A A+ A++

Szymon Marciniak mówi: – Żaden sędzia nie podchodzi chętnie do telewizora VAR. Jak już VAR woła, to na dziewięćdziesiąt kilka procent zapowiada się, że sędzia główny zmieni decyzję. A w przypadku ręki to zbliża się nawet do dziewięćdziesięciu dziewięciu procent. Sędzia, który idzie na VAR w przypadku zagrania ręką, słyszy na przykład: “Tam była ręka odchylona od ciała”. I jak już idzie to sprawdzić, to praktycznie wie, że zmieni decyzję. A jak zmieni, to ma obniżoną ocenę – za to, że nie dostrzegł tego. Z drugiej strony VAR ratuje twarz. Wstajesz rano i możesz spojrzeć w lustro, a nie dumać, że kogoś skrzywdziłeś. Była ręka – jest rzut karny. Przyczynił się do tego VAR, ale zapadła sprawiedliwa decyzja. Ktoś kiedyś stworzył chore hasło: “Marciniak nie lubi VAR!”. I widzę, że ciągle to jest kolportowane. A nie ma nic wspólnego z prawdą. Z drugiej strony jestem bardzo ambitny. Chciałbym, żeby każdy mecz był poprowadzony jak najlepiej, a pójście do telewizora i skorzystanie z pomocy VAR oznacza, że popełniłeś błąd. Zeszły sezon – po tej długiej chorobie serca – był jednym z najlepszych, które za mną. A może nawet to był najlepszy mój sezon. Prowadząc spotkanie rewanżowe 1/4 finału Ligi Mistrzów, Real – Chelsea, miałem wrażenie, że gol na 3:0 dla gości padł po zagraniu ręką Markosa Alonso. Mówiąc po piłkarsku… Śmierdziało, że zawodnik dotknął piłkę ręką. Mam nawet takie wrażenie, że nawet gdyby nie było VAR, odgwizdałbym zagranie ręką. Mam ten “feeling”, to czucie. Zresztą po tym, jak piłka zatrzepotała w siatce, David Alaba od razu mi mówi: “Ref, ref – tam była ręka”. Odpowiedziałem obrońcy Realu: “Śmierdzi mi ręką. Mój człowiek VAR zaraz sprawdzi”. Tomek Kwiatkowski sprawdził i bramka nie została uznana. Co z tego, że miałem obniżoną ocenę? VAR popracował i wypracował dobrą ocenę. Jeśli to jest sprawiedliwe, to dlaczego miałbyś być karany. I co się okazuje trzy dni po tym spotkaniu, w którym na szczeblu ćwierćfinału Ligi Mistrzów skorzystałem z VAR? Zostałem wyznaczony do sędziowania rewanżowego meczu półfinałowego Champions League Liverpool – Villarreal. W tym miejscu chciałbym nawiązać do pracy mojego kolegi w Ekstraklasie. Naprawdę muszę to powiedzieć – nie rozumiem nagonki na Krzyśka Jakubika. Z boiska ręka Tiru była praktycznie nie do zobaczenia. Inne sytuacje też nie były tak jednoznaczne, jak niektórzy chcą to przedstawić. Krzysiek poszedł trzy razy do VAR i trzy razy zmienił decyzję. Jednak były to zmiany na dobre – na właściwe. To dlaczego mamy go karać? Albo chcemy VAR albo nie! Nagonki w mediach nie pomagają. Tym jednak nie można się przejmować.

Ja też w najważniejszych meczach – także tych w Champions League – szedłem i sprawdzałem za pomocą systemu VAR. W jednym względnie muszę uderzyć się w pierś. Nie chcę, żeby była narracja zakłamana, która nie pokazuje prawdy. Na początku systemu VAR moi koledzy pracujący na VAR mieli pewne obawy, gdy ja prowadziłem mecz jako główny. Myśleli, że może nie wypada zmieniać decyzji sędziego, który na co dzień prowadzi mecze Ligi Mistrzów. Kalkulowali: chyba jest dobrze, skoro piłkarze nie protestują, nie będę go wołał… Sami mieliśmy takie wewnętrzne rozmowy. I ja na zgrupowaniu w Spale powiedziałem: “Panowie, jeśli uznacie, że to błąd, to wołajcie mnie do VAR”. Nie może być tak, że sędzia boi się, czy nie chce użyć VAR. Z drugiej strony tylko wtedy sędzia może iść na VAR, gdy jest wezwany. Wyjątkiem są sytuacje z końcówki meczu, gdy ważą się losy rywalizacji. Jest taka mała furtka w przepisach. Skorzystałem z tego w półfinale FIFA Arab Cup, gdy praktycznie sam zarządziłem podejście do ekranu telewizora, aby rozstrzygnąć, czy był faul… Jak mogę wchodzić w interakcje z tymi, którzy piszą po meczu Widzew – Legia i golu ze spalonego Patryka Stępińskiego: “Łysy powinien to sprawdzić”. Spalone rozstrzyga się bez udziału sędziego głównego. Sędzia na VAR decyduje. I centymetr to też jest spalony, a w meczu Widzew – Legia był 27-centymetrowy spalony. Kibice są zaślepieni, często kierując się tylko sympatią do swojego klubu. W czasie Mundialu 2022 będzie pracował system Półautomatyczny System Wykrywania Spalonego – zastosowana zostanie grafika 3D. I nie będzie przebacz. Nawet jednocentymetrowy spalony będzie widoczny! W Łodzi Tomek Musiał, który pracował na VAR, narysował linię trzy razy – dlatego to trwało tak długo. Chcieliśmy mieć pewność. Ta decyzja mogła być kluczowa, jeszcze było ładnych parę minut grania. Na Widzewie doliczyłem dziesięć minut. 3 minuty 45 sekund trwała wideoweryfikacja, rzucanie butelkami spowodowało prawie czterominutową przerwę. Do tego doszły zmiany piłkarzy – to dlatego doliczyłem dziesięć minut. I zobaczycie, jak to będzie na Mundialu. Tam też bardzo często będzie dużo minut doliczonych, ale chyba nikt nie przebije mojego półfinału FIFA Arab Cup, gdzie doliczyłem 18 minut.

Przejdź na Polsatsport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRosja przeprowadzi pokazowy proces obrońców Azowstalu
Następny artykułMoskwa apeluje do opozycji, by nie przeszkadzała naukowcom