A A+ A++

Odkąd ludzie zaczęli się ze sobą porozumiewać – a od tego momentu już dość sporo czasu – to wymieniali argumenty na różne sposoby. Ktoś jednak kiedyś musiał wpaść na taki dziwny pomysł, że gdy skończyły mu się argumenty, by wchodzić na temat w ogóle niezwiązany z dotychczasową rozmową, najlepiej jeszcze w jakiś sposób podgryzający drugiego rozmówcę – jakby niby w ten sposób miało to załatwić temat poprzez wywrócenie stolika i rzucenie “a-ha, mam cię!”. Jest to, co ciekawe, zwyczaj bardzo często praktykowany w naszym kraju – gdy się kończą argumenty, to nagle w świetle reflektorów wchodzi nic nie wnoszący do dyskusji tryb “a za moich poprzedników to…!” Dziś dostąpiłem zaszczytu takiego właśnie odbicia piłeczki w moją stronę. Ale czy to problem? Dla mnie? Skądże znowu.

To jest właśnie ten moment “a-ha, tu cię mam! Twoje argumenty są błędne, bo pewnie nie masz konsoli i boli cię, że nie dostąpisz zaszczytu poznania boskiej wręcz historii!”.

No cóż. Biorę się za obie tezy z uśmiechem – i jedziemy, by dać się ponieść tej cudnej dziewce, której na imię Przygoda!

Co więc można robić, jeśli jest się posiadaczem PlayStation?

Przede wszystkim, wracając do domu po ciężkim dniu pracy można wykorzystać fakt, iż najnowsza zabawka Sony może zostać ustawiona w pionie, jak również i  w pozycji leżącej. Pierwsza to rewizja legendarnej już piątki, która waży coś ponad 3 kilogramy i jest w stanie dźwignąć niejeden ciężar. Nie wierzycie? To uwierzcie, bo konsola idealnie sprawdza się jako podnóżek na zmęczone (i opuchnięte w przypadku upałów lub problemów z krążeniem) nogi.

Mimo wszystko jednak nie jest to zastosowanie zgodne z przeznaczeniem i gwarancja tego nie obejmuje, natomiast aerodynamiczny biały plastik może trochę skrzeczeć, jeśli waga użytkownika przekracza 90 kilogramów. W taki sposób należy więc skorzystać tylko wtedy, gdy jest się Kapitanem Ameryką sprzed podania mu serum.

No ale wystarczy tego leżenia, mamy już co prawda bliżej końca tygodnia, ale wciąż jesteśmy w trakcie dni roboczych! Jak wielokrotnie kilka lat temu powtarzała Polakom pewna reklama, wiele rzeczy lepiej prezentuje się w pionie i taki też zwyczaj praktykuję w swoim domu (z konsolą też) – więc PlayStation wróciło do swojego naturalnego środowiska obok telewizora.

Wielki to sprzęt. W sumie gdybym miał nadal XSX, mógłbym powiedzieć, że Dwie Wieże mam już w domu… no ale nastąpiła wymianka, więc posiadanie XSX oznaczałoby utratę PS5, a szkoda mi zgromadzonej za czasów czwórki biblioteki. Poza tym, jakby się nad tym zastanowić, to nawet z jedną tylko stojącą konsolą bywają okresy, gdy twierdzenie o Dwóch Wieżach jest prawdziwe.

Konsolę można też odpowiednio udekorować. Wśród starszych osób popularne jest nakrycie niedużą serwetką, tak jak telewizory za PRL. Znacie to, bo metoda ta została rozpropagowana przez niejeden w Polsce mem. Ja co prawda takiej serweteczki nie posiadam w domu, więc posłużyłem się kartką A4. Też biała i przynajmniej nie będzie odstawać od samej konsoli.

I to z pozdrowieniami do autora komentarza przywołanego na samym początku tego wpisu, jak również dla wszystkich użytkowników PPE! Jestem tu ponad rok i poznałem wielu naprawdę fajnych ludzi. Na przykład BAMBUS-a72, którego nie mogę oznaczyć w treści wpisu (dziwne), a z którym prowadziłem wielokrotnie ożywione dyskusje na temat najnowszego wydania The Last of Us… i chociaż mogły czasem osiągnąć temperaturę wrzenia, to jednak nie zarzucał mi kantów. Poza tym zdarza się nam żartować, a plus na jego profilu ode mnie wciąż jest i jakoś nie widzę powodu, żeby ten fakt zmieniać. Pozdrawiam przy okazji.

Ale dobra, bo konsola czeka na kolejne zastosowania! Co więc jeszcze można zrobić? Otóż zdaniem internetowych krzykaczy i poszukujących atencji YouTuberów od siedmiu boleści, pierwsza rewizja posiadała zmniejszony radiator. W związku z tym dokonano zaawansowanego eksperymentu poprzez pomiar wydmuchiwanego przez urządzenie powietrza (bez badania temperatury podzespołów. Badanie temperatury podzespołów? W żadnym wypadku. A komu to potrzebne? No właśnie? Dlaczego?).

Wykonajmy więc skuteczniejszy eksperyment i wykorzystajmy naszą konsolę, by sprawdzić, jak to jest z tą temperaturą! Możemy ją bowiem wykorzystać do rozmrożenia mięsa, które miało zostać wystawione z zamrażalnika przed wyjściem do pracy, ale trochę się tak jakby o tym zapomniało, więc teraz słucha się nad głową marudzenia, że filet jest twardy jak kamień.

Odpaliłem więc konsolę, żeby trochę pochodziła. W celu udobruchania drugiej połówki, złej na moją dziurawą pamięć dotyczącą fileta, zaproponowałem odpalić FIFĘ. Ja w nią jestem słaby, ona nie lepsza, a żeby było fair – oboje zagraliśmy reprezentacją Polski. Dzięki temu sytuacja była, powiedzmy, mniej więcej wyrównana jeśli chodzi o drużyny. Poza tym, niezależnie od wyniku meczu, wygrałaby Polska – a to najważniejsze!

Niestety jednak w trakcie grania zapomniało mi się trochę, czemu właściwie to robimy, więc niechcący w mojej głowie objawiła się myśl “Jeszcze Polska nie zginęła!”…

…więc mecz skończył się 2:0. Może i dla Polski, ale też i dla mnie. Nie dość więc, że nie poprawiłem humoru lubej – bo okazało się, że jednak grzanie się konsoli to teza bez pokrycia, kurczak nie rozmroził się ani trochę – to jeszcze przegrała. Stwierdziła, że pobuja się trochę w nowym Pajączku, a ja mam coś wymyśleć. Kurczę, nie tak miało być!

Kurczak nadal z lodu, żona obrażona, obiadu domowego nie będzie. Cholera, chyba jednak trzeba będzie coś zamówić. Przeprosiłem w miarę ładnie. Dobra, musi wystarczyć jakieś sushi, butelka wina… i coś fajnego na wieczór, co można by obejrzeć albo się rozerwać.

I tak się składa, że znam coś, co się będzie nadawać idealnie, a co obojgu nam się podoba!

Raz, że płytkę można było dostać tanio już od kilku lat, a w razie czego – dostępna jest tez w abonamencie

 w wersji cyfrowej. Prawdziwie dobra opowieść nie nudzi się nigdy. Historia to była bardzo dobra, a przede wszystkim godna wielu tytułów gry roku, jakie dostała. Mówienie, że dopiero jakieś jej ulepszenie graficzne wywoła więcej emocji robi krzywdę pierwotnemu wydaniu, które robiło tak ogromne wrażenie i które wciąż wygląda świetnie.

Można by co prawda na premierę kupić to nowe wydanie, ale ani ja, ani luba nie jesteśmy aż tak małostkowi, żeby to grafika była dla nas najważniejsza. No i znamy tę historię, więc sensu w takim wydatku nie ma nawet najmniejszego… i dobrze. Będzie na sushi i na inne wydatki.

Ach, jak dobrze mieć tę konsolę, nawet jeśli nie korzysta się z niej za często. Zawsze jednak w razie potrzeby można z niego skorzystać, bo nigdy nie wiadomo, do czego będzie potrzebna. No, może nie do rozmrażania jedzenia. (Jutro rano już będę pamiętał…)

To tyle, moi drodzy, tej przedziwnej przygody. Dzień ma się ku końcowi, a ja muszę się zmywać – wiadomo, są plany. Wszystkich serdecznie pozdrawiam i miłego wieczoru życzę, a osobom które jako argument stosują rzucanie podejrzeń o kant, pokazuję gest który – jak mawiała pewna miejska legenda – pokazali angielscy łucznicy Francuzom podczas bitwy pod Azincourt, żeby im pokazać, że mają jeszcze czym strzelać. (Wiem że to niemożliwe, bo do tego były wtedy potrzebne trzy palce a nie dwa – ale liczy się sam przekaz).

Pod mieszkaniem jest kwiaciarnia czynna do 19, iść i kupić jakiś kwiatek jeszcze?

Kwiatek? Co ty masz, pięć lat?

26%

Pokaż wyniki
Głosów: 26

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNASZ WYWIAD. Waszczykowski punktuje opozycję ws. reparacji!
Następny artykułNasze Miasto: W częstochowskich szkołach zabrzmiał pierwszy dzwonek. Zobaczcie, jak rozpoczął się nowy rok w Zespole Szkół Ekonomicznych