Wejście smoka to od jakiegoś czasu znak rozpoznawczy Tomasza Fornala w reprezentacji Polski. Zrobił różnicę, wchodząc na boisko z ławki rezerwowych m.in. podczas lipcowego turnieju finałowego Ligi Narodów w Bolonii. To samo powtórzył w czwartkowym meczu Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. W tym drugim przypadku – razem z Bartoszem Kurkiem i Kamilem Semeniukiem – z 12 “oczkami” na koncie był na czele zestawienia najlepiej punktujących wśród biało-czerwonych. Tyle że pierwszy z jego kolegów z kadry zszedł tylko na chwilę, a drugi wcale, a on pojawił się dopiero w trakcie drugiego seta.
Fornal na razie za plecami Semeniuka i Śliwki. Kłopot bogactwa wśród przyjmujących
W spotkaniu z Persami w każdym elemencie dołożył od siebie cegiełkę do zwycięstwa 3:0. Miał 10 skończonych ataków przy 71-procentowej skuteczności, punktowy blok, pozytywne przyjęcie na poziomie 56 procent i parę mocnych i utrudniających życie rywalom zagrywek, z czego jedna dająca asa. Gdy jeden z dziennikarzy zagaja w rozmowie z niespełna 25-letnim graczem, że to kolejne jego udane wejście do gry w ostatnich tygodniach, to ten najpierw rzuca tylko:
– Jakoś się udało. Cieszę się, że w kolejnym meczu udało się wejść i fajnie pograć. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze okazję pograć i na pewno postaram się ją wykorzystać – deklaruje przyjmujący.
Przedstawiciele mediów kontynuują jednak temat jego roli w kadrze. O ile w Jastrzębskim Węglu jest bowiem nie do zastąpienia, to w kadrze jak na razie w kluczowych momentach musi mu wystarczyć rola zmiennika. Po okresie rotacji i prób z etapu LN Grbić stawia bowiem teraz w pierwszej kolejności na tej pozycji na Semeniuka i Aleksandra Śliwkę. Dobre wejścia w tym sezonie zaliczył też już parę razy Bartosz Kwolek.
– Wydaje mi się, że każdy z tej “14” (ze składu na mistrzostwa świata – przyp. red.) jest w stanie grać w pierwszej szóstce. Nie ma tutaj zawodnika, który nastawiał się właśnie na to, by siedzieć na ławce i być zadaniowcem. To się powtarza od iluś miesięcy i lat, że mamy potencjał i mocną drużynę i na pewno każdy z nas marzy o tym, by wychodzić w podstawowym składzie. A czy będzie mi to dane to, czy rola dżokera, to się do tego dostosuję i nie mam z tym problemu. Trener decyduje, kto zaczyna mecz, a kto jest na ławce rezerwowych i może w danej sytuacji pomóc. Jaką rolę mi przydzieli, taką będę pełnił – zapewnia Fornal.
Do rozpoczęcia mistrzostw świata pozostał tydzień. Siatkarz wicemistrzów Polski w trakcie tej imprezy będzie świętował 25. urodziny. Czy przy okazji też będzie miał powody, by celebrować pojawienie się w wyjściowym składzie drużyny narodowej?
– Jeżeli zacznę w nim grać, to znaczy, że drzwi były otwarte. Jeśli nie, to znaczy, że są zamknięte – ocenia krótko.
Mistrzostwa świata zweryfikują koncepcję Grbicia
Po chwili przyznaje jednak, że trudno oczekiwać, by szkoleniowiec dokonywał znaczących roszad w szóstce właśnie teraz.
– Nie ma też co po kilku spotkaniach mocno rotować składem. Trener ma jakąś koncepcje, którą prawdopodobnie sobie założył. Trzeba to szanować i w stu procentach zrozumieć. Nie może po dwóch, trzech meczach zmieniać jej i odwracać drużynę do góry nogami. Zobaczymy, czy to zda egzamin. Teraz pojawiają się spekulacje, ale poczekajmy na docelowy turniej. On zweryfikuje, czy to była dobra decyzja, czy nie – podkreśla.
Mecz z Iranem był drugim z pięciu meczów towarzyskich w okresie bezpośrednich przygotowań biało-czerwonych do MŚ. W ostatnią sobotę w Radomiu pokonali Ukraińców 3:2. Dopiero co zakończyli wówczas fazę intensywnych treningów i większość zawodników przyznawała, że mieli wówczas ciężkie nogi.
– Ja teraz czułem się tak samo jak wtedy. Nie miałem z tym większych problemów. A czy widzę zmianę w naszej grze? Wydaje mi się, że graliśmy w czwartek trochę dokładniej w ataku. Lepiej radziliśmy sobie przy wysokich, sytuacyjnych piłkach, które tak naprawdę nieraz przesądzają o losach końcówek setów. Zaprocentowało to w drugiej partii. W tym elemencie na pewno widać poprawę, ale i w całokształcie nasza gra wyglądała teraz lepiej – ocenia przyjmujący.
Od razu jednak uzupełnia, że to wciąż etap budowania formy na mistrzostwa świata, w których Polacy powalczą o trzeci triumf z rzędu. A tym, co go cieszy, jest większa regularność.
– Na pewno możemy spisywać się jeszcze lepiej. Ale z pewnością nie było tak, że przez sześć punktów graliśmy fenomenalnie, a potem “kaplica”. Graliśmy równo przez cały mecz – podsumowuje Fornal.
Pochodzi on z Krakowa, więc podczas rozgrywanego w tym mieście Memoriału Huberta Jerzego Wagnera może liczyć na mocne wsparcie bliskich z trybun. W czwartek stawili się mama, babcia i znajomi. – W piątek ma być ich więcej – dodaje z uśmiechem siatkarz.
A on i jego koledzy z kadry tego dnia zmierzą się z brązowymi medalistami igrzysk w Tokio Argentyńczykami.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS