– Jeśli Marco Asensio zostanie z nami, to będzie ważnym piłkarzem. A jeśli Marco odejdzie, to nie kupimy nikogo, bo nie ma takiej potrzeby – powiedział Carlo Ancelotti tuż przed zakończeniem okienka transferowego. Okazuje się jednak, że Włoch blefował. Przynajmniej na razie tak to wygląda. W tym sezonie 29-krotny reprezentant Hiszpanii rozegrał tylko 17 minut. Siedem w meczu z Celtą Vigo (4:1) i dziesięć w starciu z Celtikiem w Lidze Mistrzów (3:0).
Marco Asensio przyspawany do ławki rezerwowych. Nie wytrzymał
W ostatniej kolejce Real ograł RCD Mallorca 4:1, a Asensio miał pojawić się na murawie w drugiej połowie. Ancelotti kazał mu się rozgrzewać, ale – przy stanie 1:1 – kontuzji doznał Lucas Vazquez, więc Włoch wpuścił Daniego Carvajala i nie mógł już sobie pozwolić na więcej zmian.
Asensio nie umiał wtedy zachować spokoju. Rozjuszony pomocnik na oczach kibiców zgromadzonych na Santiago Bernabéu rzucił znacznikiem na ziemię, kopnął butelkę z wodą i z opuszczoną głową ponownie usiadł na ławce rezerwowych.
Ancelotti, w swoim stylu, bronił później Asensio. – Musi wytrzymać obecną sytuację. Uważam, że jego złość była dobra. On naprawdę świetnie trenuje, dlatego taka złość jest naturalna, zrozumiała. Jeśli nie jesteś w pierwszym składzie, to albo wtedy lepiej trenujesz, albo się poddajesz – oświadczył trener Realu i zapowiedział, że Asensio może dostać szanse w Lidze Mistrzów przeciwko Borussii Dortmund.
Ale nawet jeśli w niej zagra, to nie zmieni to faktu, że Asensio będzie grał z przypiętą łatką “zmarnowany talent”.
Asensio miał walczyć o Złotą Piłkę
Asensio to wychowanek RCD Mallorca, który trafił do Realu w 2015 roku. 19-latek jednak od razu został wypożyczony do Espanyolu. Wrócił latem 2016 roku i na dzień dobry zdobył cudowną bramkę w Superpucharze Europy, w którym Real ograł Sevillę 3:2. Ozdobą meczu był strzał z dystansu Asensio.
Zresztą Asensio także strzelał w debiucie w La Liga, Lidze Mistrzów (przeciwko Legii), Pucharze Króla i Superpucharze Hiszpanii. Hiszpan trafił na magiczny czas Realu Madryt. A sam był ważnym elementem “Królewskich”, bo strzelał ważne gole.
Oprócz trafienia z Sevillą zdobywał bramki w tak prestiżowych spotkaniach jak:
- gol przeciwko Bayernowi w ćwierćfinale LM (2016/17)
- gol przeciwko Juventusowi w finale LM (2016/17)
- gol przeciwko Bayernowi w półfinale LM (2017/18)
W fazie pucharowej LM pokonywał także bramkarzy: Ajaksu, Atalanty i Liverpoolu. W grupie skarcił także Inter Mediolan. Nie można też zapominać o jego dwóch golach przeciwko Barcelonie w dwumeczu finałowym Superpucharu Hiszpanii przeciwko Barcelonie.
Dziś Asensio ma 26 lat, a na koncie trzy zdobyte Ligi Mistrzów, tyle samo mistrzostw kraju, Superpucharów Europy, Superpucharów Hiszpanii oraz Klubowych Mistrzostw Świata. W barwach Realu 237 meczów, 49 goli i 24 asysty.
Jeszcze kilka lat temu – przed meczem z Romą w LM – trener włoskiej drużyny zdradził, że chciałby mieć Asensio w swoim zespole. – Byłby perfekcyjny dla Romy. Nie mam żadnych wątpliwości, że zgarnie kiedyś Złotą Piłkę – oświadczył Eusebio Di Francesco.
Dlaczego więc Asensio nawet nie zbliżył się do tej nagrody?
Jeśli stricte chodzi o umiejętności piłkarskie, to nie ma się do czego przyczepić. Asensio dysponuje kapitalnym strzałem z lewej nogi, ma świetną technikę, efektowny drybling a i często popisuje się efektownymi sztuczkami technicznymi, jak np. zagrania piętką.
Problem w tym, że miał problem z regularną wysoką formę. I chyba nawet nie chodzi o kontuzje, które łapał. Problemem prędzej jest jego głowa. Nie ma odpowiedniej mentalności, by zostać liderem. Zresztą sam o tym mówił.
Podczas jednego ze zgrupowań kadry w 2018 roku został spytany o nierówną formę.
– Spadek formy? To żaden kryzys. Przecież to nie jest muszę ciągnąć ten wózek. W Realu są piłkarze, którzy grają dłużej ode mnie, więc mają większe doświadczenie i status. To na nich spoczywa odpowiedzialność, a nie na mnie – stwierdził Asensio.
Problem w tym, że sam sobie tak wysoko ustawił poprzeczkę. Asensio jednak wciąż jest perspektywicznym piłkarzem. Jeśli nie chce skończyć z łatką zmarnowanego talentu, to prawdopodobnie powinien zmienić otoczenie. Tym bardziej, że w hierarchii Ancelottiego spadł nawet za Edena Hazarda.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS