Dzięki tej liście będziecie mogli śmiać się i płakać z samych siebie: prezentujemy najmocniejsze satyry w historii kina.
Są takie filmy, które pozostawiają w ustach (choć amerykański krytyk David Thomson powiedziałby, że w całej duszy) niesmak. Ewentualnie możemy tu mówić o słodko-gorzkim uczuciu obejrzenia czegoś wyjątkowego, ale i niezwykle uszczypliwego. Poznawanie klasycznych lub nowych, mądrze skonstruowanych satyr jest zawsze kinofilskim doświadczeniem, jednak pozostawia nas ono z pewnego rodzaju postseansowym kacem. A że tego typu odczuć nigdy za wiele, dziś prezentujemy dziesięć wrednych/groteskowych/mocnych filmów, które swego czasu zaszokowały świat. Można je kochać albo nienawidzić – po której stronie będziecie wy?
Nie patrz w górę
Nie patrz w górę, reż. Adam McKay, Netflix 2021
- Rok produkcji: 2021
- Reżyser: Adam McKay
- Gdzie obejrzeć: Netflix
Na pewno słyszeliście o najnowszym filmie z tego zestawienia, czyli o Nie patrz w górę. Produkcja zapowiadana jako arcydzieło o końcu świata i współczesny metakomentarz nie była dziełem wybitnym, ale była „jakaś”. A to oznacza jedno: zmusiła krytyków i widzów do wyrażenia własnej opinii, przedyskutowania filmowej treści, a przy okazji do refleksji nad własnym kompasem moralnym. W końcu nie mieliśmy dotychczas filmu, w którym reżyser postanawia zmieścić jednocześnie katastrofę w postaci meteoru, sarkastycznie przedstawiony przekrój społeczny i groteskową wersję samego Elona Muska.
Film Adama McKaya składa się z wielu dychotomii, co powoduje, że nie każdy uznaje go za świetną satyrę. Nie zmienia to faktu, że w okresie premiery wszyscy o nim mówili (dosłownie!). A to oznacza, że tematyka i sposób przedstawienia naszego współczesnego świata okazał się na tyle bliski rzeczywistości, że wbite przez reżysera szpile musiały ukłuć dość mocno. No ale właśnie –wciąż jest to produkcja pełna wspomnianych sprzeczności.
Z jednej strony niektóre elementy nie działają. Są to na przykład przerysowane postaci, które – chociaż rozpisane bardzo świadomie – raczej męczą. Sam film jest zaś raczej dla tych, którzy wiedzą, co w nim zobaczą usłyszą, i z tym światopoglądem się zgadzają. Ta produkcja w żaden sposób nie zmieni czyjegoś podejścia do zbliżającej się zagłady klimatycznej. Z drugiej natomiast strony warto zauważyć, że Nie patrz w górę sprawnie działa pod kątem narracji – ostatnia scena (której niby się spodziewamy, ale podświadomie liczymy na filmową deus ex machinę) sprawia, że film zostaje z nami na bardzo długo. I pisze to osoba, którą satyra McKaya przez większość seansu cholernie męczyła.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS