A A+ A++

Cały rok zajęło mi opracowanie szczegółowej koncepcji i prototypu. Gdyby państwowa machina legislacyjna funkcjonowała sprawniej, przypuszczam, że mój pomysł miałby o wiele mniejsze szanse na sukces. Dostrzegłem jednak, że właściwie wszyscy, którzy musieli stosować przepisy, mieli problem, by wyszukać ich aktualnie obowiązujący kształt z uwzględnieniem zmian opublikowanych niekiedy w kilkudziesięciu różnych Dziennikach Ustaw. Ja gromadziłem je w jednym miejscu. Wycinałem fragmenty noweli, które zmieniały przepis główny, i podklejałem w odpowiednie miejsce do zmienionego aktu. Można powiedzieć, że ręcznie tworzyłem teksty ujednolicone ustaw i rozporządzeń. W ten sposób przygotowałem swój pierwszy produkt. Nie miałem wtedy żadnych doświadczeń wydawniczych.

Wszystko zaczęło się 35 lat temu, czyli w 1987 roku. Od dwóch znajomych pożyczyłem po 50 tys. zł. Wtedy średnia miesięczna pensja wynosiła około 30 tys. Zrobiłem matrycę i w małej drukarni wydrukowano mi pierwszy tysiąc egzemplarzy zbiorów prawa. Pomagał mi starszy kolega – również zatrudniony w fabryce Polmo. Wydrukowane kartki były marnej jakości, ale wtedy nie miało to żadnego znaczenia. Zbiór przepisów w specjalnym segregatorze składał się z 200 takich kartek. Moje dzieci pomagały je segregować i kompletować w całość. Wielkim dziurkaczem trzeba było jeszcze zrobić otworki i komplet wpiąć do segregatorów. Dziurkowanie powodowało spory hałas. Już następnego dnia przyszedł z pretensjami sąsiad z dołu. Poskarżył się, że nie może wytrzymać odgłosów dziurkacza. Przeprosiłem i obiecałem, że to się nie powtórzy. W ciągu kilku dni przeniosłem się do piwnicy bloku, w którym mieszkałem. Tam hałas dziurkowania „Prawa Rzemieślnika” nikomu już nie przeszkadzał. Przez jakiś czas proces był nawet zmechanizowany. Obok mieszkał bowiem kaletnik, który także w piwnicy prowadził swój zakład. Miał wielką prasę i specjalne narzędzie do wykonywania otworów. Ułatwiało nam to bardzo całą pracę. Dziś z sentymentem wspominam te chałupnicze, a właściwie piwniczne, początki mojej firmy.

Dokładnie 1 września 1987 r. rozpocząłem sprzedaż detaliczną. W samych Łomiankach w pierwszym miesiącu sprzedałem ponad sto egzemplarzy „Prawa Rzemieślnika”. A wówczas działało tam już około tysiąca rzemieślników. Napawało mnie to optymizmem. Cena jednego egzemplarza była bardzo wysoka – 5 tys. ówczesnych złotych. Według dzisiejszej wartości było to około 500 zł! Drogo – a jednak kupowali. Segregatory z „Prawe … czytaj dalej
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułReparacje od Niemiec dzielą Polaków. PiS podnosząc temat, mówi do swoich wyborców [SONDAŻ]
Następny artykułSamochód wyposażył w „koguty” teraz czekają go konsekwencje