Wczoraj, 28 września (22:50)
Wszystkie kluby i koła opozycyjne wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości opowiedziały się przeciw projektowi o wydłużeniu kadencji samorządów do wiosny 2024 roku. W trakcie sejmowej debaty przedstawiciele poszczególnych ugrupowań zaprezentowali własne propozycje rozwiązań podwójnej elekcji jesienią przyszłego roku.
Wszystkie kluby i koła opozycyjne opowiedziały się w środę przeciw projektowi ustawy o wydłużeniu kadencji samorządów do wiosny 2024 r. Padły z ich strony propozycje skrócenia kadencji samorządów lub kadencji Sejmu, by uniknąć nachodzenia się wyborów. Za projektem jest tylko klub PiS.
Wybory samorządowe wypadają jesienią 2023 roku, w tym samym czasie, gdy przypada konstytucyjny termin wyborów parlamentarnych. Sejm rozpoczął w środę prace nad przygotowanym przez posłów PiS projektem o przedłużeniu upływającej w 2023 roku kadencji jednostek samorządu terytorialnego do dnia 30 kwietnia 2024 roku.
W środę wieczorem odbyła się debata nad sprawozdaniem komisji wobec tego projektu.
Występujący w imieniu klubu PiS poseł Tomasz Ławniczak poinformował, że podczas pracy nad projektem w komisji zaproponowano rezygnację z zapisów, zawierającego precyzyjne ramy chronologiczne wyborów, ponieważ kwestie te opisane są w kodeksie wyborczym.
Ławniczak powtórzył, że klub PiS popiera projekt ustawy w obecnym kształcie, bo nakładanie się jesienią 2023 roku dwóch kampanii wyborczych – do Sejmu i do samorządów – jest szkodliwe. Nakładanie się procedur, podkreślał, może zakłócić przebieg kampanii wyborczej zarówno do Sejmu, jak i Senatu.
Polemizował z argumentami, że w przypadku wyborów samorządowych wiosną 2024 roku będą się one nakładać z wyborami do Parlamentu Europejskiego. Przekonywał, że wybory do PE są zdecydowanie łatwiejsze do przeprowadzenia – nie ma więc zagrożenia w zbliżonym czasie obu elekcji.
Waldy Dzikowski (KO) podkreślał, że “ten projekt jest szkodliwy dla ustroju państwa i ustroju samorządów”. Zachęcał rządzące PiS, by – jeśli obawia się nachodzenia na siebie wyborów parlamentarnych i samorządowych – skróciło kadencję samorządów zamiast ją wydłużać i doprowadziło do wyborów samorządowych wiosną 2023. – Wtedy nie będzie kolizji ani z wyborami parlamentarnymi, ani z samorządowymi – powiedział.
Poseł PO przekonywał, że PiS na pewno tego nie zrobi, bo nie chodzi o nachodzenie się wyborów. – Głównym sensem projektu jest tak naprawdę powstrzymanie demobilizacji elektoratu przed wyborami parlamentarnymi, w przypadku przegranych wyborów samorządowych – mówił poseł KO.
Dzikowski argumentował, że projekt jest bardzo szkodliwy dla funkcjonowania samorządu i zapowiedział głosowanie klubu KO przeciw.
Tomasz Trela (Lewica) podkreślał, że projekt nie ma nic wspólnego z dobrem samorządów i nic wspólnego z regułami gry nałożonymi ustawą z 2018 roku. – To jest wyłącznie polityczny zabieg, by wybory samorządowe nie odbyły się przed wyborami parlamentarnymi – powiedział Trela. – Jesteśmy zdeterminowani, by ten projekt wylądował w koszu – zapewnił.
Jan Szopiński (Lewica) apelował z kolei do tych samorządów, które – według twierdzenia autorów projektu – domagają się wydłużenia kadencji. – Poszukujemy samorządów, które chcą tej zmiany. Pomóżcie PiS i zgłoście się – kpił.
– Powiedzcie otwarcie: boicie się przegranej w wyborach samorządowych i stąd ta zmiana – zwrócił się do PiS poseł Szopiński.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS