A A+ A++
Nowy rok szkolny w cieniu sporu nauczycieli z rządem. Czy będzie strajk?
fot. Andrzej Hulimka / / FORUM

Wraz z nowym rokiem szkolnym, w polskich szkołach rozpoczną się akcje protestacyjne. Przedstawiciele nauczycieli stawiają sprawę jasno – walczą o 20 proc. podwyżek dla wszystkich pedagogów od września br. W ministerstwie uważa się, że dotychczasowe zmiany – 20 proc. dla nauczycieli dopiero wchodzących do zawodu – oraz proponowane podwyżki – 9 proc. dla wszystkich od stycznia 2023 r. – to sprawiedliwe rozwiązania i nie widzą powodów do protestów.

Nowy rok szkolny, stare problemy do rozwiązania. W obliczu rosnącej od blisko roku inflacji w Polsce (w szacunkowym odczycie za sierpień GUS wskazał wzrost cen o 16,1 proc. w relacji rocznej) nauczyciele oraz reprezentujące ich związki zawodowe coraz głośniej domagają się wzrostu wynagrodzeń pedagogów.

– Domagamy się 20. procentowych podwyżek dla wszystkich nauczycieli od września tego roku. Zmiany w Karcie, które wchodzą w życie od nowego roku szkolnego, nauczyciele oceniają negatywnie. Nie zwiększą one atrakcyjności zawodu i nie przyciągną nowych osób do pracy w szkołach – tak w skrócie w rozmowie z Bankier.pl przedstawiła obecną sytuację Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego.

W związku z postulatami, od 1 września br. w polskich szkołach rozpoczną się akcje protestacyjne. Będą one polegać na przeprowadzeniu ogólnopolskiej akcji informacyjnej, przedstawiającej stanowisko nauczycieli i przybliżające problemy, z którymi muszą się mierzyć. A te nie dotyczą jedynie finansów i niskich zarobków.

– Nie widzimy powodu do akcji protestacyjnej zapowiadanej przez ZNP, minister edukacji i nauki zgłosił propozycję wzrostu pensji nauczycieli – odpowiedziało biuro prasowe Ministerstwa Edukacji i Nauki na przesłane przez redakcję Bankier.pl pytania.

Przedstawiciele ministerstwa wskazują, że podwyżki zostały przyznane. Chodzi m.in. o podwyżki z kwietnia br., które podniosły średnie uposażenie nauczyciela (średnią wyliczyło ministerstwo) o 4,4 proc. Natomiast od nowego roku szkolnego zmieni się również wynagrodzenie zasadnicze nauczycielom zaczynającym dopiero swoją pracę, dla których pensum wzrosło o ok. 20 proc. Dla pozostałych nauczycieli, którzy zdaniem ZNP stanowią 80 proc. kadry pedagogów w Polsce, MEiN przygotowało propozycję wzrostu wynagrodzeń od stycznia 2023 r. o 9 proc. To jednak nie spotkało się z aprobatą strony społecznej.

Pieniądze kością niezgody

Na ostateczne wynagrodzenie nauczycieli wpływ na kilka czynników. W skład nich wchodzi pensum – podstawa regulowana w Karcie Nauczyciela, w przypadku pełnego etatu jest to 18 godzin lekcyjnych w tygodniu, oraz liczne dodatki. Z wyliczeń przedstawionych przez MEiN wynika, że średnie wynagrodzenie nauczycieli od 1 września 2022 r. będzie wyglądać następująco dla poszczególnych stopni awansu:

  • nauczyciela początkującego – 4 432,15 zł brutto,
  • nauczyciela mianowanego – 5 318,58 zł brutto,
  • nauczyciela dyplomowanego – 6 795,97 zł brutto.

Nieco inną, choć podobną kalkulację przedstawiła w rozmowie z Bankier.pl Dagmara Rucińska z Niezależnego Związku Zawodowego Oświata Polska. Wyliczenia te jednak opierają się o cztery stopnie awansu, które obowiązywały jeszcze w ubiegłym roku szkolnym, a zostały zastąpione nowymi wraz z nowelizacją Karty Nauczyciela w połowie lipca br., i przed podwyżkami dla początkujących nauczycieli.

  • nauczyciel stażysta – średnie wynagrodzenie: 3 693,46 zł brutto; minimalne wynagrodzenie zasadnicze: 2 949 zł brutto, 2 397,56 zł netto,
  • nauczyciel kontraktowy – średnie wynagrodzenie: 4 099,74 zł brutto; minimalne wynagrodzenie zasadnicze: 3 034 zł brutto, 2 466,67 zł netto,
  • nauczyciel mianowany – średnie wynagrodzenie: 5 318,58 zł brutto, minimalne wynagrodzenie zasadnicze: 3 445 zł brutto, 2 800,81 zł netto,
  • nauczyciel dyplomowany – średnie wynagrodzenie: 6 795,97 zł brutto, minimalne wynagrodzenie zasadnicze: 4 046 zł brutto, 3 289,43 zł netto.

Na średnie wynagrodzenie wpływa kilka składników, m.in. pensum; dodatki za wysługę lat, motywacyjny, funkcyjny oraz za warunki pracy; nagrody i inne świadczenia wynikające ze stosunku pracy, z wyłączeniem świadczeń z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych i dodatków socjalnych. Jak podkreśla Dagmara Rucińska, te czynniki rzadko kiedy wszystkie się ze sobą łączą.

– Prawda jest taka, że większość nauczycieli otrzymuje wynagrodzenie minimalne, a tylko tam, gdzie samorządy czy gminy są bogatsze, to można liczyć na zwiększenie pensji minimalnej. Jednocześnie nie ma możliwości, aby jeden nauczyciel uzyskiwał jednocześnie wszystkie te składniki. Musiałby być w tym samym czasie dyrektorem, pracować w godzinach ponadwymiarowych oraz otrzymać nagrodę jubileuszową i odprawę emerytalną. Posługiwanie się przez ministerstwo w przestrzeni debaty publicznej kwotą średnich wynagrodzeń to w naszej ocenie fałszowanie rzeczywistego stanu rzeczy i budowanie nieprawdziwego obrazu roszczeniowych nauczycieli, którzy zarabiają bajońskie sumy – tłumaczy przedstawicielka NZZ Oświata Polska.

Jednocześnie Dagmara Rucińska wymienia przykłady członków związku: nauczyciel kontraktowy pracujący na pełen etat, z dodatkiem za wysługę lat 6 proc., bez wychowawstwa – wynagrodzenie 2089 zł netto. Nauczyciel mianowany, pełen etat, wysługa lat 16 proc., wychowawstwo oraz dodatek wiejski (w sumie 500 zł netto – red.) – wynagrodzenie 3300 zł netto. Nauczyciel mianowany, 16/18 etatu, wysługa lat 7 proc., opiekun stażu 5 proc. – wynagrodzenie po ośmiu latach pracy to 2850,20 zł netto. Wszystkie te przykłady pochodzą z roku szkolnego 2021/22.

– Powielane są hasła, że nauczycielom jest ciągle mało, że dostajemy podwyżki. Dopiero co w kwietniu przyznano nam jedną. Tylko to było 4,4 procent, a na “Polskim ładzie” wcześniej straciłam blisko 6 procent. Choć mogę wśród koleżanek i kolegów uchodzić za szczęściarę, bo łącznie od września ubiegłego roku zarabiam więcej o 60 złotych – podsumowuje w rozmowie z Bankier.pl pani Patrycja, nauczycielka z 34. letnim stażem.

Problemy się piętrzą

Związkowcy podnoszą również kwestie braków kadrowych. W opinii NZZ Oświata Polska deficyt nauczycieli jest problemem ogólnopolskim. Natomiast ZNP wskazuje, że z roku na rok liczba wakatów się zwiększa. W połowie sierpnia na stronach 15. kuratorów oświaty widniało ponad 18,5 tys. ogłoszeń o pracę, co jest wynikiem wyższym niż w analogicznym okresie w 2021 r.

– W szkołach i placówkach co roku występuje naturalny ruch kadrowy. W ostatnich latach liczba nauczycieli, którzy rozwiązali stosunek pracy jest na podobnym poziomie, to ok. 30 tys. etatów. Liczba nauczycieli ogółem w systemie oświaty w osobach i etatach jest stabilna i utrzymuje się na tym samym poziomie. Ponadto w bazach ofert znajdują się również ogłoszenia szkół niepublicznych. W ostatnich dniach mieliśmy ok. 17 tys. ogłoszeń, z czego 6 tys. to były o zatrudnienie na 18 godzin i więcej – czyli etat – wyjaśnia biuro prasowe MEiN.

Trudności w zapełnieniu wolnych miejsc pracy widoczne są jednak od środka. W opinii pani Darii, dyrektorki szkoły podstawowej, mieszczącej się w jednym z miast wojewódzkich, największy problem z zatrudnieniem dotyczy nauczycieli przedmiotów ścisłych.

– W naszym mieście brakuje geografów, fizyków, matematyków, chemików, biologów. Trudno osoby o takim kierunkowym wykształceniu przekonać do pracy w szkołach, ponieważ sektorze prywatnym dostaną pensje trzy razy większe – wyjaśnia dyrektorka szkoły.

Podobnie sprawę przedstawiają związkowcy z NZZ Oświata Polska, którzy do tego grona dołączają również nauczycieli zawodowych.

– Przedmiotów zawodowych uczą głównie emeryci, bo młodzi fachowcy wybierają o wiele lepiej płatną pracę poza szkołą – wyjaśnia Dagmara Rucińska.

Jednak wyzwania kadrowe czy pieniądze, to nie jedyne trudności, które obciążają w codziennej pracy pedagogów. Do nich dochodzą również problemy cywilizacyjne.

– Wzrost wynagrodzeń to jedno, ale za mało mówi się o prawdziwych problemach w szkołach, a do tych na pewno zalicza się obciążenie emocjonalne wśród uczniów. W mojej szkole uczy się 400 dzieci, z czego 90 z nich ma zaświadczenie z poradni psychologicznej i uczęszcza na specjalne zajęcia, które mają im pomóc. Jest jeszcze kwestia przepełnionych klasach. Zarówno w przedszkolu, gdzie limit wynosi 28. dzieci, którymi zajmuje się jedna opiekunka, tak jak i w klasach szkół podstawowych. Do górnych limitów klas dochodzą uczniowie z Ukrainy, którzy też potrzebują większej uwagi, ponieważ odnalezienie się w polskiej szkole jest dla nich trudne – wyjaśnia pani Patrycja.

„Dotrwać do końca”

– Nasza praca nie kończy się wraz z wyjściem ze szkoły. Musimy ciągle się rozwijać, podnosić swoje kompetencje i nadążać za trendami wśród młodzieży, żeby łatwiej do nich dotrzeć. Poza godzinami spędzonymi przy tablicy nauczyciele mają wiele innych obowiązków. Tak naprawdę myślami nieustannie jesteśmy w pracy. W zamian dostajemy ciągle nowe obowiązki, jak chociażby teraz dodatkową godzinę do pensum w tygodniu dyspozycyjności dla rodziców. A to nie wiąże się ze wzrostem wynagrodzenia – wyjaśnia pani Daria, po czym dodaje – Należy odczarować mit pracy nauczyciela. Wakacje mają dzieci. Nauczyciele wbrew temu co myślą niektórzy nie wypoczywają dwa miesiące. Po zakończonym roku szkolnym należy uzupełnić dokumentację, wpisać wyniki egzaminów. Przed wrześniem jest wiele pracy związanej z przygotowaniem szkoły na powrót uczniów. W praktyce te “wakacje” oznaczają tyle, że nauczyciele muszą w tym czasie wykorzystać swoje dwutygodniowe urlopy. Żaden inny zawód nie ma z góry narzuconego okresu, kiedy musi skorzystać z długiego wypoczynku.

Związki zawodowe wskazują, że w pierwszej kolejności odbywać się będą akcje protestacyjne. Do strajku więc jest jeszcze daleka droga. Choć frustracja wśród nauczycieli wzrasta, nie wszyscy będą strajkować.

– Moje nastawienie jest takie – dotrwać do końca. Muszę dopracować do 60. lat. Jestem już w takim wieku, że trudno byłoby mi zmienić pracę. Po ostatnim strajku wypisałam się ze związku. Chciałam coś wywalczyć, dla siebie, ale też dla młodszych ode mnie nauczycieli, ponieważ mi pozostało pięć lat do emerytury. Nie chciałam siedzieć przez miesiąc i pić kawkę, bo nie o to chodziło. A zamian straciłam miesięczną pensję. Byliśmy w szkole, zapewnialiśmy opiekę nad dziećmi, ale nie byliśmy dyspozycyjni do podjęcia pracy. Z ZNP płynęły informacje, że będzie jakaś rekompensata, ale nie mówiono o tym głośno. Byłam w takiej rozterce po tym miesiącu, że już dzień po zakończeniu strajku złożyłam rezygnację z członkostwa – tłumaczy pani Patrycja.

Strajk w kwietniu 2019 r. trwał blisko miesiąc, lecz nie przyniósł całkowitego zwycięstwa nauczycieli. Pedagodzy, którzy wzięli w nim udział, musieli liczyć się z konsekwencjami, jak chociażby brak wynagrodzenia za ten czas. Magdalena Kaszulanis wskazuje, że w czasie strajku wiele samorządowców złożyło deklaracje, że nie potrącą pensji nauczycielom. Jednak tak się nie stało, a związek zawodowy uruchomił zapomogę dla osób w najtrudniejszych sytuacjach oraz zbiórkę pieniędzy na wsparcie strajkujących nauczycieli.

– Popieram postulaty związkowców. Choć na razie mamy pogotowie protestacyjne, więc do strajku jeszcze daleka droga. Ale jak miałby się odbyć, to do niego nie przystąpię. Z prostego powodu – po prostu mnie na to nie stać – podsumowuje nauczycielka z 34. letnim stażem.

Czarnek: we wrześniu żadnego strajku nie będzie, idziemy do szkoły i uczymy się

We wrześniu żadnego strajku nie będzie, idziemy do szkoły i uczymy się – zapewnił w czwartek w Polskim Radiu 24 minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Dodał, że zapowiadana przez ZNP akcja protestacyjna będzie miała charakter informacyjny.

Czarnek zapewnił, że zapowiadana przez związki zawodowe na wrzesień nauczycieli akcja protestacyjna ma mieć charakter informacyjny. “Żadnego strajku nie ma, idziemy do szkoły i uczymy się” – mówił.

Zdaniem Czarnka akcja ZNP ma charakter polityczny. “Przytłaczająca większość nauczycieli dziś myśli o tym, jak dobrze rozpocząć rok szkolny, spotkać się z uczniami, iść w ten nowy rok i rozpocząć naukę” – stwierdził.

Zapytany o doniesienia “Gazety Wyborczej”, że brakuje nauczycieli, Czarnek zaznaczył, że ten dziennik pisze teksty w podobnym tonie co roku we wrześniu od kilku lat. “Ciągle to samo, kopiuj, wklej, tak że nie ma o czym mówić” – ocenił.

Poinformował, że w tej chwili pracuje ok. 700 tys. nauczycieli, więc jeśli wakatów jest 6 tys., to jest to poniżej 1 proc. wszystkich nauczycieli.

“W wielu szkołach leżą podania od nauczycieli o przyjęcie do pracy i nie ma dla nich miejsc (…). Takie ruchy kadrowe są w każdym zakładzie pracy i takie ruchy kadrowe w oświacie zawsze na przełomie wakacji i nowego roku szkolnego występowały i występują” – podkreślił.

Minister edukacji i nauki poinformował, że subwencja oświatowa wzrośnie o 11 mld zł, a wzrost średniego wynagrodzenia dla najmniej zarabiających nauczycieli wyniesie 1240 zł brutto miesięcznie, a dla nauczycieli najwięcej zarabiających – 844 zł.

Podkreślił, że podwyżka dla najmniej zarabiających nauczycieli oznacza wzrost wynagrodzenia o 35 proc. “Ja uważam, że nauczyciele powinni zarabiać jeszcze więcej i będę do tego zawsze dążył, tylko trzeba zmienić status zawodowy nauczyciela, bo nauczycieli jest 700 tys. i jest ich więcej o kilkadziesiąt tysięcy niż jeszcze kilka lat temu, a dzieci w szkołach ubyło” – zastrzegł.

Wyjaśnił, w najbliższych 4-5 latach dzieci będzie jeszcze mniej, ponieważ dojedziemy do punktu kulminacyjnego zapaści demograficznej. “Wtedy rzeczywiście będzie problem kadrowy, tylko w drugą stronę” – ocenił.

W ubiegłym tygodniu we wtorek w MEiN odbyło się spotkanie kierownictwa resortu z przedstawicielami związków zawodowych i organizacji samorządowych poświęcone przygotowaniom do nowego roku szkolnego 2022/2023 i wynagrodzeniom nauczycieli. Ze strony kierownictwa MEiN padła propozycja podniesienia od 1 stycznia 2023 r. o 9 proc. określonej w ustawie budżetowej kwoty bazowej dla nauczycieli. Po spotkaniu związkowcy powiedzieli dziennikarzom, że są rozczarowani tą propozycją.

W środę prezydium Zarządu Głównego ZNP podjęło uchwałę, w której postanowiło ogłosić pogotowie protestacyjne we wszystkich ogniwach związku, m.in. przez oflagowanie i oplakatowanie placówek, a także zorganizować i przeprowadzić ogólnopolską akcję informacyjną o narastających problemach systemu edukacji.

“Nauczyciele dopiero 1 września wracają do szkół, do placówek. Będziemy prowadzić ankiety i wywiady na jakie akcje (protestacyjne – PAP) stać nauczycieli. Myślę, że w ciągu miesiąca jesteśmy w stanie bardzo realistycznie powiedzieć czy polscy nauczyciele są w stanie jeszcze raz podjąć radyklaną akcję” – powiedział we wtorek przewodniczący SKOiW NSZZ “Solidarność” Ryszard Proksa.(PAP)

Autor: Iwona Żurek

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułReparacje od Niemiec dzielą Polaków. PiS podnosząc temat, mówi do swoich wyborców [SONDAŻ]
Następny artykułSamochód wyposażył w „koguty” teraz czekają go konsekwencje