A A+ A++

Niepokojące wydarzenia geopolityczne i dynamiczne zmiany w gospodarce sprawiają, że coraz częściej zastanawiamy się nad tym, co przyniesie przyszłość. Bazując na historii, staramy się tworzyć prognozy, które pomogłyby nam odpowiednio lokować pieniądze i podejmować właściwe decyzje inwestycyjne – na przykład w zakresie kupna własnego mieszkania. Niestety większość takich prób obarczona jest wysokim ryzykiem błędu. Czy oznacza to, że nie jesteśmy w stanie nawet w przybliżeniu określić, jak będzie wyglądał rynek nieruchomości za 10 lat od dziś?

Nikt nie potrafi przewidzieć przyszłości

O tym, jak trudno prognozować rozwój sytuacji na rynku nieruchomości, najlepiej przekonały nas wydarzenia ostatnich lat. Po okresie prosperity, w którym polskie społeczeństwo bogaciło się, a gospodarka stabilnie rosła, nadszedł czas spowolnienia i stopniowych spadków. To proces absolutnie naturalny.

Ale zaskoczeniem było pojawienie się pandemii koronawirusa z 2020 roku, która przyczyniła się do upadku wielu przedsiębiorstw i poważnego kryzysu nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.

W przypadku polskiego rynku nieruchomości spowodowała między innymi spadek cen najmu nawet o 50%. Miał na to wpływ przede wszystkim tymczasowy odpływ studentów i niemal całkowite wstrzymanie ruchu turystycznego, w wyniku czego popyt na mieszkania do wynajęcia znacznie zmalał, a ich podaż wzrosła. Zmieniły się wówczas także obiekty zainteresowań inwestorów. Z powodu ciągłych lockdownów i popularyzacji pracy zdalnej zaczęli oni spędzać zdecydowanie więcej czasu w mieszkaniach. W efekcie popularność ciasnych kawalerek w centrach miast spadła, ustępując miejsca apartamentom z przestronnymi balkonami i tarasami oraz wolnostojącym domom na przedmieściach. Co ciekawe, lokowanie oszczędności w nieruchomościach – w obliczu spadających cen akcji i wyjątkowo niekorzystnych oprocentowań w bankach – nadal stanowiło najbardziej opłacalny rodzaj inwestycji.

To nie koniec zmian

W momencie, gdy pokonanie pandemii Covid-19 zaczęło dawać nadzieję na stopniowy powrót do gospodarczych wzrostów, prędko okazało się, że to wcale nie koniec negatywnych zmian. Agresja Rosji na Ukrainę poskutkowała między innymi wzrostem cen surowców, którego szczyt prawdopodobnie wciąż przed nami. Trudna sytuacja energetyczna poważnie wpływa natomiast na każdy inny sektor gospodarki, utrudniając prowadzenie biznesu i zmuszając konsumentów do oszczędności.

To tylko jedna strona medalu. Warto zauważyć, że wskutek wojny w Ukrainie na polski rynek nieruchomości trafiło w bardzo krótkim czasie około 2 miliony osób poszukujących tymczasowego lub stałego domu. Całkowicie odwróciło to sytuację najmu, którego ceny notują właśnie historyczne rekordy. Gigantyczny popyt sprawia, że na mieszkanie czeka się nieraz miesiącami. Jeszcze pod koniec zeszłego roku byłoby to nie do pomyślenia.

Co przyniesie przyszłość?

W tej chwili galopująca inflacja przyczynia się do gwałtownego podnoszenia stóp procentowych. Ceny kredytów hipotecznych drastycznie wzrastają, co skutkuje spadkiem popytu na zakup mieszkań.

Konsumenci coraz częściej decydują się jednak na najem, zbliżając w ten sposób Polskę do zachodniego modelu, w którym najem instytucjonalny stanowi odpowiedź na niedobory nieruchomości i rosnące ceny.

Jak widać, świat zmienia się coraz szybciej. Oczywiście, możemy tworzyć modele i przewidywać długofalowe trendy, ale, jak pokazały ostatnie 2 lata, niemożliwe czasem się zdarza. Nie warto więc czekać z kluczowymi decyzjami. Zdecydowanie lepiej dostosowywać się do aktualnej sytuacji i kupować mieszkania, gdy pozwala nam na to sytuacja finansowa, a sprzedawać, kiedy potrzebujemy gotówki.

– Niedawno w kontekście rosnących stóp procentowych ktoś przytoczył słowa klientki, która kupiła nieruchomość z pomocą kredytu hipotecznego. Powiedziała, że gdy decydowała się na zaciągnięcie kredytu, doradca przekonywał ją, że wzrost stóp procentowych do obecnych poziomów byłby możliwy tylko gdyby na raz pojawiła się epidemia śmiercionośnego wirusa i wybuchła wojna – komentuje Maciej Zięba, dyrektor operacyjny homfi – ogólnopolskiej agencji nieruchomości, do niedawna znanej jako Nowodworski Estates. 

– To dość uszczypliwa metafora dzisiejszej sytuacji – dodaje. – To, co wydawało się niemożliwe z perspektywy kilku lat spokoju i rosnącego dobrobytu, dziś stało się faktem i znacząco wpływa na nasze życia i sytuację finansową. Wniosek może być z tego taki, że większość z nas nie ma co wybiegać zbyt daleko z planami dotyczącymi nieruchomości. Potrzebuję mieszkania i mam na nie pieniądze? Kupuję. Rata urosła ponad moje możliwości? Muszę zrobić krok wstecz i sprzedać (a w większości przypadków nadal zrobimy to z niezłym zyskiem).

Jak będzie wyglądał rynek nieruchomości za 10 lat i dlaczego nie da się tego przewidzieć?

Choć nie sposób stwierdzić, co przyniesie przyszłość, trudno spodziewać się, by w dłuższej perspektywie ceny mieszkań w Polsce przestały rosnąć. Grunty pod inwestycje – zwłaszcza w centrach miast – są bowiem coraz trudniej dostępne. Historia także uczy nas, że w długim okresie nieruchomości zawsze zyskują na wartości, mimo kryzysów, wojen czy epidemii. W związku z tym możemy się też spodziewać dalszego, być może już nie tak gwałtownego, wzrostu cen i stopniowego przechodzenia na zachodni model faworyzujący najem. O bardziej szczegółowe prognozy dziś trudno, bo ostatni czas nauczył nas, że wszystko jest możliwe. Jedno pozostaje bez zmian – w niepewnych czasach nieruchomości są traktowane jako ostoja dla inwestorów, gdzie zawsze warto zaparkować swój kapitał.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRabusie splądrowali willę Thomasa Müllera w czasie, gdy grał z Barcą
Następny artykułGród Słowiański i Kiermasz Rękodzieła na weekend