Wody Polskie zapowiadają oczyszczenie jeziora w Środzie Wielkopolskiej. Chcą z niego spuścić wodę i oczyścić dno. Czy jednak to wystarczy, żeby jakość wody się poprawiła? Mieszkańcy mają co do tego poważne wątpliwości.
Przypomnijmy, że 15 sierpnia w jeziorze Średzkim przechodzień zauważył setki śniętych ryb. Powiadomił straż pożarną, która zaczęła wyławiać ryby, jako wolontariusze pracowali też z ogromnym samozaparciem członkowie średzkiego koła Polskiego Związku Wędkarskiego. Badanie wody wykazało, że to nie przyducha, ponieważ zawartość tlenu w wodzie była w granicach normy.
Jednak stwierdzone parametry wody pozwoliły pracownikom Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska postawić wniosek, że powodem śnięcia ryb były spływy z terenów rolniczych lub ścieki bytowe z nielegalnych odprowadzeń. One spowodowały zakwit glonów, a w konsekwencji pogorszenie stanu wody, zwiększone zanieczyszczenie – i śnięcie ryb.
Dlatego, jak informuje Głos Wielkopolski, sprawą szczególnie interesują się okoliczni rolnicy: raz dlatego, że to przede wszystkim ich obwinia się o zanieczyszczenie jeziora, a dwa dlatego, że dzięki jezioru ich pola mają wodę. Planowane spuszczenie wody może im zaszkodzić, bo woda z jeziora zaleje pola położone w pobliżu rzeki. Ale ogólnie są zdania, że oczyszczenie jeziora jest dobrym pomysłem i na pewno pomoże – ale nie rozwiąże problemu. I nie zgadzają się z tym, że to oni są winni zanieczyszczenia jeziora.
Według rolników oczyszczenie dna nie wystarczy. To, co się wydarzyło tego lata w jeziorze, to efekt całych dziesięcioleci zaniedbań nie tylko jeśli chodzi o zamykanie nielegalnych odprowadzeń ścieków, ale też całej infrastruktury: śluz, zapór czy drenaży. Nieremontowane od lat w końcu przestawały działać, a jakość wody od razu zaczęła się pogarszać. Kanały z kolei są zamulone, bo nie były czyszczone od wielu lat, co także przekłada się na jakość wody.
Nie jest też ich zdaniem prawdziwy argument o zanieczyszczaniu wody pestycydami spływającymi z pól. Zwracają uwagę, że w Niemczech czy Holandii nie ma problemu ze śniętymi rybami i zanieczyszczony mi jeziorami na taką skalę jak u nas, a tamtejsi rolnicy używają nawet pięciokrotnie więcej nawozów niż polscy.
Żeby naprawdę poprawić sytuację w jeziorze, trzeba oczyścić jego całą zlewnię, do pól w gminie Dominowo – tak powiedział gazecie Filip Pawlik, jeden z rolników. Tylko że takie czyszczenie to koszt wielu milionów złotych i raczej mało prawdopodobne, by Wody Polskie mogły na ten cel wydać aż tyle.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS