Z Tunezją zagraliśmy dobry mecz, na szczęście nie było tu żadnej niespodzianki. Największym zagrożeniem było pomyśleć, że mecz sam się wygra. Na szczęście charakterystyka naszej grupy jest taka, że takie myśli nie wpadają nam do głowy, nie dopuszczamy ich do siebie. Wychodzimy na boisko i zawsze gramy na maksa. Nie potrzebna była żadna ekstra motywacja. Jesteśmy na takim etapie turnieju, że każde potknięcie powoduje zakończenie go – ocenił.
Polacy po trzech meczach grupowych w katowickim Spodku przenieśli się do Areny Gliwice.
Atmosfera była faktycznie trochę inna. Myślę, że jest to spowodowane tym, iż hala jest troszkę większa (na trybunach zasiadło 10 895 kibiców) i akustyka się oczywiście różni. W Spodku jest to bardzo charakterystyczna rzecz – zaznaczył zawodnik.
Podkreślił, że od zakończenia starcia z Tunezyjczykami, biało-czerwoni zaczęli myśleć o ćwierćfinale.
Dalej przejdzie drużyna, która wykorzysta swoje szanse, bo obie ekipy będą je miały. Atmosfera będzie naprawdę gorąca. Z perspektywy rywali nie będzie łatwo, bo zawsze ciężko się gra z gospodarzem. To z kolei zmotywuje Amerykanów na sto procent i spowoduje, że nam będzie trudno. Dlatego spodziewam się dreszczowca – stwierdził Kochanowski.
Przyznał, że jest w miarę zadowolony ze swojego niedzielnego występu.
Najważniejsze jest to, w jakiej dyspozycji będziemy w czwartek. Liczę, że zaprezentuję przynajmniej taki serwis, jak przeciwko Tunezji. Musimy zagrać w czwartek przynajmniej trochę lepiej, niż Amerykanie, a to będzie bardzo trudne. Micah Christenson jest jednym z najlepszych rozgrywających na świecie i na pewno bardzo ciężko się będzie przeciwko niemu grało – stwierdził.
Zadeklarował, że po obronie przez Polaków złotego medalu nie będzie zgłaszał obiekcji do swojej dyspozycji.
Obiecuję to. Mogę mieć zero procent (skuteczności), jeśli tylko wygramy w finale – zakończył z uśmiechem zawodnik.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS