New Connect dostarcza wachlarz biznesowych historii, spółek poszukujących
swojego miejsca na rynku. W ciągu trzech dni Elektromont ogłosił plany handlu
węglem, jego zarząd złożył wniosek o upadłość, po czym odwołano prezesa i
cofnięto ów wniosek. Kurs w kilka sesji oddał wzrosty z blisko 3 miesięcy.
Notowany na rynku alternatywnym Elektromont, do tej pory, co
sugeruje sama nazwa, zajmował się projektowaniem, wykonawstwem i serwisem
instalacji elektrycznych w obiektach przemysłowych i obiektach użyteczności
publicznej. Swego
czasu spółka miała kontrakt m.in. na prace elektroinstalacyjne w fabryce Volkswagena we Wrześni. Był czas, że
akcjonariusze otrzymywali także dywidendę. Ostatnie lata spółka przeplatała
kwartałami z niewielkim zyskiem lub stratą, ale dwa poprzednie to już ponad 3
mln zł straty netto.
W raporcie za II kwartał, opublikowanym 12 sierpnia napisano, że: „Emitent
pomimo trudności i negatywnych zjawisk wymienionych powyżej stopniowo zwiększa
sprzedaż, aby realizować rozwój spółki. Zarząd pracuje nad optymalizacją
portfela zleceń na bieżący i następny rok, aby wzmocnić pozycję spółki oraz
zrealizować założone dla spółki cele”.
Sam kurs spółki, jak to bywa na New Connect w czasie swojej
długiej obecności na rynku (debiut spółki odbył się w maju 2009 r.) często charakteryzowały
się gwałtownymi wzrostami i spadkami, ale przez większość czasu oscylował wokół
poziomu 1 zł. Średnia dla całego okresu notowań to ok. 1,11 zł, pewnie bez
wydarzeń opisanych dalej wypadłaby nieco niżej.
Wykres sugeruje, że sporo zaczęło się dziać w spółce już przed wakacjami. Faktycznie, w akcjonariacie na początku czerwca ujawnił się Paweł Kiciński, który z pakietem 50,78 proc. akcji został największym akcjonariuszem Elektromontu, zastępując na tym miejscu Tadeusza Mazura – współzałożyciela spółki i niedawnego prezesa rady nadzorczej, który zbył swoje akcje.
Nowy akcjonariusz kontrolujący spółkę to postać znana na giełdowym podwórku, ponieważ to były prezes Labocanny, a obecnie przewodniczącego jej Rady Nadzorczej. Labocanna to firma z NewConnect, działająca w branży konopnej. W 2020 roku była spółką, która zapewniła najwyższą stopę zwrotu na obu rynkach, w wysokości 13 500 proc.
Z kolei na przełomie 2021 r. i 2022 r. Kiciński zaangażował
się w przejęcie spółki Yolo i zmianę profilu jej działalności na związaną z branżą
elektromobilną. Rozbudziło to nadzieję inwestorów, a akcje spółki rosły o
kilkaset procent. Po czasie, przewijał
się wątek upadłości, która jednak nie nastąpiła, wraz z
cofnięciem odpowiednich wniosków. Jednak kurs Yolo oddał z nawiązką całość wzrostów z przełomu roku i jest obecnie notowany w okolicach historycznych minimów, osiągniętych pod koniec kwietnia bieżącego roku.
Teraz, w przypadku spółki Elektromont nowi akcjonariusze,
również zaczęli od przeglądu profilu działalności i 30 sierpnia ogłoszono, że
spółka planuje rozwój w obszarze energii konwencjonalnej i OZE. W pierwszej
fazie ma postawić na handel tradycyjnymi źródłami energii, które zamierza
pozyskiwać od krajowych i zagranicznych producentów. Jak sama wskazała,
za tradycyjne źródła uważa np. węgiel kamienny, tak poszukiwany teraz przez
wszystkich przygotowujących się do sezonu grzewczego. Informacja o nowej
strategii została ogłoszono po sesji, ale dnia następnego pojawił się kolejny
komunikat, który zmroził akcjonariuszy.
Po południu 31 sierpnia okazało się, że jej zarząd jeszcze dnia poprzedniego, czyli 30 sierpnia, kiedy ogłaszano
energetyczną strategię na najbliższe lata, złożył
w sądzie wniosek o upadłość.
Akcje tego samego dnia spadły o 56,2 proc., chociaż gdyby
wziąć pod uwagę sesyjne maksimum, kiedy akcje jeszcze rosły na wieść o planach wejścia
w handel węglem, to spadek przekroczył 60 proc. jednego dnia, przy obrotach sięgających
670 tys. zł i przy wymianie 212 153 akcji.
By lepiej zobrazować skalę handlu na akcjach 31 sierpnia
warto podać, że od początku roku do końca maja (przed rozpoczęciem zmian w
akcjonariacie) właściciela zmieniło w sumie 231 404 akcji za ok. 232 tys.
zł. Później od 1 czerwca do 30 sierpnia handlowano na ponad 1,63 mln sztuk
akcji, za ok. 5,15 mln zł. W tym czasie akcje Elektromontu podrożały z poziomu
ok.1 zł do 6 zł płaconych za jeden walor 30 sierpnia, co przekłada się na
ponad 500-proc. maksymalną stopę zwrotu.
To nie był jednak koniec raportów spółki, bo nastał dzień trzeci,
czyli 1 września. Tego dnia spółka ogłosiła, że jej rada
nadzorcza odwołała prezesa zarządu, który był odpowiedzialny za złożenie
upadłościowego wniosku. Delegowano do pełnienia obowiązków prezesa, przewodniczącego
rady nadzorczej, zapewniono finansowanie spółce, zawierając
umowę pożyczki do 1 mln zł z głównym akcjonariuszem, czyli Pawłem Kicińskim,
oraz co najważniejsze, cofnięto
wniosek o ogłoszenie upadłości.
Sam Kiciński wydał oświadczenie, w którym stwierdza, że sytuacja
spółki nie kwalifikuje się, by wnosić o jej upadłość, a czynności poprzedniego prezesa,
który podjął ku temu kroki, nazwał działaniami na szkodę spółki. Oczekuje też wyjaśnień
zaistniałej sytuacji i przekazania informacji na ten temat w raportach
bieżących spółki.
Coraz ciekawiej w Elektromoncie. Nowy obszar działaności/ wniosek o upadłość/ zapowiedź działań prawnych przez głównego akcjonariusza https://t.co/byZrrxxmfm pic.twitter.com/NbKokZULIf
— Grzegorz Suteniec (@GSuteniec) August 31, 2022
Z uwagą będziemy śledzić dalsze losy transformacji działalności
Elektomontu w kierunku rynku obrotu źródłami energii, zresztą podobnie jak śledzimy
elektromobilny rozwój działalności spółki Yolo. Na pewno jej przykład to jeden z tych, kiedy po dynamicznych ruchach
kursu do góry o kilkaset procent, następuje jeszcze bardziej dynamiczna wyprzedaż
i gwałtowny spadek notowań. W czasie piątkowej sesji kurs po godz. 12.00 notował ok 20-proc. przecenę, a od szczytu, kiedy jeszcze część inwestorów kupowała
akcje po 6 zł za sztukę przecena sięga 66 proc. osiągnięte w zaledwie 3 dni. Wzrost
z obecnych poziomów cenowych do szczytu, zajął blisko 3 miesiące.
Michał Kubicki
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS