A A+ A++

Proszę, zatrzymają się na chwilkę i przeczytaj… Chciałabym opowiedzieć Wam pewną historię. Naszą historię… Jestem mamą wspaniałej 2-letniej dziewczynki. Kornelka urodziła się dwa miesiące za szybko. Tylko to i aż to sprawiło, że już do końca jej dni będzie walczyć – o siebie, o lepszy kolejny dzień. A my razem z nią. Bardzo potrzebujemy pomocy… https://www.siepomaga.pl/kornelka-smoluchowska

Fot. siepomaga.pl

Nasza historia ma początek pewnego majowego dnia, 2019 roku. Niespodziewany poród, płacz, strach, nerwy i bezsilności to emocje, które czuliśmy w tamtej chwili i które towarzyszą nam do dziś. Po porodzie okazało się, że Kornelia urodziła się w zamartwicy, co doprowadziło do niedotlenienia mózgu.

Nie usłyszałam płaczu mojego dziecka… Nie zobaczyłam jej różowego, ciepłego ciałka… Kornelia była cała czarna, nie oddychała! Była taka maleńka… Mignęła mi tylko przed oczami na rękach personalu i zniknęła w sali obok. Tam walczyli o nią, o jej malutkie życie… O pierwszy oddech… To był nieopisany dramat.

Gdy rano poszłam do mojej córeczki, zobaczyłam ją w worku, podłączoną pod milion kabli… Wokół było pełno aparatury: respirator, pulsoksymetr, pompy infuzyjne, kable sięgające nawet nie wiem dokąd. To pierwszy widok… Później pod tym wszystkim ujrzałam ją – malutką, nieoddychającą samodzielnie… Ten widok do dziś mam przed oczami.

W pierwszej dobie życia Kornelka doznała wylewów 4 stopnia, najgorszych, jakie mogła doznać. Dawano jej 5% szans na przeżycie. Nie rozumiałam, dlaczego moje maleństwo, takie kruchutkie, bo ważyła troszkę więcej, niż torebka cukru, musi żegnać się z życiem, skoro dopiero je powitała!

Siedziałam przy niej całymi dniami, modląc się, aby się nie poddawała. I się nie poddała, walczy dzielnie o każdy dzień… Przed nami nie roztacza się wizja długiego i beztroskiego życia, a walki – nierównej, okrutnej walki o życie mojego dziecka!

Wylewy zostawiły po sobie spustoszenie i lekarze musieli wykonać operację wszczepienia zastawki komorowo-otrzewnowej w główkę, w innym przypadku malutka by zmarła… Ta zastawka jest na całe życie, to tykająca bomba, bo może zepsuć się w każdej chwili. Wiemy, że nasza córeczka do końca swoich dni będzie musiała walczyć o sprawność – to nie skończy się nigdy. Niestety, nie jest pewnie, czy będzie w ogóle słyszała, chodziła, mówiła…

Kornelka zmaga się też z padaczką lekooporną – zespołem Westa – która w każdej chwili może ją zabić. Lista chorób w tym malutkim ciałku jest długa. Porażenie mózgowe, korowe uszkodzeniem wzroku…

Kornelia Smoluchowska

Poprawę zdrowia Kornelki może przynieść intensywna rehabilitacja, różne zajęcia sensoryczne, terapia widzenia, których niestety brakuje w naszym miejscu zamieszkania. Dlatego postanowiliśmy zostawić wszystko i zając się tym, co najważniejsze – zdrowiem córki. Postanowiliśmy poświęcić się i wyjechać do Warszawy, aby ćwiczyć tu w Olinku, gdzie Kornelka osiąga wspaniałe efekty.

My tylko marzymy, by córeczka zaczęła się rozwijać, zaczęła trzymać główkę, łapać zabawki, usiadła, postawiła pierwsze kroczki… Zrobimy wszystko, żeby naszemu dziecku zapewnić lepszą przyszłość! Dlatego prosimy Cię, nie bądź obojętny!

Dzięki wspaniałym ludziom o wielkich sercach udało się uzbierać kwotę na rok rehabilitacji, jednak problemy nie znikną z dnia na dzień. Musimy systematycznie pracować, aby dążyć do samodzielności. Kornelka robi takie wspaniałe postępy, nie możemy tego zmarnować… Nie możemy zabrać naszej córeczce szansy na samodzielność.

Pomóż nam… Błagamy…

Rodzice Kornelki

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZa nami powiatowo-gminne dożynki w Myśliszewicach
Następny artykułTechnik sterylizacji medycznej – czy warto kształcić się w tym kierunku?