A A+ A++

Kurz nam jeszcze nie opadł po ekspresowej podwyżce akcyzy na alkohol i papierosy, a już w mediach huczy od kolejnych fiskalnych nowości.

Na wstępie niezorientowanych poinformować należy, że głosami również konserwatywno-liberalnej części obozu rządzącego podniesiono podatek akcyzowy, aby rodacy mniej spożywali towarów szkodliwych. W sieci pojawił się mem z dzieciakiem: „kiedy rząd podwyższa akcyzę, a ojciec mówi do matki: musimy przestać gówniarzowi kupować słodycze”. Życie uczy nas jednak, że nasi ministrowie myślą szybciej, niż internetowi twórcy. 

Na horyzoncie pojawia się bowiem nowy podatek cukrowy, mający zwiększyć cenę słodkich produktów, takich jak napoje z dużą ilością cukru. Pani Minister Rozwoju, pełniąca urząd z ramienia prawicowego i wolnorynkowego skądinąd Porozumienia, przekonuje w telewizji, że chodzi wyłącznie o zdrowie dzieci naszych przede wszystkim, gdyż otyłość staje się wśród dziatwy poważnym problemem. Produkty z cukrem są za tanie, są na wyciągnięcie ręki i nie ma żadnej refleksji. Projektowany sugar tax ma zatem na lepsze zmienić nawyki żywieniowe bąbelków.

Gdzieś w świątecznej zawierusze, pomiędzy sernikiem, a makowcem, wpadł mi w ręce zbiorek artykułów okresu międzywojennego Stanisława Cata-Mackiewicza. W jednym z nich, opublikowanym po wyborach marcowych 1928 roku1, autor prognozując wpływ radykalnie lewicowych członków klubu BBWR na pracę nowo-wybranego sejmu odniósł się do doświadczeń trzeciej republiki francuskiej. Wtedy we Francji wybory wygrywały ugrupowania lewicowe, które po objęciu władzy “prawiały na wyścigi”. Podobnych zależności Cat dopatrywał się również na krajowym podwórku, gdzie radykaliści lewicowi okresów rozbiorowych i wczesnopolskich tonowali się z biegiem lat, co autor uzasadniał jednym – rzeczywistym istnieniem II Rzeczypospolitej: “okres żartów musiał się skończyć, trzeba było się wziąć do pracy realnej”.

Wiek nie upłynął od czasu publikacji artykułu Cata, a propagowaną przez niego teorię można włożyć między bajki – dziś prawicowi działacze “lewieją” (“lewaczą”? “lewakują”?) po objęciu tek ministerialnych. I to lewieje nie tylko światopogląd, ale też stosunek władz do szeroko pojętej gospodarki i narzędzi, jakimi na tę gospodarkę państwo wypływa.

Tak się dziś zabiera prawica do pracy realnej dla dobra ojczyzny – spinając przedsiębiorców kolejnymi podatkowymi gorsetami, chociaż ci w uszytych dotychczas przez rząd już ledwo oddychają. Ot, żeby Polska, a w szczególności jej dzieci i młodzież, mniej piła, paliła i jadła cukierków. Powyższe słowa, nieco trywialne, nie pozbawione są treści – wzrost akcyzy nie był przez rząd jakkolwiek konsultowany z branżami bezpośrednio zainteresowanymi podwyżkami daninowymi, podejrzewam zatem, że sugar tax z cukrownikami maści wszelakiej też nie zostanie omówiony.

W tej sytuacji cukrowo-fiskalnej, wspominając dorobek międzywojennej publicystyki, jedna myśl przebiega przez głowę – skoro dziś nam wolnorynkowi ministrowie lewieją, to czy, po odzyskaniu wolności i formalnym obśmianiu życzeniowego podejścia do gospodarki czerwonych decydentów, skończył się nam w Polsce w ogóle „okres żartów”? Bo nie sposób oprzeć się wrażeniu, że po raz kolejny w historii naszego państwa władza tuż po wyborach robi sobie z nas-wyborców, kolokwialnie mówiąc, jaja.

Ale jaja Panie Ferdku! Takie rzeczy we wolnej Polsce, trzydzieści lat po upadku komuny!

szyderczy

1S. Cat-Mackiewicz, Oktrojowanie konstytucji, Słowo, 13.03.1928r.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak negocjować z Chińczykami?
Następny artykułGranat na salonach