FELIETON. – Ciekawi mnie ten Erewań. Miasto u stóp wielkich gór. Rządzi tam podobno jakaś cwana wataha… Będzie kozacko… jak zwykł mówić pewien inny doktór, który na ostatnich Igrzyskach Lekarskich zajął jedno z ostatnich miejsc w strzelaniu… – pisze Maciej Jachymiak, nowotarżanin i lekarz, były samorządowiec i polityk.
*
Przygody Dzielnego Doktora Żywago na Trzeciej Wojnie Światowej
*
– O Święta Przeczysta! Tak nam zabili Włodzimierza Włodzimierzowicza! – rzekła pokojówka hotelu Ararat w Erewaniu panu Żywago, doktorowi medycyny, który przed laty został zdegradowany do stopnia szeregowca na zakończenie szkolenia wojskowego po studiach. A potem jeszcze izba lekarska uznała go za czarną owcę środowiska, w związku z czym zajmował się różnymi rzeczami, a najlepiej wychodziło mu organizowanie suto zalewanych imprez. Właśnie wstał po jednej z nich, zjadł alka prim i smarował obolałe biodra opodeldokiem.
– Którego Włodzimierza, Szanowna Pani ? – zapytał Żywago, nie przestając smarować bioder. Ja znam dwóch Włodzimierzy. Jeden, Włodek Szczerba, był prezesem spółdzielni mleczarskiej i ma siedmioro dzieci z pewną znaną lekarką. Drugi to Włodek Kurek, był wikarym w naszej parafii, ale awansował i teraz jest gdzieś proboszczem. To porządni ludzie i nikt by ich na pewno nie zabił!
– Ależ Drogi Panie ! – obruszyła się pokojówka. – Nie tego Włodzimierza ! Tego wielkiego, z Kremla, tego Putina, dosypali mu do jedzenia trutki na szczury!
– No, niech Pani patrzy Taki wielki Pan, a nie wie, żeby nie jeść byle czego. Dużo tego zjadł ?…
– Nie wiem, pewnie dużo… niech Pan pomyśli jakie czasy… żadnej świętości już nie ma.
*
Dalszy ciąg przygód Dzielnego Doktora już prosto z Armenii. Zostałem tam zaproszony przez Radio Erewań. Ta zasłużona stacja ostatnio cienko przędła. Nie wytrzymywała konkurencji z TVP. Ale właśnie wódz narodu demokratycznie odwołał prezesa radiokomitetu Kurskiego i w Erewaniu radość. Chcą się odbudować. I w tem celu zaprosili dziesiątkę najlepszych felietonistów z Europy.
Mię zgłosiły władze WK Miasta Nowego Targu. Myślą, że nie wrócę. Niewykluczone. Armenia to wasal Rosji. Mogą mnie wciągnąć do armii, na siłę, jak kiedyś prawdziwego Żywago. I będę się włóczył z ruską swołoczą. Jeszcze pożałuję, że mi tego prawa wykonywania zawodu nie odebrali. A może będzie dobrze… Ruski przecież biorą w tutkę.
W każdym razie jadę. Ciekawi mnie ten Erewań. Miasto u stóp wielkich gór. Rządzi tam podobno jakaś cwana wataha… Będzie kozacko… jak zwykł mówić pewien inne doktór, który na ostatnich Igrzyskach Lekarskich zajął jedno z ostatnich miejsc w strzelaniu…
Maciej Jachymiak
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS