Aktywiści miejscy sprzeciwiają się zabudowie klinów napowietrzających Warszawę. Inwestycje budowlane w tych korytarzach, szczególnie zimą i jesienią, wpływają na wzrost zanieczyszczenia powietrza w mieście – alarmują.
“Na terenach opisanych jako kliny napowietrzne powstają inwestycje prywatne i publiczne, jak chociażby centrum olimpijskie nad Wisłą. W ogóle nie bierze się pod uwagę tego, że korytarze napowietrzające są ważne dla klimatu miasta” – mówi PAP Jan Mencwel.
Zwraca uwagę, że w stolica może być dobrze przewietrzona dzięki dolinie Wisły. Ona zachowuje się jak wielki kanał wentylacyjny. “Dolina Wisły jest kluczowa, to podstawowy klin napowietrzający Warszawę. To jest ten korytarz, który powinniśmy chronić przed zabudową, odsuwać ją od Wisły, nie sprowadzać jej nad rzekę zarówno po jednej, jak i drugiej stronie” – wyjaśnia Mencwel.
Podobnie sytuację ocenia Piotr Siergiej z Alarmu Smogowego. “Należy chronić przed zabudową kliny napowietrzające. Dobrze, żeby miasta były przewietrzane. Jednak uważam, że kliny napowietrzające nie rozwiążą sprawy zanieczyszczenia powietrza w mieście” – ocenia Siergiej.
“Kliny mają swoją pozytywną funkcję, kiedy przewiewają miasta, jednak nie zawsze musi tak być” – dodaje. Zwraca uwagę, że przy niekorzystnych warunkach pogodowych do centrum Warszawy może napływać zanieczyszczenie powietrze z tzw. obwarzanka.
Radny Prawa i Sprawiedliwości, członek Komisji Ładu Przestrzennego Rady Warszawy, Wiktor Klimiuk uważa, że władze Warszawy bardzo rzadko zwracają uwagę na to, czy nowa inwestycja nie będzie zabudowywała klinów napowietrzających.
“Podczas obrad komisji ładu Przestrzennego Rady Warszawy nieczęsto są brane pod uwagę sprawy związane z zachowaniem funkcji klinów napowietrzających” – mówi. Zwraca uwagę, że nawet, jeżeli w planach zagospodarowania przestrzennego korytarze napowietrzające są uwzględnione, to podczas realizacji inwestycji próbuje się ominąć to “utrudnienie”.
Furtką, z której korzystają władze lokalne jest tzw. lex deweloper, czyli ustawa o ułatwianiu w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących.
“Założenie ustawy było takie, że można budować nawet wbrew planowi zagospodarowania przestrzennego, o ile są spełnione pewne warunki, które dotyczą np. dostępu do szkół, komunikacji itd., a rada gminy wyrazi zgodę na inwestycję. Jednak w praktyce w Warszawie władze wychodzą z założenia, że jeżeli minima ustawowe są spełnione, trzeba się zgadzać na inwestycję, bo inaczej odmowa zostanie zaskarżona przez inwestora. W tej sytuacji często ofiarą padają kliny napowietrzające” – wyjaśnia Klimiuk.
Tymczasem kliny, czy kanały napowietrzające, nie są czymś nowy. Znane są urbanistom od dawna. W Warszawie rola klinów została opisana już przed ponad 100 laty.
Najważniejszym i największym jest kanał Wiślany obejmujący całą dolinę rzeki, kolejny to bródnowski, następny kolejowy wschodni, ponadskarpowy, mokotowski i jerozolimski.(PAP)
wnk/ jann/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS