A A+ A++

Dzisiaj dzielę się z Wami 5 gadżetami, które fajnie sprawdziły się nam w podróży, a nie były dla mnie jako początkującego rodzica oczywiste.

Nosidło

Zakładałam, że zaczniemy rozglądać się za nosidłem dopiero jak Ryś skończy pół roku i zacznie siedzieć. Wcześniej raczej nie powinno się nosić dzieci w nosidłach ze względu na to, że ich plecy jeszcze nie się przystosowane do przebywania długo w takiej pozycji. Od urodzenia za to można nosić maluchy w chustach, w których ich pozycja jest stabilniejsza. Mamy w domu chustę, no ale… jakoś do tej pory się nie polubiliśmy. Nasz syn nie przepadał za chodzeniem w chuście, na kilkadziesiąt prób udało się go uspokoić i uśpić w chuście dosłownie dwa razy. Podczas pozostałych bardzo się prężył i był ewidentnie niezadowolony. Ponadto odpowiednie wiązanie i dociąganie trwa co najmniej kilka minut. To znaczy pewnie da się szybciej jak już dojdzie się do wprawy, no ale żeby do niej dojść to wiadomo – trzeba wiązać. I tak kółko się zamyka. Zatem chusta w naszym przypadku – nie.

Przed wyjazdem pomyśleliśmy, że jednak nosidło by się przydało czasami – na plażę, na jakiś krótki szlak, czy w miejsca, w które nie da się wjechać wózkiem. No i okazało się, że istnieją nosidła, w których można nosić także dzieci jeszcze niesiedzące.

Spacer po wydmach

Postanowiliśmy skorzystać z i przymiarki kilku nosideł w sklepie w Warszawie. W trakcie konsultacji przymierzycie się do kilku nosideł, żeby sprawdzić, które jest najwygodniejsze i dla Was najlepsze. My byliśmy tam oboje z Przemkiem (i oczywiście z Ryśkiem) i wybraliśmy takie nosidło, które było wygodne dla nas wszystkich tak, aby każde z rodziców mogło wygodnie nosić dziecko. Taka usługa kosztuje 45 zł, ale jeśli zdecydujecie się na zakup (w ciągu 30 dni, nie trzeba od razu!) to cena nosidła pomniejszana jest o tę kwotę. I żeby było jasne – rekomenduję ten sklep i usługę, bo jesteśmy z niej bardzo zadowoleni, nikt nam za to nie zapłacił 🙂

Nasze nosidło to szyte z chusty na zamówienie sklepu Carry Love. Można w nim nosić dzieci od 3,5 aż do 20 kg, więc jest przeznaczone na cały okres noszenia. Producent zastrzega jednak, żeby dzieci niesiedzące nosić przez limitowany okres czasu. Ale właśnie dla takich maluszków nosidło ma fajną funkcję zapięcia szelek pod kolanami dziecka (a nie z boku na wysokości żeber), co przypomina usadowienie malucha w zwykłej chuście. Wkładanie dziecka w nosidło trwa krótką chwilę, więc dziecko nie zdąży się zniecierpliwić.

Na Roque Nublo

Podczas wyjazdu Ryśka woziliśmy głównie w wózku, ale kilka razy zdarzyło się nosić go w nosidełku: na spacer po wydmach, na wejście na Roque Nublo, czy na krótki spacer po ogrodzie botanicznym. Bez nosidła byłoby to albo bardzo niewygodne, albo niemożliwe. Zakup uważam za udany i wydaje mi się, że jeszcze sporo z niego skorzystamy w przyszłości. I do tego jest takie piękne!

Worek na fotelik

, że mieliśmy niezłą zagwozdkę, w jaki sposób bezpiecznie przewieźć fotelik. Po konsultacjach na facebooku (polecam szczególnie !) doszliśmy do wniosku, że nadamy fotelik na bagaż w specjalnym pokrowcu. Odpowiedni (i niedrogi) . Przesyłka szła do nas niecały miesiąc, ale to był okres około-świąteczny.

Pokrowiec nie jest w żaden sposób usztywniany, ale nie oszukujmy się – żadne usztywnienie mu nie pomoże, jeśli obsługa będzie nim rzucać. Jego zadaniem jest ochrona fotelika przed brudem i zadrapaniami.

Zależało mi na takim żywym, odblaskowym kolorze, żeby z daleka był widoczny i zwracał uwagę (także obsługi lotniskowej). Opisaliśmy go na wierzchu markerem – żeby od razu było wiadomo, co jest w środku. I mamy nadzieję, że nasza prośba o delikatne traktowanie będzie respektowana 😉

Worek ma uniwersalny rozmiar. Mieści się w niego fotelik typu „skorupka”, w którym obecnie jeździ Rysiek i wygląda na to, że fotelik normalnej wielkości też się zmieści, bo w worku jest jeszcze dużo miejsca.

Pokrowiec ma uchwyt „od góry”, a także szelki i można go nosić jak plecak. Jest to bardzo fajne, kiedy poruszacie się po lotnisku z całą masą bagażu, bo np. dopiero idziecie odebrać samochód z wypożyczalni i już nie macie wolnej ręki. Fotelik na plecy i można wędrować 🙂 +10 do stylówki 😉

Mata do zabawy

Nie mam na myśli tutaj klasycznej maty do zabawy, ale taką turystyczną, którą można szybko spakować, jest lekka i zajmuje mało miejsca. Ta, którą widzicie na zdjęciach to mata podróżna . Można ją szybko złożyć w niewielki pakunek i zabrać ze sobą w podróż, do znajomych, czy np. na plażę. Dodatkowo można ją też wykorzystać jako matę do przewijania, chociaż nam się nie zdarzyło, więc nie wiemy, jak radzi sobie z ewentualnymi przeciekami. Bardzo podoba mi się to, że jest kompaktowa i leciutka. Pewną jej wadą jednak jest to, że dziecko trochę się na niej ślizga, bo materiał nie zapewnia przyczepności ani do podłoża, ani dla małych rączek.

Po złożeniu jest taką niewielką paczuszką
I można ją przyczepić do wózka

Torba do wózka

Kupiliśmy wózek, w którym była już torba, taka wiecie, uszyta z tego samego materiału, dopasowana idealnie do wózka. Jak się okazało – totalnie niepraktyczna. Za mała i ze strasznie niewygodnym zapięciem. Wtedy odszukałam zachomikowanego linka do innego modelu, który spodobał mi się już na początku ciąży. Wtedy stwierdziłam, że to na pewno bez sensu wydawać kasę na dodatkową sztukę, skoro jedną będziemy mieli już przy wózku.

Błąd.

Ten zapisany link to była torba w kolorze antracytowym. Okazała się idealna!

Ma trzy różne uchwyty:

  • krótkie, skórzane uszy w kolorze czarnym – dodają trochę elegancji,
  • dłuższe, zielone bardzo wygodnie zarzuca się na ramię,
  • a jeśli potrzebujecie nosić ją po skosie to od tego jest długi ciemny pasek.

Można nosić je wszystkie naraz, albo zapinać wedle potrzeb.

Torba ma bardzo dużo wygodnych kieszeni. Dwie zewnętrzne, dwie duże kieszenie tuż obok głównej komory, a w niej samej znajdują się przegródki z gumkami, wygodne do przechowywania pieluch, chusteczek, czy innych akcesoriów. Do tego jest odpinany panel do przechowywania butelek i pokrowiec na butelkę trzymający temperaturę, a także mała kosmetyczka np. na smoczki (ja obecnie trzymam w niej chusteczki do oczu i żel antybakteryjny do rąk). Dodatkowo jedna z kieszeni wewnątrz jest wodoodporna, więc można do niej wrzucać np. pieluchy, których nie mamy aktualnie gdzie wyrzucić lub np. mokre ubranka, albo skórkę od banana 😉

Moim ulubionym gadżetem w tej torbie jest mini-mata do przewijania. Jest dość gruba i sztywna, ale składa się w niewielki pakuneczek. I co najważniejsze: można ją rozłożyć i złożyć jedną ręką, a w drugiej trzymać dziecko. To bardzo wygodne w miejscach publicznych, gdy nie ma gdzie odłożyć dziecka. Jedną ręką wyjmujecie matę, raz-dwa i rozłożona – można przewijać! Jako bonus – używałam jej też jako… maty do siedzenia do karmienia. Siedziałam na niej na betonie pod latarnią morską na Gran Canarii, kiedy musiałam nakarmić Rysia, a wokół nie było nawet kawałku murka, na którym można by przysiąść za wiatrem.

Ten model jest bardzo pojemny, a przy tym nie wygląda na olbrzymią. Jasne, nie jest to torebka wieczorowa, ale gdzieś te pieluchy i ubrania trzeba poupychać. Bardzo dobrze sprawdziła nam się w samolocie, jako bagaż podręczny Rysia. Mieliśmy ją pod nogami i łatwo było do niej sięgać.

Ma jeszcze jedną zaletę – ma dość neutralny krój i kolor. Nie jest przeznaczona typowo dla kobiet, a przecież lepiej, żeby ojciec także chciał ją nosić w razie potrzeby, prawda?

Torba posiada zaczepy na rzep, które można dopasować do każdego wózka, ale to jest moim zdaniem jej najsłabszy punkt. W zasadzie potrzeba dwóch rąk, żeby zaczepić ją na każdy z nich. Najbardziej daje się to we znaki, kiedy macie w środku dużo rzeczy i jest dość ciężka. Właśnie zastanawiam się, jak to przerobić wykorzystując zaczepy z tej oryginalnej – dołączonej do wózka. Wpięcie tamtej to był dosłownie krótki ruch ręki.

Warto szukać jej w promocjach na Zalando.

Pudełko na mokre chusteczki

Fajnym gadżetem jest pudełko na mokre chusteczki . Można do niego włożyć zwykłe mokre chusteczki kupione w drogerii, ale także np. ręczniczki fryzjerskie zmoczone jedynie wodą, jeśli nie chcemy (lub nie możemy, bo nasze dziecko ma wrażliwą skórę) używać chusteczek z „dodatkową chemią”. Chusteczki łatwo się wyjmuje dzięki kawałkowi plastiku w środku, który ma za zadanie je „wypychać”. Pudełko można przyczepić do wózka lub torby, żeby zawsze były pod ręką.

Jedyna wada, jaką zauważyłam jest taka, że lepiej nie wkładać do pudełka zbyt dużej liczby mocno nawilżanych chusteczek (np. „Water Wipes”), bo wtedy pudełko ma tendencję do niewielkiego przeciekania. Chyba po prostu nie domyka się wtedy szczelnie – stąd przecieki.


A Wy macie jakieś sprawdzone gadżety podróżnicze dla dzieci, które polecacie? Chętnie przyjmę wszelkie rekomendacje!

Pozdrawiamy!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKarkonosze
Następny artykułPo zagraniu tych ról ich życie już nie było takie samo