Michael O’Leary, prezes irlandzkich tanich linii lotniczych Ryanair, ostrzega, że w ciągu pięciu lat ceny biletów lotniczych będą rosły. – Latanie stało się “zbyt tanie”, aby przynosić zyski – tłumaczy w brytyjskich mediach. Za stan rzeczy obwinia rosnące ceny paliwa, inflację i nowe podatki lotnicze.
– Zrobiło się zbyt tanio. Za każdym razem, gdy lecę do Stansted, zauważam ten absurd. Podróż pociągiem do centrum Londynu jest droższa niż cena biletu lotniczego – mówił Michael O’Leary w wywiadzie dla “Financial Times”.
Nie znaczy to, że przewoźnik zamierza drastycznie podnieść ceny biletów. Prezes Ryanaira zapewnia, że loty samolotem nadal będą przystępne cenowo, tyle że zamiast 40 euro, trzeba będzie zapłacić 50 czy 60 euro.
Jednocześnie O’Leary zauważa, że ludzie nie zrezygnują z latania samolotami, choć będą zwracać uwagę na każdego wydanego centa. I w tym właśnie szef Ryanaira upatruje wyższość tanich linii nad tradycyjnymi przewoźnikami.
Ceny biletów mogą nieznacznie wzrosnąć
Zapytany przez portal Fly4free szef Wizz Aira, czy rzeczywiście nastąpił schyłek pewnego trendu, Robert Carey odparł: – To szaleństwo, że za bilet lotniczy można było zapłacić mniej niż za transfer na lotnisko. Ceny biletów mogą nieznacznie wzrosnąć, ale nie znacząco. Carey dodał, że bardziej mogą wzrosnąć ceny dodatkowych usług jak priority boarding czy opłaty za bagaż.
Jak podaje portal Fly4free, w minionym kwartale aż 52 procent wszystkich przychodów linii pochodziło z dodatkowych usług, takich jak priority boarding, wykupienie miejsca w samolocie lub wykupienie bagażu. Z danych węgierskiego przewoźnika wynika, że statystyczny klient linii wydaje obecnie ok. 66,4 euro na bilet, z czego 34,2 euro stanowią opłaty za dodatkowe usługi.
– Robimy wszystko, aby ceny biletów były tak niskie jak to tylko możliwe. I pomagają nam w tym właśnie dodatkowo płatne usługi. Ale faktycznie, aby utrzymać niskie ceny biletów, niektóre ceny tych usług będą musiały wzrosnąć. Jak bardzo? Nie mamy dokładnych szacunków, a poza tym oferujemy dynamiczny cennik tych usług – mówi Carey.
Chodzi tu o to, że za bagaż rejestrowany o tej samej wadze na jednej trasie możemy zapłacić 10 euro, a na innej już 110 euro.
Pasażerowie już się przyzwyczaili
Choć mogłoby się wydawać, że podróżni będą rezygnować z usług dodatkowo płatnych, dzieje się odwrotnie. Największym zainteresowaniem cieszy się priority boarding, czyli możliwość pierwszeństwa wejścia na pokład z dużym bagażem podręcznym.
Źródła: “Financial Times” / fly4free.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS