A A+ A++

Mija 50. rocznica nawiązania przez Polskę i RFN stosunków dyplomatycznych. Z dzisiejszej perspektywy wydarzenia poprzedzające to wydarzenie i późniejsze pokazują ciągłość polityki Niemiec i Rosji – wtedy RFN i ZSRS. Doprowadzenie do dwustronnego porozumienia z Niemcami Zachodnimi było niewątpliwym sukcesem Gomułki. Warto przypomnieć okoliczności tego wydarzenia.

W praktyce nawiązanie stosunków dyplomatycznych wyglądało w ten sposób, że 14 września 1972 r. zdecydowano o podniesieniu statusu istniejących już wcześniej przedstawicielstw handlowych PRL i RFN do rangi ambasad. Był to efekt podpisania 7 grudnia 1970 roku układu normalizacyjnego. Choć nie zastępował on traktatu pokojowego z Niemcami stanowił mocną podstawę uznania międzynarodowego dla granicy na Odrze i Nysie. Był to wielki sukces Władysława Gomułki, tym bardziej, że miał on świadomość, że kilka lat wcześniej Nikita Chruszczow próbował tajnymi kanałami negocjować za plecami towarzyszy z Warszawy zjednoczenie Niemiec, bez uregulowania kwestii polskiej granicy zachodniej w zamian za wystąpienie z NATO. Jego zięć jako naczelny „Izwiestii” sondował w tej kwestii prawicowego kanclerza Ludwika Erharda i szefa bawarskiej CSU – Franza-Josefa Straussa. Sprawa się jednak wydała, Chruszczow upadł, a polscy komuniści musieli doprowadzić do wynegocjowania układu normalizującego stosunki dyplomatyczne z Niemcami zachodnimi. Pamiętajmy, że w RFN obowiązywała zasada nieutrzymywania stosunków dyplomatycznych z krajami bloku socjalistycznego z wyjątkiem ZSRS.

Musiało minąć jednak 21 miesięcy by układ został ratyfikowany. W tym czasie opozycyjne CDU/CSU próbowały obalić rząd Brandta i storpedować podpisane porozumienie. Ostatecznie większość prawicowej opozycji wstrzymała się od głosu, kilkunastu deputowanych opowiedziało się przeciw „zdradzie niemieckich interesów”. Wcześniej wymuszono na rządzącej koalicji SPD/FDP uchwalenie rezolucji osłabiającej wydźwięk układu normalizacyjnego. Zapisano w niej, że „nie tworzy on podstawy prawnej dla przyszłych granic”, a RFN przyjmuje zobowiązania tylko we własnym imieniu, nie przesądzając sytuacji po zjednoczeniu Niemiec. Mimo ogłoszonej normalizacji sytuacja zdawała się być od niej daleka.

Inną kwestią była sprawa powracających dziś reparacji wojennych. Gdy układ był negocjowany, a Gomułce zależało na doprowadzeniu sprawy do samego końca Biuro Polityczne KC PZPR poleciło zaprzestać podnoszenia roszczeń i uznać sprawę za zamkniętą. W międzyczasie stanowisko I Sekretarza PZPR objął Edward Gierek, a w 1974 roku Willy Brandta zastąpił Helmut Schmidt. Sprawa reparacji wróciła. Tajne rozmowy w tej sprawie prowadzili Egon Bahr i Franciszek Szlachcic. Bahr, szara eminencja niemieckiej socjaldemokracji nazywany „Metternichem zza biurka” był od lat 60. jednym najbliższych współpracowników kanclerza Willy’ego Brandta. Ostatecznie udało się wówczas uzyskać 1,3 mld marek tytułem odszkodowania za roszczenia rentowe Polaków z czasów wojny. Jednak negocjacje były gorączkowe i nerwowe. Są protokoły dokumentujące te negocjacje. Jak tłumaczy prof. Bogdan Musiał Bahr oczywiście oponował tłumacząc, że nie ma możliwości i atmosfery dla ich realizacji i nikt by nie zrozumiał konieczności płacenia Polsce pieniędzy z tytułu odszkodowań wojennych.

  • A dlaczego? Bo Niemcy od lat 60. szykowały się do wytoczenia żądań reparacyjnych wobec Polski za utratę ziem wschodnich, a naszych zachodnich. Za rabunek mienia, zakładów przemysłowych, w tym fabryk, które Sowieci po wojnie wywieźli z ziem odzyskanych

– tłumaczy historyk.

Jak podkreśla mimo, że w latach 60. w RFN rządziła prawica, to ten sam sposób myślenia przyświecał także socjaldemokratom, gdyż wiele milionów obywateli Niemiec zachodnich pochodziła z terenów zajętych po wojnie przez Polskę.

Przypomnijmy, że Egon Bahr był również twórcą niemieckiej „Ostpolitik” – polityki i porozumienia z Polską i Związkiem Sowieckim, która potem przekształciła się w bardzo ostrożną akceptację status quo. Wyrażało się to m.in. w cichej akceptacji pacyfikacji „Solidarności” i wprowadzenia stanu wojennego przez reżim gen. Jaruzelskiego i generalnie akceptacji sowieckiej polityki w całym kontrolowanym przez siebie obszarze. Jak wiemy Kanclerz Kohl uważał rozpad ZSRS za nieszczęście. Co ciekawe owa „Ostpolitik” jest uznawana dziś za wzorzec strategii politycznej całej Unii Europejskiej względem całej przestrzeni postsowieckiej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„SADZA PŁONIE, CZAD ZABIJA, ŻYJ!!!” – kampania społeczna 2022/2023
Następny artykułGdzie można oddać hołd królowej Elżbiecie II? Pałac Buckingham opublikował pełną listę miejsc [LISTA]