A A+ A++

Nie pamiętam, czy przypadkiem już o tym nie pisałam, ale że uaktywnił nam się mający zakusy na wejście do sejmu pan Hołownia, to i warto o tym choćby po raz kolejny napisać. O co chodzi? O referendum w sprawie jednej z najbardziej kontrowersyjnych kwestii, jakie zna współczesny świat, czyli aborcji:

– Chcę zobaczyć i usłyszeć w Polsce nie wolę Jarosława Kaczyńskiego w sprawie tego, co kobiety powinny zrobić ze swoim życiem, tylko chcę zobaczyć i usłyszeć wolę Polaków – powiedział na antenie Polsat News Szymon Hołownia. Mówił, że to musi być siła obywatelska i to obywatele powinni zabierać głos, a nie być zasłaniani przez polityków. – Polityka ma polegać na tym, żebyśmy wreszcie my politycy oddali głos obywatelom – tłumaczył.

Jak można przeczytać w artykule, lewica dostała niemal rozwolnienia ze złości na taką propozycję. Czyżby przeczuwali, że polski naród wciąż jest mocno związany z Kościołem i zagłosowałby zdecydowanie przeciwko liberalizacji prawa (anty)aborcyjnego? A może protestują dla zasady, gdyż w głowie im się nie mieści, jak cywilizowany homo sapiens mógłby sprzeciwiać się tzw. prawom człowieka? Jak widać lewacy wciąż wolą kruszyć kopie z prawicą i są w swoim stanowisku nieprzejednani: wszystko albo nic, zwycięstwo albo (polityczna) śmierć. Światopoglądowy ekstremizm pierwszej klasy.

Ja z kolei marzę, po prostu marzę, proszę państwa, żeby takie sporne kwestie rozstrzygać w ogólnokrajowych referendach. I żeby te referenda coś później znaczyły, przyczyniły się do zmiany (lub zachowania) prawa, a nie, żeby były traktowane jak pierwszy lepszy sondaż, który można skwitować wzruszeniem ramion. Nie dlatego, że moralność podlega głosowaniu, tylko dlatego, żeby raz na dłuższy okres czasu ukrócić społeczne niesnaski i przepychanki w parlamencie. Zbyt długo już politycy zbijali „kapitał” na rozbudzonych nastrojach polskiego narodu. Sensownie ułożone pytania pozwoliłyby rozeznać się w tym, czego naprawdę chce „suweren”. I chociaż zawsze będzie istnieć ktoś niezadowolony z wyniku, to przynajmniej sytuacja w kraju pod tym kątem troszkę się ustabilizuje.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, iż prawo, obyczaje i powszechnie wyznawana moralność to trzy różne rzeczy. Prawo operuje sankcjami, obyczaje – wstydem, moralność – poczuciem winy. Nikt nie zmieni zdania na temat przerywania ciąży tylko dlatego, że znajdzie się ze swoimi poglądami w mniejszości. Nadal będzie istnieć podziemie aborcyjne, podobnie jak ośrodki pomagające kobietom w nieoczekiwanej, trudnej ciąży. Ale też nie o to chodzi, żeby wszyscy myśleli tak samo. Ideałem byłoby połączyć szacunek dla życia nienarodzonych z prawem kobiety do decydowania, jak postąpić z „zawartością” brzucha. Dopóki jednak jest to niemożliwe, dajmy szansę starej ladacznicy – demokracji.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGasly w znakomity sposób uczcił swój 100. wyścig w F1
Następny artykułNowe doniesienia na temat zegarka Apple Watch Pro