Po artykule “Wyborczej” lubuski komendant zleca kontrolę w żarskiej komendzie. Sprawdzi, dlaczego policjanci poszli pytać złodzieja, czy nie skradziono mu auta, zamiast go zatrzymać. Przypomnijmy. Tydzień temu turyści złapali złodziei na gorącym uczynku w lesie przy granicy, przekazali pełne dane policji.
W sobotę turyści zwiedzali poniemiecką fabrykę prochu w Brożku k. Żar. W środku lasu, w gąszczu krzaków naszli na samochodową dziuplę. Złodzieje rozkładali kilkuletnie terenowe mitsubishi pajero. Złodzieje najpierw uciekli na ich widok, ale potem bezczelnie wrócili, żeby odholować auto na ich oczach.
– Udało się nam zabrać dokumenty od auta, wiedzieliśmy, że właścicielem jest Niemiec – mówi Anna Dziadek, prezes Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, współorganizatorka wycieczki. Turyści spisali rejestrację auta, które holowało skradzione pajero. Zrobili zdjęcia, nakręcili filmy. O wszystkim powiadomili policję. W czwartek dowiedzieli się od policji, że żadnej dziupli nie było. Właściciel auta nie potwierdził kradzieży. Taką wersję usłyszeli także dziennikarze.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS