Ciekawy tego, czy mieszkańcy Przemyśla pamiętają pierwsze „Wincentiady”, zapytałem o to kilka osób.
Mężczyzna około sześćdziesiątki:
– Pierwszej „Wincentiady” nie pamiętam, ale jedną to zapamiętałem. To było w dziewięćdziesiątym ósmym roku. Wtedy Jerzy „Juras” Gruszczyński grał na zamku skomponowaną przez siebie elektroniczną „Suitę Ekologiczną”. Akurat to zapamiętałem, bo sam gram na elektronicznych organach. Natomiast pewna emerytka zapamiętała gigantyczny tort przygotowany specjalnie na „Wincentiadę”, który ważył ponad osiemset kilo i upieczony był przez pana Górskiego z Gryfina. O początki takiej formy święta zagadnąłem też Renatę Nowakowską, dyrektor Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki „Zamek”.
– To było dwadzieścia osiem lat temu. Delegacja z urzędu miasta została zaproszona do Paderborn, na Dni Patrona Miasta, czyli „Święto Liboriusza”. Zobaczyliśmy tam, że (…)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS