócenie się z wnioskiem o przyspieszenie akcesji do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Krok ten podjęto po dzisiejszym posiedzeniu ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa. Zełenski stwierdził przy tym, że Ukraina de facto jest już państwem członkowskim NATO i wypełnia jego wymagające standardy, a teraz stan ten trzeba jedynie sformalizować prawnie.

W praktyce trudno sobie wyobrazić akcesję Ukrainy, dopóki trwa pełnosklowa wojna z Rosją. Gest ten jest przede wszystkim odpowiedzią na moskalską bandyterkę, jasną deklaracją, iż Ukraińcy i Ukrainki nie pozwolą, aby faszyści z Kremla decydowali o ich losie. Poza tym pomoc ze strony sojuszu osiągnęła już rzeczywiście taką skalę, że kolejnym krokiem naprzód musiałoby być wprowadzenie do walki NATO‑wskich oddziałów. Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg podkreślił w specjalnym wystąpieniu, że NATO wspiera Ukrainę i będzie ją wspierać dalej, i że nigdy nie uzna aneksji ukraińskiego terytorium.

Kremlowscy propagandziści już zareagowali na deklarację Zełenskiego snuciem wizji NATO‑wskich, a zwłaszcza polskich żołnierzy w zachodniej Ukrainie. Podtekst takich prognoz jest oczywisty: chodzi o rozbudzenie obaw przed Polakami chcącymi odebrać Ukrainie Lwów. Co pozwala nam gładko przejść do kolejnej kwestii.

Odklejenie od rzeczywistości

Nie, w tej sekcji nie będziemy się zajmować pseudoreferendami. Jak już wielokrotnie pisaliśmy, ich celem nie jest przekonanie kogokolwiek, że mieszkańcy okupowanych obwodów chcą przyłączenia do Rosji, ale jedynie stworzenie podkładki formalnej dla uprzednio powziętej decyzji. Każdy, kto jest zaangażowany w ten proces, doskonale rozumie, co robi i z czym ma do czynienia.

Chcemy za to poświęcić kilka słów temu, jaką narrację promował dziś Kreml na arenie krajowej – bo tylko ona się liczy. Putin w przemówieniu aneksyjnym oświadczył, że Zachód chce uczynić z Rosji kolonię (i kto to mówi…?) i dobrać się do jej bogactw naturalnych (i kto to mówi…?). Na dokładkę stwierdził, że Zachód boi się rosyjskiej filozofii i zabija rosyjskich filozofów. Wypominał Amerykanom wojnę wietnamską i bombardowania nuklearne Japonii (które rzekomo stworzyły precedens – ale już nie wspomniał, że równocześnie stworzyły tabu nuklearne), nie mogło też zabraknąć deklaracji obrony rosyjskich wartości. A na dokładkę oskarżył Zachód o rusofobię i sabotaż Nord Streamu.

Aby uczcić aneksję, w Moskwie zorganizowano ogromny koncert plenerowy, którego myślą przewodnią była wyższość Rosjan nad Ukraińcami i, jakżeby inaczej, perspektywa opanowania kolejnych połaci ukraińskiego terytorium. Szczególnie istotną rolę w tej obrzydliwej imprezie odegrał aktor Iwan Ochłobystin, który od wielu lat promuje się jako czołowy rosyjski głos antyukraiński, a od półrocza bredzi o świętej wojnie z Ukrainą. W praktyce Ochłobystin to taki rosyjski Simon Bikindi, tylko mniej utalentowany, ale nie mniej groźny.

„Artyści” i publiczność widowiska na placu Czerwonym (w tym drugim gronie znajdowali się głównie pracownicy firm i instytucji państwowych) zgodnie oznajmiali, że będą bronić Rosji przez hegemonią kolonialną Zachodu, że są gotowi robić Zachodowi na złość (to akurat kwestia Jarosława Dronowa, pseudonim artystyczny: Szaman) i że nie obchodzi ich, jaką cenę za to zapłacą. Trudno nie dostrzec w całej tej odrażającej farsie podobieństwa do osławionego przemówienia Josepha Goebbelsa w Pałacu Sportu w 1943 roku.

Słynny prokremlowski bloger Władlen Tatarski zapewnił swoich followersów: „Wszystkich zwyciężymy, wszystkich zabijemy, wszystkich, których trzeba, ograbimy, wszystko będzie takie, jak nam się podoba”.

Rurociągi na Bałtyku

A propos Nord Streamu: już chyba nikt nie ma wątpliwości, że doszło do celowego sabotażu, nie wypadku, a mało kto wątpi, że stoją za nim Rosjanie. Wczoraj CNN podała, powołując się na źródło w duńskich siłach zbrojnych, że 26 i 27 września w pobliżu miejsc, w których doszło do eksplozji, zauważono rosyjskie okręty. Ich obecność na Bałtyku czy nawet przy obu rurociągach sama w sobie nie jest jeszcze podejrzana, gdyż pojawiają się onw tam regularnie, ale taka bliskość czasowa stanowi pewną poszlakę. Stąd też państwa NATO zaczęły poświęcać więcej uwagi zabezpieczeniu innych elementów infrastruktury podmorskiej, w tym Baltic Pipe. Duński Ekstrabladet informuje o zauważeniu niezidentyfikowanych dronów nad polem Halfdan B na Morzu Północnym, na zachód od Danii.

Tymczasem Niemcy szacują, że z rurociągów wydostało się 300 tysięcy ton metanu. Bezdyskusyjnie mamy do czynienia z katastrofą ekologiczną – wpływ metanu na proces globalnego ocieplenia jest około osiemdziesięciu razy większy niż wpływ dwutlenku węgla w przeliczeniu na jednostkę masy. Bardziej zachowawcze dane mówią o 115 tysiącach ton metanu, co stanowiłoby odpowiednik 9,6 miliona ton CO2, czyli tyle, ile w ciągu roku emitują 2 miliony przeciętnych samochodów spalinowych. Pozornie jest to niedużo (mamy na świecie blisko 1,5 miliarda samochodów, z czego niemal wszystkie to spalinowe), ale trzeba też mieć na uwadze, że mówimy tu o kilku dniach, a nie całym roku. Szacunki z przeciwnego końca spektrum mówią z kolei nawet o ekwiwalencie 30 milionów ton CO2.

Łyman

Jesteśmy w kulminacyjnej fazie bitwy. Okrążenie zostało zamknięte, nawet jeśli szpice obu ramion kleszczy jeszcze się nie zetknęły. Droga wiodąca z Łymanu do Kreminnej jest już nieprzejezdna. Rosjanie uwięzieni w kotle starają się (lub będą się starali) przebić w okolicy Zaricznego, ale jeśli tylko Ukraińcy nie popełnią żadnego skandalicznego błędu, jest to przedsięwzięcie z góry skazane na niepowodzenie.

Dodajmy również, że pierścień nie tylko się zacisnął, ale też (z braku lepszego słowa) zgrubiał. Ukraińcy w pełni opanowali dziś Drobyszewe, leżące na północny zachód od Łymanu. Oznacza to, że jeśli nawet Rosjanie zaczną wygryzać sobie korytarz poprzez okrążenie, będą musieli pokonać zdecydowanie dłuższą drogę pod huraganowym ogniem tak pośrednim, jak i bezpośrednim. O odblokowaniu miasta z zewnątrz także nie może być mowy, Moskale nie mają na to sił.

Aktualizacja (3.15)

Sytuacja Rosjan w Łymanie jest już nie tylko beznadziejna, ale wręcz tragiczna. Najważniejsze rosyjskie kanały jeszcze się do tego nie przyznają, ale z pomniejszych kanałów wyłania się właśnie taki obraz. Bitwa o Łyman powinna dobiec końca w ciągu czterech dni. Jurij Butusow przewiduje, że jeśli Ukraińcy rozbiją ugrupowanie rosyjskie broniące Łymanu, Moskalom zabraknie sił, aby zorganizować obronę Kreminnej, czyli miejscowości, która blokuje od północy dostęp do Rubiżnego ługańskiego i Siewierodoniecka.

W kwestii przystąpienia Ukrainy do NATO Stany Zjednoczone oświadczyły (jak można było się spodziewać), że jest to sprawa, którą należy omówić kiedy indziej. Poparcie dla ukraińskiej akcesji wyraziły za to Litwa, Łotwa i Estonia – ale na razie jest to poparcie wyłącznie słowne. Podobne stanowisko zajęła Kanada. Najpewniej Kijów skonsultował złożenie wniosku z rządami przynajmniej niektórych krajów członkowskich, tak aby mieć odgórną gwarancję choćby symbolicznego poparcia. Jak pisaliśmy wyżej, wniosek o przyspieszoną akcesję to głównie odpowiedź na nielegalną aneksję ukraińskiego terytorium, toteż gdyby żaden członek NATO nie odniósł się do prośby przychylnie, byłaby to wizerunkowa klęska Zełenskiego, a kremslowscy propagandyści pialiby z zachwytu: „Ukraina osamotniona”, „Ukraina niechciana w NATO”.

Odnotujmy wypowiedź rosyjskiego politologa Siergieja Karaganowa, uznawanego za najbliższego doradcę Siergieja Ławrowa: rosyjski atak nuklearny na państwo członkowskie NATO wspierające Ukrainę nie pociągnie za sobą nuklearnej odpowiedzi Stanów Zjednoczonych. Karaganow wskazał konkretnie na Polskę, stwierdzając, że tylko szaleniec poświęciłby Boston za Poznań. Człowiek ten uczynił sobie swoiste hobby z przekonywania całego świata o bezwartościowości artykułu 5 Paktu Północnoatlantyckiego.

Heneralnyj sztab ZSU

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEmil Herzog trafi do Hagens Berman Axeon
Następny artykułCracovia wygrała drugi raz na wyjeździe. Niemczycki zachował piąte czyste konto [WIDEO]