“Rzeczpospolita” ujawniła nowe fakty w sprawie słynnego handlarza respiratorami, który podpisał z Ministerstwem Zdrowia umowę opiewającą na 154 mln zł, ale się z niej nie wywiązał. Polskie służy chciały go aresztować, jednak uciekł z kraju w październiku 2021 roku. Pod koniec czerwca tego roku jego ciało znaleziono w Tiranie, gdzie miał umrzeć na zawał serca. Zanim jednak przeprowadzono sekcję zwłok, przewieziono je do Polski i skremowano.
Te okoliczności wzbudziły wiele wątpliwości ekspertów, polityków i mediów, ale – jak dowiedziała się “Rz” – zaskakujących faktów w tej sprawie było więcej. “Za Andrzejem I. prokuratura najpierw wystawiła krajowy list gończy, a list międzynarodowy – dopiero po jego śmierci. To tak, jakby I. szukać nie chciano” – czytamy w dzienniku.
Pod koniec maja tego roku lubelska prokuratura miała złożyć do Krajowego Biura Interpolu w Warszawie wniosek o wystawienie tzw. Czerwonej Noty wobec Andrzeja I., która miała trafić do wszystkich państw członkowskich Interpolu. Dzięki temu miały ruszyć międzynarodowe poszukiwania handlarza respiratorami w celu jego ekstradycji do Polski.
ABW chroniła Andrzeja I.?
Prośbę prokuratury odrzuciła jednak Komenda Główna Policji, powołując się na stanowisko Agencji Bezpieczeństwa Bezpieczeństwo, która de facto zablokowała wniosek śledczych. Chodzi o wpis ABW “do SIS II (Systemu Informacyjnego Schengen) na podstawie art. 36”. “Wnioskują o to głównie służby specjalne, by monitorować osoby będące w ich zainteresowaniu w celu przeprowadzania np. kontroli niejawnych i by uzyskać o nich informacje w celu ścigania przestępstw oraz zapobiegania zagrożeniom bezpieczeństwa publicznego lub narodowego” – tłumaczy dziennik.
Jednak zdaniem gen. Adama Rapackiego, z którym rozmawiała “Rz”, Czerwona Nota “ma najwyższy priorytet i pierwszeństwo”. – Należało wystąpić do szefa służby, która dokonała wpisu – zastrzeżenia, by go wycofała, bo to blokuje działania poszukiwawcze – wyjaśnia Rapacki.
Policja i prokuratura miały jednak odpuścić. “Czy to możliwe, że polska Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego chroniła handlarza respiratorami?” – zastanawia się “Rz”.
Rzecznik koordynatora służb nie odpowiedział na pytania dziennika o udział ABW w sprawie Andrzeja I.
Handlarz bronią, Ministerstwo Zdrowia i respiratory
Na początku pandemii koronawirusa firma Andrzeja I., która od lat 90. handlowała bronią, zobowiązała się do dostarczenia Ministerstwu Zdrowia 1241 aparatów za sumę 44,5 mln euro. Z umowy zawartej przez resort zdrowia, którym kierowali min. Łukasz Szumowski i wiceminister Rafał Cieszyński (obaj od dawna w MZ nie pracują) wynika, że zlecenie miało być zrealizowane do 30 czerwca 2020 r. Umowę z firmą handlarza bronią podpisał Cieszyński.
Zamówionej liczby respiratorów nikt nigdy nie zobaczył. Firma Andrzeja I. – E&K – dostarczyła tylko 200 urządzeń, z których niewiele nadawało się do użytku. Ostatecznie resort zdrowia zrezygnował ze współpracy z biznesmenem. A jego firma nie zwróciła należnych MZ pieniędzy. W kwietniu 2022 roku posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba, politycy KO, poinformowali, że firma Andrzeja I. winna jest skarbowi państwa – z karami i odsetkami – łączną kwotę ok. 40 mln zł.
Skalę afery respiratorowej umniejszali – od momentu jej wybuchu – Ministerstwo Zdrowia, rząd. Prokuratura zwlekała z wszczęciem postępowania. W styczniu 2021 roku Jarosław Kaczyński – ówczesny wicepremier ds. bezpieczeństwa – wydał oświadczenie, w którym napisał, że “po zapoznaniu się ze sprawą zakupu respiratorów w kwietniu 2020 r., może stwierdzić, iż decyzja o skorzystaniu z firmy E&K została podjęta w oparciu o informacje przekazane przez służby specjalne, które nie dostrzegały przeciwwskazań do podjęcia takiej współpracy”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS