Tak się złożyło, że w ostatnich tygodniach było w Dębicy głośno o placach zabaw. Przyjrzyjmy się trzem historiom i wnioskom, jakie ze sobą niosą.
Jednym z najbardziej uczęszczanych dębickich placów zabaw jest ten w zrewitalizowanym parku, którego patronem jest Włodzimierz Skarbek-Borowski. Przy intensywnym użytkowaniu plac zaczął się siłą rzeczy psuć – pojawiły się ubytki w nawierzchni, wypłukało podłoże w niektórych miejscach, coś podziało się z tyrolką czy hamakami. I to był stan wiadomy jeszcze przed wakacjami, kiedy to miejsce jest szczególnie oblegane. Interweniowałem w tej sprawie, wykonawca miał dokonać napraw na gwarancji, ale to wszystko trwało i wakacje zdążyły minąć. Burmistrz wręcz mówił, że dedykuje ten park mieszkańcom. Tylko słabo dba o ten “dar dla ludu”, bo ewentualne defekty zgłasza się do gwarancji odpowiednio wcześnie przed okresem intensywnego użytkowania. Jak to celnie określono w jednym z komentarzy redakcji OL – tam potrzebna jest ręka gospodarza.
Druga historia to uzupełnienie urządzeń na istniejącym od lat placu zabaw na os. Pana Tadeusza na terenie spółdzielni mieszkaniowej. Uzupełnienie oczywiście potrzebne, o co sam wcześniej wnioskowałem. W czym więc rzecz? Jeśli przypomną sobie Państwo “otwarcie” placu zabaw to w zasadzie można pomyśleć, że Bareja nakręcił kolejny hit. Przecinanie wstęgi, mniej lub bardziej VIPy (jeden – ten mniej VIP – zapewne odezwie się nie pod nazwiskiem w komentarzach, z czego jest znany także na portalach społecznościowych), media, impreza – w zasadzie brakowało tylko orkiestry dętej. I to nie do nowego placu zabaw ta groteskowa pompa a do kilku nowych urządzeń dostawionych dzięki środkom miasta i spółdzielni.
Warto tu przypomnieć, że gdy w 2019 r. powstał całkiem nowy plac zabaw nieopodal, bo przy ul. Wielopolskiej 42, to żadnego otwarcia nie zorganizowano – po prostu plac oddano do użytkowania. A część osób tnących niedawno wstęgę wówczas kwestionowała realizację zadań razem ze spółdzielnią mieszkaniową na jej terenie.
Trzecia odsłona – plac zabaw przy przedszkolu nr 1. Już kilka lat temu w złym stanie, bo pamiętam jak na początku tej kadencji problem zgłaszali mieszkańcy mający tam dzieci. Jeszcze przed pandemią rodzice organizowali przedsięwzięcia wspierające zebranie środków na remont placu zabaw, bo w miejskiej kasie hulał jak zwykle wiatr. I dopiero w te wakacje (i tak z opóźnieniem względem zapowiedzi) plac doczekał się generalnego remontu. Część dzieci, których rodzice parę lat temu interweniowali w temacie, pewnie zdążyła opuścić przedszkole nim doszło do remontu. Mimo tak długiego czasu burmistrz nie miał grama wstydu i fakt odnowienia tego miejsca odtrąbiono w miejskich kanałach informacyjnych i obydwu telewizjach realizujących materiały na odpłatne zlecenie ratusza. Miasto po tylu latach wyłożyło na plac 30 tysięcy zł – przy ponad 200-milionowym budżecie. To powinno Państwu zilustrować skalę kolejnej groteski.
To tylko trzy historie. Bo można od ręki przytoczyć kolejne trzy: o stanie ogródka jordanowskiego, długiej realizacji remontu placu przy ul. Cmentarnej czy tłumaczeniach co do przedszkolnego placu zabaw na os. Tuwima.
W każdym z tych przypadków mamy do czynienia z mieszanką (w różnych proporcjach) groteski, hipokryzji, ignorancji i ułomnego zarządzania. Nie wiem jak Państwo, ale ja nie zamierzam akceptować takiego podejścia i uważam, że trzeba to nazywać po imieniu. Bo te historie pokazują jak w małych rzeczach można okazać się… no właśnie. A co dopiero w tematach poważniejszych, większych.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu:
Trzy pouczające historie. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku “zgłoś”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS