Sebastian Szymański latem przeniósł się na zasadzie wypożyczenia z Dynama Moskwa do Feyenoordu Rotterdam. Ruch ten okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż 23-latek szybko wkomponował się w nową drużynę i stał się jej ważnym ogniwem zespołu. Jak dotąd strzelił dwa gole i zanotował trzy asysty w siedmiu meczach. Za swoją grę zbiera głównie pozytywne recenzje. Podobnie było, gdy występował w moskiewskim zespole. Mimo to piłkarz nie miał wtedy zbyt wielu okazji do gry w reprezentacji Polski. Wielu ekspertów wskazywało, że głównym powodem takiej sytuacji był konflikt pomiędzy pomocnikiem a Paulo Sousą, ówczesnym selekcjonerem kadry.
Szymański opowiada o relacjach z Sousą. “Wszystkich Polaków oszukał, ale mnie nie”
Za czasów portugalskiego szkoleniowca Szymański pojawił się na murawie tylko w jednym spotkaniu. Był to mecz eliminacyjny mistrzostw świata z Węgrami (3:3). Wówczas pomocnik zaprezentował się ze złej strony. Jednak eksperci próbowali usprawiedliwić słaby występ piłkarza. Wskazywano, że zawodnik występował na nietypowej dla siebie pozycji, a więc na lewym wahadle. Każdy wie, że Szymański preferuje środek pola lub skrzydło.
– Szczerze powiem, że nie wiem, o co chodziło. Ale nie mam jakichś pretensji do trenera. Nie mogę go ocenić jako szkoleniowca, bo byłem u niego na zgrupowaniu tylko raz i gdzieś tam pozycję, którą mi wybrał, i też zadania, które miałem wykonywać. Nie było tak, że miałem jakąś swobodę. Było tak: stój przy linii i jak dostaniesz piłkę, wrzutka. To też mi nie odpowiadało – przyznał Szymański w programie “Foot Truck” na YouTubie.
– Nie oszukał mnie. Wszystkich Polaków oszukał, ale mnie nie. Oczywiście żarcik, ale zastanawiałem się, czemu nie ma mnie w kadrze, skoro fajnie to wygląda w klubie. W kadrze zagrałem nie na swojej pozycji i nie było momentu, żeby trener mnie sprawdził. Potem przyjechałem drugi raz, ale miałem kontuzję i widziałem, że nie jestem w planach, więc zdecydowałem, że wrócę do klubu, żeby ją wyleczyć – kontynuował.
Szymański opowiedział także o nietypowej sytuacji z treningu kadry. – Była jakaś sytuacja, że Kozioł [Kacper Kozłowski – przyp. red] stracił piłkę, więc trener coś do niego powiedział. Nie przerwał treningu ze względu na mnie. Potem przyszliśmy na odprawę i powiedział, że są zawodnicy, którzy nie trenują tak, jakby chciał, że na GPS-ach wychodzi, że nie biegają. A to był trening, na którym ja wykonywałem stałe fragmenty gry, więc gdzie ja mam biegać? Powiedział potem, że ja nie pracuję na treningach, że straciłem piłkę i nie było widać tej chęci odbioru. Na GPS-ach także nie było widać, że biegam. W tamtym momencie nawet nie myślałem o tym, żeby z nim rozmawiać – dodał.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Na koniec Szymański podkreślił, że mimo, iż nie rozumiał Sousy, to szanował jego decyzję o braku powołania. Nie zamierzał też kwestionować taktyki obranej przez szkoleniowca. Polak zaprzeczył również, by pomiędzy nim a trenerem był jakikolwiek konflikt. – Jeśli Sousa uważa inaczej, to jego sprawa – zakończył.
Sytuacja Szymańskiego w reprezentacji uległa radykalnej zmianie, gdy na ławce trenerskiej zasiadł Czesław Michniewicz. Teraz pomocnik regularnie pojawia się na boisku. Wystąpił w ostatnich spotkaniach z Holandią i Walią w ramach Ligi Narodów. Choć Szymański nie może być jeszcze pewny powołania na mundial, to z pewnością znajduje się w gronie faworytów. Reprezentacja Polski trafiła do grupy C mistrzostw świata. O awans do kolejnego etapu turnieju Biało-Czerwoni zawalczą z Meksykiem, Arabią Saudyjską oraz Argentyną.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS