Słoweńskie ministerstwo obrony poinformowało 15 września, że wypowie umowę w sprawie zakupu czterdziestu pięciu kołowych bojowych wozów piechoty GTK Boxer. Przyczyną rezygnacji mają być wyniki ministerialnego audytu „Opłacalność zakupu kołowych wozów bojowych 8 × 8 dla słoweńskich sił zbrojnych”.
Inspektorzy przyznali, że Boxer spełnia co najmniej minimalne wymagania dotyczące siły ognia, ochrony balistycznej i przeciwminowej, a także manewrowości i właściwości taktyczno-technicznych wymaganych przez klienta. We wnioskach końcowych raportu stwierdzono jednak, iż ogólna wartość zamówienia nie uwzględnia wszystkich kosztów pozyskania Boxerów. Kontrola wykazała, że cena nie obejmowała systemu C4I, którego wartość szacowana jest na 13,5 milionów euro, ani potencjalnej rocznej indeksacji wartości umowy.
Co więcej, podczas procedury wyboru nie porównano ceny Boxera z cenami pojazdów innych oferentów. Audytorzy nie byli w stanie ustalić, czy zakup jest opłacalny, ponieważ nie podano cen porównywalnych pojazdów ani wykonalności alternatywnych zakupów. Ustalili również, że instrukcja resortu obrony, aby poprosić Polskę o wycenę podobnego typu pojazdu, nie została wykonana.
—REKLAMA—
Przed podjęciem decyzji o wyborze nie pochylono się nad tym, czy deklarowane parametry pojazdu są zbieżne z osiągniętymi podczas testów. Wskazano, że ogółem procedura wyboru miała wiele błędów, których nie dało się naprawić, i należy umowę anulować. W szczególności ministerstwo nie wzięło pod uwagę zmieniającej się sytuacji na rynku transporterów opancerzonych czy założeń taktycznych dla wojsk lądowych ani dokumentów NATO. Stanu, który zaakceptowano w 2018 roku, nie weryfikowano.
Stało się to, co się musiało stać. Umowa sygnowana zaledwie dzień przed dymisją rządu Janeza Janšy nie przetrwała zmian politycznych. 1 czerwca nastąpiła zmiana rządu i nowym premierem został Robert Golob z partii Ruch Wolność (Gibanje Svoboda).
Decyzja o porzuceniu planów zakupu następców gąsienicowych transporterów M-80 wiąże się teraz z dwiema sprawami. Po pierwsze minister obrony Marjan Šarec ma niewiele czasu, aby znaleźć alternatywę dla niemieckich pojazdów. Do końca roku pozostało niewiele ponad trzy miesiące. Wiele wskazuje, że Słowenia zapłaci karę umowną, której maksymalna wysokość może sięgnąć ponad 60 milionów euro (20% wartości umowy). Zgodnie z rządowym komunikatem najmniejszą możliwą kwotą jest 7,2 miliona euro za prace rozwojowe. Po doliczeniu kosztów administracyjnych całość ma sięgnąć 10 milionów.
Jeżeli Lublana faktycznie porzuci zakup Boxerów i szybko nie znajdzie dostępnego od ręki zamiennika, będzie mieć problem z wyposażeniem formowanej batalionowej grupy bojowej słoweńskich sił zbrojnych. Należy przypomnieć, że w jej składzie miało znaleźć się czterdzieści osiem pojazdów, które stanowiłyby komponent wsparcia, usytuowany między czołgami podstawowymi a transporterami uzbrojonymi w bezzałogowe moduły z karabinami maszynowymi kalibru 12,7 milimetra. Co więcej, wyniki audytu podniosły jeszcze jedną wątpliwość: czterdzieści pięć pojazdów, które Słowenia zamierzała wprowadzić do służby, z pewnością byłoby zbyt małą liczbą. Potrzebne będą dodatkowe – co najmniej dwadzieścia pięć – które zwiększą wartość umowy, co jest kolejnym argumentem za wozem tańszym.
Ciężka droga bez happy endu?
Nieco ponad cztery miesiące temu sytuacja wyglądała zgoła odmiennie. Dyrektor OCCAR Matteo Bisceglio i minister obrony Słowenii Matej Tonin podpisali 11 maja 2022 roku umowę w sprawie dołączenia Słowenii do programu Boxera w roli obserwatora. Później OCCAR podpisała porozumienie z ARTEC (Rheinmetall i Krauss-Maffei-Wegmann). Wówczas wszystko szło gładko i nic nie wskazywało, że Słoweńcy będą rakiem wycofywać się z wyboru niemieckiego wozu.
Zgodnie z podpisaną umową tamtejsze siły zbrojne miały stać się szóstym użytkownikiem Boxerów. Za czterdzieści pięć pojazdów w czterech wariantach wraz z pakietem wsparcia eksploatacji Lublana miała zapłacić ponad 340 milionów euro (niemal 1,6 miliarda złotych).
KMW w ramach konsorcjum ARTEC miało dostarczyć pierwszego Boxera w 2023 roku, do prób w celu sprawdzenia zgodności z wymogami słoweńskich wojsk lądowych. Pozostałe pojazdy miały zostać dostarczone w trzech partiach, składających się z dziewięciu sztuk w 2024 roku, dwudziestu dwóch w 2025 i trzynastu w 2026. Zamówiono pojazdy w konfiguracji zbliżonej do litewskich Vilkasów z izraelskimi bezzałogowymi wieżami Samson Mk II z 30-milimetrową armatą automatyczną Mk 44S, karabinem maszynowym kalibru 7,62 milimetra i możliwością integracji wyrzutni pocisków Spike LR.
Warto zauważyć, że zakup rozważano niemal od początku 2018 roku, a rozmiary zamówienia miały być znacznie większe. Planowano pozyskanie dziewięćdziesięciu sześciu wozów w dwóch równych transzach dla dwóch batalionowych grup bojowych piechoty, w tym jednej rozpoznawczej. W styczniu 2019 roku poinformowano o odłożeniu planów zakupowych do czasu opublikowania Białej Księgi w zakresie obronności określającej podstawowe cele i zasadnicze kierunki rozwoju sił zbrojnych. Już wtedy Słoweńców przygniatał koszt pozyskania dużej liczby pojazdów, który stał się bomb z opóźnionym zapłonem.
Jak się później okazało, słoweńskie wojska lądowe musiały poczekać na formalne zamówienie jeszcze ponad trzy lata, a pojazdów jak nie było, tak nie ma. Pierwotnie planowano, że transakcja zostanie zrealizowana w całości w latach 2018–2020. Lublana zakładała, że pierwsza kompania rozpocznie służbę bojową w 2020 roku, a wszystkie wozy drugiej grupy bojowej miały być gotowe do służby liniowej do roku 2026.
Matej Tonin, który podpisał umowę, skrytykował jej wypowiedzenie, twierdząc, że było to wyjątkowo szkodliwe posunięcie. Według niego audyt wykazał, że nie było błędów, a decyzje obecnego rządu to podważanie modernizacji słoweńskich sił zbrojnych. Tonin odniósł się też do doniesień o polsko-słoweńskich rozmowach w sprawie umowy na Rosomaki. Stwierdził, że tańsze polskie pojazdy naraziłyby słoweńskiego żołnierza na większe niebezpieczeństwo.
– Rząd planuje zastąpić Boxery Rosomakami, które są o pokolenie starsze i oferują gorszą ochronę – powiedziały były minister obrony.
Przeciwnego zdania był eurodeputowany Klemen Grošelj, w przeszłości szef resortu obrony. Dla niego Rosomaki wcale nie ustępują Boxerom, a na wybór konkretnego typu wozu decydujący wpływ powinno mieć wojsko. Jeżeli stwierdziłoby, że polski transporter lepiej będzie spełniał wymagania, wskazany byłby wybór Rosomaków.
A może Tonin nie ma racji?
Gdy nad Boxerami zaczęły zbierać się ciemne chmury, słoweńskie media wytoczyły działa. Już w lipcu dziennik Delo informował, że prowadzone są rozmowy na temat potencjalnego zakupu polskich transporterów Rosomak. Za pojazdami z naszego kraju miała przemawiać cena i możliwość szybszych dostaw. Ponadto od 2009 roku Słowenia jest użytkownikiem transporterów opancerzonych XA-360, lokalnie oznaczonych SKOV 8 × 8 Svarun.
Rozmach był duży, gdyż Lublana chciała mieć docelowo 135 XA-360 w siedmiu odmianach. Istniały również plany konstruowania wozów w lokalnych zakładach, szczególnie Rotis w Kočevje. Zrealizowano jedynie część tych planów: w latach 2009–2011 do służby w tamtejszych wojskach lądowych trafiło trzydzieści transporterów (według innych danych dwadzieścia siedem). Bliskość konstrukcyjna XA-360 i Rosomaków ograniczyłaby spodziewane koszty utrzymania i szkoleń.
Plany pozyskania przez słoweńskie ministerstwo obrony Zielonych Diabłów – jak polskie pojazdy nazywali talibowie – nie jest nowy i wystarczy go odkurzyć. „Rośki” były jedną z opcji, ale musiały uznać wyższość Boxerów. Słoweńskie media określają potencjalną umowę w sprawie Rosomaków jako transakcję międzyrządową. Rosomaki, które sprawdziły się bojowo w Afganistanie, cenowo i technicznie sprostałyby wymaganiom słoweńskie resortu obrony.
Być może Słoweńcy będą chcieli pozyskać transportery Patria AMV XP wyposażone w bezzałogową wieżę Kongsberg MCT-30 z dwustronnie zasilaną armatą automatyczną Orbital ATK Armament Systems MK44 kalibru 30 milimetrów i zainstalowanym na dachu stanowiskiem Kongsberg Protector z karabinem maszynowym M2 kalibru 12,7 milimetra i pojedynczą wyrzutnią pocisków Javelin.
Środkowy palec dla Ringtausch?
Zastrzeżenie o możliwej rezygnacji z Boxerów może mieć też drugie dno i stanowić element presji na Niemcy i ich polityki tak zwanej wymiany okrężnej (Ringtausch). Słoweński rząd wyrażał niezadowolenie z warunków uczestnictwa w tym programie. Lublana miała nadzieję, że w zamian za przekazane na wojnę w Ukrainie czołgi M-84 (wywodzące się od sowieckiego T-72M1M i produkowane na licencji w Jugosławii) otrzyma z zapasów Bundeswehry czołgi Leopard 2, kołowe transportery Boxer albo bojowe wozy piechoty Marder lub Puma.
Berlin nie zamierzał spełniać tak wygórowanych oczekiwań i zgadzał się na kołowe transportery TPz 1 Fuchs. Być może stawiając pod znakiem zapytania zakup Boxerów, Słoweńcy chcieli zagrać Niemcom na nosie. Wczoraj Niemcy i Słowenia dogadały się, że Lublana przekaże Ukrainie wszystkie posiadane czołgi M-55S, czyli około 28–30 sztuk. W zamian otrzyma wojskowe ciężarówki i cysterny. Jeżeli ostatnie zabiegi kanclerza Olafa Scholza miały być próbą ratowania kontraktu na Boxery i wyjścia z twarzą, marnie to wygląda.
Zobacz też: Jak świecący plankton może pomagać w wykrywaniu okrętów podwodnych
Litewskie ministerstwo obrony
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS